Jak zostałem "szurem"szczepienie.blogspot.com

- szczepienie to najgorsze co może być! - powiedziała siedząc naprzeciwko. Przed nami stał jakiś delikatny alkohol i jedzenie

Zdjęcie

Nigdy nie była dla mnie jakąś rozgarniętą osobą. Podążającą za nauką. Nauką, którą przecież ja miałem w małym palcu(a jakże!). Raczej emocjonalna dziewczyna - ten dziwny typ, który po 5 minutach znajomości opowie ci o tym, że pochodzi z domu, gdzie ojciec nocami zakradał się do jej pokoju w ukryciu przed matką. Mimo, że takie intymne i ciężkie historie raczej rezerwowałbyś dla osób, które znasz i które na nie zasługują.

A być może to był tylko sposób, który zawsze skutkował odrobiną atencji dla jej osoby, której zawsze była spragniona. Zresztą - Kasia była dla mnie zawsze mocnym typem na bordera, a teraz opowiadała mi, że nauka się myli. Tak, kurwa, ona śmiała MI mówić jak wygląda świat

Siedziałem wtedy przy piwie po wspólnym seansie w kinie. Ja Marek i Kasia, a to wszystko działo się może rok lub dwa przed pojawieniem się tzw pandemii. Byłem już na lekkim humorze więc zapał do dyskusji na trudne tematy, w moim przypadku zawsze rosł.

- szczepienia na odrę są niepotrzebne, zachorowania spadały już od kilkudziesięciu lat. Ludzie się teraz lepiej odżywiają - kontynuowała Kasia

Boże co za świr - pomyślałem, tylko się głupio uśmiechając - przecież wiem, że to dzięki szczepieniom dzieci nie umierają. Że korzyść jest przeogromna, bo na odrę już nikt nie umiera. Ja to po prostu wiem.

- przez szczepionki dzieci dostają autyzmu - dalej ciągnęła.

W tym momencie przyszło mi do głowy by zamiast się uśmiechać, wystrzelić z "prawdziwym" argumentem.

- Kasiu - rzekłem z intelektualnych wyżyn, o których Kaśka, przecież tępa nieoświecona kobieta, mogła pomarzyć - przecież nawet jeśli, nawet jeśli - powtórzyłem- to prawda i parę czy kilkadziesiąt dzieci miałoby mieć ten autyzm to uratowaliśmy setki, jeśli nie tysiące!, ludzi od utraty życia. Wynik netto jest i tak korzystny

- Nie, to nieprawda - na odrę już nikt nie umiera, lepiej się odżywiamy, witaminy, naturalne składniki.

Taa witaminy, naturalne składniki i nieśmiertelność, zapomniałaś dodać - dopowiedziałem ironicznie w myślach.

Zresztą przestałem słuchać i zgubiłem wątek. Bo jak? Żeby szur zaczął mi tłumaczyć świat?

Szczerze, lubię takie dyskusje, ale jak masz rozmawiać z krejzolką, nawet sympatyczną, która mówi ci, że słońce krąży w okół ziemi - to jak chce mnie przekonać? Szybko się rozstaliśmy, a ja poszedłem spać.

Ale ziarno zakiełkowało. W końcu prawda jest taka, że o szczepieniach gówno widziałem. W zasadzie mniej niż nic. Tylko to co oficjalnie gdzieś tam usłyszysz ukradkiem. Później usłyszysz to samo znowu z "innego" źródła, potem jeszcze raz. I voila - "znam" się na temacie, wiem gdzie leży prawda. Widziałem, że "nauka" stoi na takim, a nie innym stanowisku, a cała szuria stała po drugiej stronie. To była cała moja wiedza, całe źródło mojej dogmatycznej podstawy z której zdałem sobie sprawę, stojąc na wyżynach mojego oświecenia, mojego dobrego samopoczucia do ustawiania w myślach ludzi kto jest mądry, a kto ciemniakiem. A skoro się już wypowiadałem na tematy o których nie miałem żadnego pojęcia, to może warto by to sprawdzić... innym razem - zasnąłem

I wtedy wpadł na wykop ten film. Który, jeśli miałbym, niczym Winston Smith w 1984, cenzurować historię, to usunąłbym go z dziejów - on by się nigdy nie pojawił!

