Unijni sceptycy od lat powtarzają z oburzeniem, że dzisiejsza Unia Europejska jest czymś zupełnie innym niż „Europa Ojczyzn” wymyślona przez Schumana czy Adenauera. Ich zdaniem „dobra, stara UE” miała być jedynie pokojowym sojuszem gospodarczym suwerennych państw, a nie federalnym superpaństwem sterowanym z Brukseli. Tak przynajmniej twierdzą niektórzy prawicowi politycy, publicyści i eksperci, którzy chętnie mówią: „Nie do takiej Unii wchodziliśmy!” Ale czy rzeczywiście? A może właśnie dokładnie do takiej?
Nieporozumienie tkwi już w samych fundamentach projektu integracji europejskiej. Już w roku 1941, gdy Europa pochłonięta była chaosem wojny, włoski komunista Altiero Spinelli wraz z Ernesto Rossim napisali Manifest z Ventotene – radykalny dokument programowy, który wzywał otwarcie do utworzenia federalnego państwa europejskiego kosztem likwidacji państw narodowych. Co ciekawe, ten właśnie manifest, obok zepchniętej już dawno na margines Deklaracji Schumana, jest dzisiaj JEDYNYM tekstem programowym cytowanym przez Komisję Europejską w Białej Księdze z 2017 roku. UE ani przez moment nie ukrywała swoich federalistycznych korzeni.
Mało kto pamięta, że Parlament Europejski już w 1984 roku przegłosował ogromną większością głosów (237 do 31!) tzw. „Plan Spinellego” – projekt ustanowienia Unii Europejskiej jako federacji, ze wspólnym obywatelstwem, dwuizbowym parlamentem i jednolitym rynkiem. Wszystkie późniejsze traktaty, od Maastricht przez Amsterdam aż po Lizbonę, w większym lub mniejszym stopniu realizują właśnie tę wizję. Gdzie tu więc nagły zwrot ku federalizacji?
Symboliczne znaczenie ma również fakt, że największy budynek Parlamentu Europejskiego w Brukseli od 1999 roku nosi nazwę Altiero Spinelli (ASP). To właśnie Spinelli uważany jest dziś przez eurokratów za prawdziwego „ojca integracji” – co wyraźnie pokazuje kierunek, w jakim Unia od początku zmierzała.
Dziś w Parlamencie Europejskim działa wpływowa frakcja – Spinelli Group – która zrzesza dziesiątki najważniejszych europosłów ze wszystkich partii, od chadeków po zielonych. Otwarcie dążą oni do dalszej centralizacji, do likwidacji prawa weta państw członkowskich, a nawet do stworzenia wspólnej armii europejskiej.
Czy Polacy zostali oszukani? Nikt nikogo oszukiwać nie musiał. Prawda jest prostsza i bardziej gorzka – ludzie sami się oszukali. Nie przeczytali ze zrozumieniem umowy, którą podpisywali. Uwiedzeni wizją bogactwa, dobrobytu i równości z Zachodem, zupełnie zignorowali oczywisty federalistyczny kierunek projektu unijnego, zapisany czarno na białym od dekad.
Dzisiaj, gdy słyszymy rozczarowane głosy mówiące „Nie do takiej Unii wchodziliśmy”, trzeba w końcu uczciwie powiedzieć, że dokładnie do takiej Unii – federalnej, centralistycznej i radykalnie ponadnarodowej – wchodziliśmy od samego początku. I pretensje powinniśmy mieć wyłącznie do siebie.
#polityka #uniaeuropejska #historia
Nieporozumienie tkwi już w samych fundamentach projektu integracji europejskiej. Już w roku 1941, gdy Europa pochłonięta była chaosem wojny, włoski komunista Altiero Spinelli wraz z Ernesto Rossim napisali Manifest z Ventotene – radykalny dokument programowy, który wzywał otwarcie do utworzenia federalnego państwa europejskiego kosztem likwidacji państw narodowych. Co ciekawe, ten właśnie manifest, obok zepchniętej już dawno na margines Deklaracji Schumana, jest dzisiaj JEDYNYM tekstem programowym cytowanym przez Komisję Europejską w Białej Księdze z 2017 roku. UE ani przez moment nie ukrywała swoich federalistycznych korzeni.
