Miłość. Lewica dużo o niej mówi a zwolennicy dzieciobójstwa potrafią stwierdzić iż jest to sprawa miłości wobec kobiety. Bajają o przeróżnych wydarzeniach, tych co nie miały miejsce, ale pewnie się kiedyś komuś zdarzył. Niestety ale nie mają nic wspólnego z miłością, ani z dobrem. Wyobraźmy sobie przez chwilę wydarzenie:

Matka zrozpaczona przychodzi do mędrca który siedzi pod drzewem i pyta go.

-Czemu moje dziecko odemnie uciekło, czemu nie kocha mnie tak jak ja jego!- Medrzec spogląda na nią litującym wzrokiem i odpowiada.

-Kocha, i kocha tak jak ty jego.- Kobieta sfrustrowana potrąca mu kij z rąk, wyzywa go aż głos chrypnie a krzyk zamienia się w niezrozumiały pisk.

-Ale Kocham go wyjątkowo! Przecież go urodziłam!- Mędrzec nie mrugając podnosi kij, i siadając opiera plecy o potężny pień drzewa. Wzdycha i odpowiada.

-A właśnie, a mogłaś go nie urodzić tak jak jego brata? Czym jest więc twoja miłość jeżeli nie samolubną przyjemnością?- Kobieta zamilkła, wściekłą chciała mężczyznę rozerwać, ale wymamrotałą jedynie kilka słów które chroniły ją przed myśleniem o swoich czynach i wyborach, przed morzem żalu i złości, przed tym że nie jest samotną ostoją siły i że kogoś potrzebuje, że nie jest bogiem ani idealna.

-Moje ciało mój wybór!- żachneła. Mężczyzna jedynie pokiwał głową. Kobieta zawineła ręce w jego szaty, były ciepłe, dotykając je czuła ulgę niemal jak uścisk kochającego ojca.

-Tak rozumiem. Więc dziwisz się że ciebie nie kocha, a kocha, tak jak ty go kochałaś. Nosiłaś go pod sercem, ale każdego dnia odgordziłaś to serce. A kiedy się urodził kochałaś, niczym ulbiona maskotkę. Bo był twój, z krwi i kości, niepowtarzalny. Ale tylko tyle. Nie kochałaś człowieka, ale rzecz, syna.- Ból przeszył jej serce, ręce zwiodczały i odpadły od szaty. Nie dlatego że zostałą do tego zmuszona, ale dlatego że zrozumiała że nie zasłużyła na to uczicie jakie dotykanie mędrca jej dawało.

-Ale jak to, kochałam, kocham go, czemu nie wróci... Nie rozumiem, nic nie rozumiem.- Łkając zamarzła klęcząc. Ciałem potrząsały nagłe spięcia i kasłanie podkreślanie zaciągnanie nosem.

-Bo postawiłaś miłości warunek. Że go zechcesz. Ja przed tobą nigdy nie postawiłem takiego warunku.- Mężczyzna uśmiechnął się i nagle zniknął, jego puste szaty opadły na korzenie drzewa, pozostawiając kobietę pod jego gałęziami w samotności.


Powiastka nieco mityczna ale takie właśnie przedstawiają nam to co jest najważniejsze. Miłość lewacka, i każdej matki która popiera dzieciobójstwo jest jedna, warunkowa. Dziecko spełniło jej jakieś widzimisie, kocha go ale tylko tak długo jak te warunki spełnia. Od początku miała możliwość i przechodziło jej przez głowę aby go nie urodzić, a więc jej miłość nie jest prawdziwa. Najgorsze w tym wszystkim, w tym całym trupim marszu, jest że nie jedna kobieta powie jako odwet wobec sceptyków że "Przecież wybrałam go by go urodzić, więć kocham go bardziej/ aż tak bardzo.". Ale samo to w sobie zdradza czym jest to dziecko, rzeczą którą ona konsumuje niczym czekoladkę. Czekoladkę na którą czeka 9 miesięcy po czym może się nim cieszyć, ale cały czas ma 9 miesięcy na "zwrót" tej czekoladki, bo może nie jest jej do gustu że po zjedzeniu tej czekoladki nie będzie mogła chodzić na imprezy, albo musi zrezygnować z nowego telefonu i wakacji w dominikanach. Miłość albo jest bezwarunkowa jeżeli mówimy o miłośći rodzicielskiej, albo jej nie ma. Dziecko czuje ściemę, nikt nie czuje się wyjątkowy bo matka mu powie "mogłam ciebie nie urodzić, ale urodziłam" bo zawiewa to dopełnieniem "więc masz być MI wdzięczny.". Każdy rozumie "jak to, to znaczy że... nie kochasz mnie?" i jak ta matka odpowie? "tak tak Kocham cię kochanie moja rybeczko!" ale przed chwilą postawiła warunek mówiąc wprost dziecku że dziecko dla niej jest przedmiotem z którym ona robi co chce. Nie człowiekiem wobec którego ma prawddziwe zobowiązania i obowiązki.
#polityka #aborcja #sztuka #ciemnogródlewacki #zdrowie #polska

20

Brak komentarzy. Napisz pierwszy