Na całe szczęście, film jest dostępny, a jest niczym innym jak odcinkiem popularnego wtedy serialu z końcówki lat 60 ubiegłego wieku w Stanach.

I teraz wróćmy na chwilę do naszych czasów i naszej rzeczywistości. Dygresja. O czym są nasze seriale, klan, Złotopolscy czy m jak miłość? W dużym skrócie to perypetie jakiejś tam grupy bohaterów zatopionych w naszych czasach. I co ważne te nasze czasy są przedstawione, zazwyczaj, tak jak my je widzimy z dzisiejszej - naszej, perspektywy. Raczej nie zobaczysz sceny gdzie Rysiek z klanu wraca do domu z zakrwawionymi rękoma, uśmiechnięty, bo właśnie wymierzył sprawiedliwość sąsiadowi, a cała wioska winszuje. Z kolei, żona zamordowanego - Hanna Mostkowiak szykuje całą familię by pomścić zabitego. Nie zobaczysz tego oczywiście u nas w serialu, bo musi być on "zatopiony" w realiach widza. Widz śledzi wydarzenia, które mogę się przytrafić jemu samemu, które są bliskie jego sercu. A takie realia jakie opisałem wcześniej mogłyby mieć miejsce gdzieś w klimatach islamsko- subsacharyjskich

Wracając do Stanów i serialu. Obejrzałem kawałek serialu. Takiego jak klan, czy Złotopolscy. Zatopionego w świecie lat 70 USA. Serialu, który opowiadał o dzieciach, które załapały chorobę - odrę. A rodzice? Rodzice jak rodzice - wezwali karetkę, wysłali dzieci do szpitala, następnie w przerażeniu przed śmiertelną chorobą spędzali czas w trwodze przed śmiercią ich pociech... nie - tak nie było.

W tym serialu, nic sobie z tego nie robili. Mało tego, oni z tego żartowali i nawet zarażali swoje dzieci by uodpornić na chorobę.

- jak to możliwe, że zarażenie w latach 60 chorobę wywoływało uśmiech? - pomyślałem. Dokładnie na te samą chorobę, która dziś przy paru przypadkach powoduje konferencje prasowe ministrów. Czy 50 lat temu rodzice mieli mentalność która kierowała ich do ryzykowania życia ich własnych dzieci? A może inteligencja tych ludzi była znacznie niższa? To raczej mało prawdopodobne, a nawet niemożliwe.

. A może choroba ewoluowała w 50 lat stając się bestią? To też nie miało miejsca. A może wyewoluowało coś innego - zasiana w umysłach ludzi pewna wizja...

Serial nazywał się The Brady Bunch i był średnio popularny w Stanach na początku lat 70, a sam odcinek jest tutaj

http://youtu.be/5289k-dbOMY?si=ZbX6Td3EoSvYTiwf

I bardzo możliwe, że już go gdzieś widziałeś

Serial nie jest odkrywczy bo można zapytać nasze mamy czy babcie, czy celowe zarażanie dzieci odrą było czymś nadzwyczajnym i odpowiedź tutaj brzmi "nie było". Co się takiego zmieniło w 50 lat? Koniecznie chciałem sprawdzić

Pierwsza rzecz Wikipedia, powiesz, że to nie źródło, ale jeszcze wtedy, tj z 5 lat temu na Wiki było podane: śmiertelność odry to 0.01% dla krajów rozwiniętych. W chwili obecnej próżno szukać takich informacji. Czy 0.01% to mało? 10 razy mniej, jak było podane w tamtym czasie, niż dla grypy. Choroby, którą regularnie przechodzimy i która, z drugiej strony, jest 10 razy groźniejsza od odry! Niech to osiądzie - grypa jest statystycznie 10 razy groźniejsza niż grypa

Czy mogłem ufać Wikipedii? Oczywiście, że nie. Więc trafiłem na opracowania dotyczące odry. Najlepsze opracowania jakie mogą być. Ale zanim dojdziemy co to jest wyobraźmy sobie, że w mediach grzmią o chorobie X, która jest śmiertelnie niebezpieczna, jednak kiedy próbujesz znaleźć ofiarę śmiertelną.... to jej nie ma. Z jednej strony informacje o zagrożeniu a z drugiej strony setki ofiar - których brak! Komu uwierzysz - przekazowi czy danym?