Mało kto pamięta, że Parlament Europejski już w 1984 roku przegłosował ogromną większością głosów (237 do 31!) tzw. „Plan Spinellego” – projekt ustanowienia Unii Europejskiej jako federacji, ze wspólnym obywatelstwem, dwuizbowym parlamentem i jednolitym rynkiem. Wszystkie późniejsze traktaty, od Maastricht przez Amsterdam aż po Lizbonę, w większym lub mniejszym stopniu realizują właśnie tę wizję. Gdzie tu więc nagły zwrot ku federalizacji?
Symboliczne znaczenie ma również fakt, że największy budynek Parlamentu Europejskiego w Brukseli od 1999 roku nosi nazwę Altiero Spinelli (ASP). To właśnie Spinelli uważany jest dziś przez eurokratów za prawdziwego „ojca integracji” – co wyraźnie pokazuje kierunek, w jakim Unia od początku zmierzała.
Dziś w Parlamencie Europejskim działa wpływowa frakcja – Spinelli Group – która zrzesza dziesiątki najważniejszych europosłów ze wszystkich partii, od chadeków po zielonych. Otwarcie dążą oni do dalszej centralizacji, do likwidacji prawa weta państw członkowskich, a nawet do stworzenia wspólnej armii europejskiej.
Czy Polacy zostali oszukani? Nikt nikogo oszukiwać nie musiał. Prawda jest prostsza i bardziej gorzka – ludzie sami się oszukali. Nie przeczytali ze zrozumieniem umowy, którą podpisywali. Uwiedzeni wizją bogactwa, dobrobytu i równości z Zachodem, zupełnie zignorowali oczywisty federalistyczny kierunek projektu unijnego, zapisany czarno na białym od dekad.
Dzisiaj, gdy słyszymy rozczarowane głosy mówiące „Nie do takiej Unii wchodziliśmy”, trzeba w końcu uczciwie powiedzieć, że dokładnie do takiej Unii – federalnej, centralistycznej i radykalnie ponadnarodowej – wchodziliśmy od samego początku. I pretensje powinniśmy mieć wyłącznie do siebie.
#polityka #uniaeuropejska #historia
wiktor
3
szatanista
0
HerbaMate
2
szatanista
-1
HerbaMate
2
Po drugie, wykaż mi w moim wpisie gdzie jest to ideologiczne podejście.
szatanista
-1
HerbaMate
2
szatanista
-1
HerbaMate
0
szatanista
1
Parlament Europejski - wybory powszechne, ordynacja proporcjonalna.
Rada UE - rządy państw członkowskich (ci z kolei wybierani są również w wyborach)
Komisja Europejska - tu jest najbardziej pośrednio, ale Komisję wybierają dwa powyższe organy.
HerbaMate
0
Na przykłąd Von der Leyen nie była nawet kandydatką w wyborach do PE. Pojawiła się znikąd, po długich, nieprzejrzystych negocjacjach na szczycie Rady Europejskiej. Europosłowie dostali ją do zatwierdzenia jak gotowy produkt, bez żadnego wpływu na jej nominację.
Albo Martin Selmayr, były sekretarz generalny KE, został w 2018 roku mianowany na najwyższe stanowisko administracyjne Komisji w procedurze tak "demokratycznej", że wtedy nawet Europejski Rzecznik Praw Obywatelskich oficjalnie nazwał ten proces „nieprzejrzystym i nagannym”.
Byłą też afera z nominacją Josepa Borrella na szefa unijnej dyplomacji w 2019 roku – gościa skazanego wcześniej za wykorzystywanie poufnych informacji giełdowych. PE i obywatele nie mieli żadnej szansy realnie zablokować tej decyzji.
Takich kwiatków jest jeszcze kilka. Zresztą na całym świecie to tak działa. Rzadko kiedy ważnym politykiem zostaje ktoś kto przeszedł całą drogę kariery politycznej, wybierany jedynie przez obywateli. Zazwyczaj wpływowi gracze wrzucają dobrze wytresowanych następców, a wyborcy nie mają wiele do gadania, mogę zagłosować na jedną pacynkę albo na drugą.
dsol17
1
Fakty są takie,że od podpisania umowy stowarzyszeniowej i po niej obiektywnie Polska była dojona jak krowa a większość tych "funduszy europejskich" to był jeden wielki zarobek na nas dla Francuzów i Niemców.
Że coś zbudowano ? Tak. Większość z tych rzeczy była do zrobienia i tak,ale mieliśmy i mamy złodziei przy władzy. Ta ostatnia historia z Nawrockim to przecież nie jest wyjątek ograniczający się tylko do PiSu.
>pozwoliłan nam się rozwijać na przyzwoitym poziomie.
