Niedawno robiłem porządek w swoim księgozbiorze. Gdzieś tam między książką o rachunku prawdopodobieństwa a atlasem ziół znalazłem cieniutką książeczkę: "Anaruk - chłopiec z Grenlandii". I się wkurwiłem.
Jako dzieciak przeczytałem tę książkę chyba z piętnaście razy, znałem na pamięć długie fragmenty, jarałem się niepomiernie. Nawet jeśli wiedziałem, że postać Anaruka jest zmyślona, wierzyłem, że wszystkie te inuickie obyczaje, kultura, polowania - wierzyłem, że to wszystko jest prawdziwe. Zresztą, w szkole traktowano tę opowieść nieomalże jak reportaż - brałem ją więc na serio.
Minęło kilkanaście lat. Przeglądając randomowe gównostronki w internecie dowiedziałem się, że słowo "Anaruk" po grenlandzku znaczy ni mniej, ni więcej: "Sraj to". Dowiedziałem się również, że Czesław Centkiewicz w dupie był i gówno widział, a nie Grenlandię. Miał informacje z drugiej i trzeciej ręki, wszystko co napisał w swojej książce to gównoprawda i przez te wszystkie lata jarałem się czymś wyssanym z psiej końcówy. Kurwa, wiecie jakie to paskudne uczucie? To gorzej jak dowiedzieć się, że Święty Mikołaj nie istnieje, kawałek mojego dzieciństwa został brutalnie wyrwany, osrany i zbezczeszczony.
I tak sobie pomyślałem: to tak, jakby jakiś Japończyk pił z kimś, kto pił z Polakami i na podstawie tego postanowił napisać przygodową książkę o Polsce. Nazwałby ją: "Wacuś Hójek - chłopiec z Polski".
Wacuś mieszkałby gdzieś w wiejskim domku w centrum Krakowa. Na parapecie uprawiałby ziemniaki, codziennie chodziłby do kościoła a z kolegami witał albo "Szczęść Boże!" albo "Kurwa mać!". W szkole Wacuś wraz z kolegami uczyłby się grać na fortepianie, no bo Chopin. Oczywiście, każdy grałby perfekcyjnie, bo w ojczyźnie Chopina wszyscy wysysają tę umiejętność z mlekiem matki i wódką. Na lekcjach WF jeździliby konno i walczyli szablami, ewentualnie skakali na nartach - no bo Małysz.
Wódkę oczywiście piliby wszyscy od ósmego roku życia. Ba, tak jak grenlandzki Sraj-to polował na reny i foki, tak Polacy walczyliby regularnie w Wód-dżitsu. Tak jak grenlandzki Sraj-to uratował swojego ojca zabijając w pojedynkę niedźwiedzia polarnego, tak Wacuś Hójek przepiłby carskiego urzędnika, który chciał zabrać mieszkanie jego rodzinie, wygrywając tym samym sądowy spór. Wódkę piliby z kubków z ceramiki bolesławieckiej, a zagryzali tradycyjną polską potrawą - kiszonymi ziemniakami zawijanymi w gotowaną kapustę.
Codziennie o 12:00 cały kraj odmawiałby "Anioł Pański", a o 21:37 śpiewałby "Barkę"; nieironicznie, z pełnym poszanowaniem dla Jana Pawła II. Każdy dorosły byłby Lechem Wałęsą - nosiłby wąsy, mówił od rzeczy, ale emanował wielką, wewnętrzną mądrością życiową, która wiodłaby naród ku dobrobytowi. Wszystkie kobiety byłyby Marią Skłodowską-Curie - obok gotowania, prania i sprzątania, zajmowałyby się laboratoryjnymi eksperymentami, zaś kopalnie w Lubinie ledwo nadążałyby z dostarczaniem polonu i radu do polskich domostw.
Wieczorami cała rodzina zbierałaby się na modlitwie połączonej ze snuciem opowieści wojennych, urozmaiconymi grą na fortepianie. Zebrane w kręgu kobiety skórowałyby wiewiórki (hodowane od wieków dla futra i mięsa) i szykowały na rosół, mężczyźni rąbaliby drewno gołymi rękami.
Komputery byłyby rzadkością - jeśli akurat jakiś został wyrzucony na brzeg Bałtyku, zaraz otrzymywaliby go tylko wójtowie czy inni wodzowie polskich miast i wsi. Gdy japoński przybysz pokazałby Wacusiowi Hójkowi swój laptop, chłopiec zdziwiłby się, jakim cudem tyle ludzików mieści się w takiej niewielkiej teczuszce. "To w Japonii wszyscy ludzie mają takie olbrzymie oczy?" zapytałby, ujrzawszy anime.
Książka kończyłaby się duszoszczypatielną sceną, w której rodzina Hójków żegna przybysza z Japonii. Wymieniają się prezentami: przybysz daje im wielki worek ryżu (wszak w Polsce nie znają takich rarytasów), od Wacusia dostałby zaś butelkę z ceramiki bolesławieckiej wypełnioną czystym spirytusem pędzonym na wiewiórczym mięsie.
Centkiewicz, kurwaaaaaa…

Prawdziwa historia: http://www.poznajgrenlandie.pl/kim-byl-anaruk.html
#literatura #grenlandia #eskimosi #heheszki #pasta

6

Brak komentarzy. Napisz pierwszy