Dokładnie tak jest z odrą. Ostatni odnotowany wg danych zgon to rok 1998, a wcześniej 1991(przy czym i tutaj jest kłopot bo jedni odnotowują zgon z 91 a drugie źródła nie, wg innych w 98 nikt nie umarł na odrę). Przy czym w tym czasie zachorowało grubo ponad 20000 osób. (A policzyć wypadałoby również te które nie zostały spisane przez system opieki zdrowotnej) Podsumowując te 2 osoby na 20 000 to 0.01 proc śmiertelność. 10 razy mniej niż grypa.

Głupcze! Ale Powikłania!

Tutaj najczęściej pojawia się SSP podostre stwardniające zapalenie mózgu. Po krótkim researchu dostałem różne wyniki - od jednej do 3 osób na 100 000. Wg innych - rzadziej jedna na 300 000. Nie wiem jak robili statystyki, ale jeśli były łączone razem z krajami rozwijającymi się, biednymi, gdzie odra jest naprawdę kłopotem to zdawać by się mogło, że nie są reprezentatywne dla Europy.

Oczywiście materiałów na temat odry jest więcej, o czym później.

Okazało się więc, że moja cała niezmącona wiara w tzw naukę była wiarą w pewna wersję rzeczywistości, którą, kiedy chcesz zbadać, okazuje się że pęka. Dziś gdybym nie zaczął grzebać bardzo możliwe, że dalej byłbym tym covidianinem, current thing manem, tym durniem który nie mając żadnych podstaw do wydawania sądów robiłby to, bo tak został ukierunkowany. I to jeszcze w świętym przekonaniu, że to JA, to moja racja jest najmojsza.

Nie dlatego, że ktoś mnie logicznie do czegoś przekonał, udowodnił, wykazał dziesiątki argumentów. Nie. Ja w to wierzyłem bo "każdy tak mówi".

Zdjęcie

Wystarczył kilkugodzinny wysiłek intelektualny by zauważyć, że jest inaczej. I to nie, że ten wysiłek intelektualny jest poza zasięgiem większości ludzi. To chęć by to robić jest

Po całość świetnie napisanych argumentów zapraszam tutaj (i ostrzegam przed kupą statystyk!). Stronę kiedyś można było normalnie znaleźć w goglach. Teraz wynik się już nie pokazuje. Duck duck go za to znalazł. Dziwne

http://szczepienie.blogspot.com/p/odra-szczepienia-smiertelnosc.html?m=1

A tutaj trochę z innej, równie ciekawej perspektywy

http://szczepienie.info/category/odra/

Razem ze stosunkowo niedawnymi kłamstwami

Napisałem tylko o odrze, o chorobie na którą się wszyscy szczepią i gdzie nawet przeciwnicy obowiązkowego szczepienia na COVID, będą się wstydzić powiedzieć cokolwiek przeciwko temu szczepieniu! A przecież innych szczepień jest znacznie więcej. Co jeśli to tylko czubek góry lodowej? Jakby się przyjrzeć każdemu, sprawdzić relację korzyść/zagrożenia? Co jeśli jest więcej wątpliwych szczepień? Wymaga to czasu i pasji, której mi już brakuje, ale jest to do zrobienia.

Natomiast jedno jest pewne: po sprawdzeniu śmiertelności, skonfrontowaniu tego z rzeczywistością, skonfrontowaniu tego ze sposobem w jaki jest to przedstawione przez różnych zdrowotnych kapłanów, odzianych w szaty polityka czy też lekarza - brak wątpliwości w ich wszelkie inne zapewnienia jest równoznaczny z najdalej idącą naiwnością.

I jeszcze jedna ważna uwaga- ocena szczepień na odrę nie jest przedmiotem tego wpisu bo pewno nie będzie ona łatwa. Przedmiotem wpisu jest ogromny poziom zakłamania debaty w tej kwestii, pewnego matrixu w którym żyjemy i gdzie większości ludzi ochotniczo i dobrowolnie konsumuje niebieską tabletkę, a ten wpis? "Przecież go jakiś antyszczepionkowy szur napisał"

#odra #szczepienia #zdrowie #szur

18