Jak ci ktoś coś na coś musi pozwalać to znaczy,że zwykle ci zakazuje. Sama sytuacja w której o rozwój musimy pytać Niemców np. czy wolno zbudować CPK czy nie bo może będzie konkurencją dla lotniska w Berlinie i zależymy od łaski mocarstw w kwestii tak żywotnej jak rozwój kraju powinno skutkować wyrokami śmierci - tak,ŚMIERCI dla rządzących i opozycji którzy do takiej sytuacji doprowadzają. Wnikanie zdrada czy niekompetencja jest tu zbędne - kula w łeb.
> I pretensje powinniśmy mieć wyłącznie do siebie.
@HerbaMate : aha.A dziadki co dają się namówić na garnki za 5k też mogą mieć pretensje tylko do siebie i oszustów nie należy karać ?!
Sorry,ale to,że sporo współobywateli jest głupich i podatnych na indoktrynację nie zmienia faktu,że ktoś na tej głupocie celowo żerował,celowo ją wykorzystał itd.
szatanista
0
To już jakaś rzeczywistość alternatywna. Nie będę się odnosił do nieprawdy.
dsol17
0
>co nie znaczy, że obie strony nie odniosły korzyści. Tak jak w handlu - nie handlujesz z drugą stroną bezinteresownie.
No tak,ale jednak jeśli jedna strona robi interes jak Nawrocki na mieszkaniu komunalnym, a druga jest koniec końców w sytuacji tego starego dziadka to jednak...
szatanista
0
@dsol17, możesz podać dowód na to, że Unia lub Niemcy nie pozwalają nam zbudować CPK?
Jak patrzę na PKB czy wzrost dochodów realnych rdr od wstąpienia do UE to nie uważam, że jesteśmy w sytuacji starego dziadka z DPS.
dsol17
1
@szatanista, Ech... http://www.youtube.com/watch?v=GxW_m6doKww
szatanista
0
Cyr4x
1
szatanista
0
Andrzej_Zielinski
0
- dzięki której Polskie cukrownie zastały zlikwidowane (by nie robić konkurencji niemieckim)
- rybacy dostali od UE pieniążki... na złomowanie kutrów.
- przemysł szwalniczy był i cyk już go nie ma
- poszła kasa od UE na zakładanie placówek zagranicznych banków w Polsce
- UE dała pieniążki na wykup Polskich hut stali
- dała pieniążki na drogi... zwłaszcza te tranzytowe wschód-zachód
Tam było jeszcze sporo punktów, cześć przytaczam z pamięci. No zajebiste to inwestowane w gospodarkę.
szatanista
0
Mity o cukrowniach: http://obserwatorgospodarczy.pl/2022/07/23/brak-cukru-to-polacy-a-nie-niemcy-zgotowali-polakom-ten-los/
Jeśli chodzi o banki to większość banków w Polsce jest pod kontrolą skarbu państwa lub polskiego kapitału prywatnego.
Przemyśl szwalniczy zdechł zanim się komuna skończyła. Możesz się oburzać, ale szycie to zajęcie dla najbiedniejszyh krajów świata. Gdyż nie wymaga większych nakładów finansowych ani innowacyjnosci, a jedynie najtańszej siły roboczej.
Nic się nie inwestuje w tej Polsce, a jednak wykręcamy co roku dobry wzrost PKB. To jak jest w końcu?
Andrzej_Zielinski
0
Co do przemysłu szwalniczego. Ten argument tyczy się wielu zawodów, nie tylko szwalniczego gdyż większość "nie wymaga większych nakładów". Więc czemu z setek szwalni i producentów tkaniny ostało się prawie nic? Przecież to "nie wymaga nakładów". A może mamy dziesiątki firm odzieżowych... to raczej też nie. Coś się po drodze zesrało a przecież potencjał był ogromny.
Przynajmniej mamy 4F - z czystym sumieniem mogę polecić bo ma dobra jakość, lepszą niż chińszczyzna.
szatanista
0
Nie ostało się nic bo choćbyś się zesrał, nie obniżył tej branży podatków do zera, to Pani Halinka z Łodzi nie będzie szyła za dolara za godzinę. W rozwiniętych krajach się nie szyje i tyle.
Przemyśl odzieżowy to inna kwestia. 4F to fajna firma, ale też musi częściowo szyć w Azji bo by nie dała rady konkurować z innymi firmami, które też tam szyja.
Andrzej_Zielinski
0
Tak. Jak podwyższają minimalną to prezes w końcu musi podwyższyć pracownikom.