Josef Krysiak. Norymberski kłamczuch.

W czasie procesu Erharda Milcha (twórcy potęgi Luftwaffe) obrona wezwała łącznie 31 świadków. Amerykanie nadawali przez radio apele o składanie zeznań w sprawie Milcha, ale żaden nowy świadek się nie zgłosił. Do chwili rozpoczęcia procesu znaleziono tylko trzech, którzy zgodzili się zeznawać przeciw feldmarszałkowi.
Było to dwóch francuskich robotników i pewien Niemiec, który podawał się za inżyniera lotniczego - Josef Krysiak. Ich zeznania, razem wzięte, stworzyły jaskrawy obraz ciężkich warunków panujących w różnych fabrykach zbrojeniowych. Relacje Krysiaka poruszyły nawet Milcha. W swym dzienniku napisał o nim ze współczuciem: „Ten nieszczęśliwy człowiek był niemieckim inżynierem w zakładach Messerschmitta, a w 1940 roku wysłano go do obozu koncentracyjnego w Mauthausen".

Sędzia Denney usłyszał od Krysiaka całą jego tragiczną historię: jak musiał pracować po dwanaście godzin dziennie w zakładach Messerschmitta, oddalonych od obozu o trzy godziny drogi, otrzymując głodowe racje żywnościowe. W obozie na każdej pryczy spało po czterech ludzi. „Większość więźniów z Mauthausen i Gusen II zmarła. Z zasady nikogo nie zwalniano, a zmarłych zastępowano nowymi". Sędzia Musmanno zapytał o stan jego zdrowia.
Krysiak: Mogę tylko powiedzieć, że teraz choruję na płuca i leczę się (…).
Musmanno: A przed obozem?
Krysiak: Byłem sportowcem, biegałem na długich dystansach. Miałem świetne płuca.
Parę tygodni później, na początku września 1947 roku, okazało się nieoczekiwanie na procesie generała SS Oswalda Pohla, że Josef Krysiak, jedyny niemiecki świadek oskarżenia na procesie Milcha, był zdumiewająco bezczelnym krzywoprzysięzcą z kryminalną przeszłością. Nigdy w życiu nie był w obozie koncentracyjnym i nie miał nic wspólnego z zakładami Messerschmitta ani przemysłem lotniczym w ogóle. A przecież to ten świadek wywarł największe wrażenie na sędzim Musmanno. W swej pisemnej opinii poświęcił on 56 linijek poruszającym - choć zupełnie fikcyjnym - wspomnieniom 36-letniego Niemca.

Amerykanie chcieli wykorzystać Krysiaka jako świadka w procesie Pohla. Był to proces oficerów z Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS. Dr Georg Fróschmann, kolega Bergolda (adwokata Milcha), ustalił w archiwach policji, że Krysiak ma za sobą bogatą przeszłość kryminalną, rozpoczętą w wieku 19 lat. Był skazywany dwunastokrotnie za kradzieże, żebractwo, przekraczanie zielonej granicy, malwersacje, fałszerstwo, nielegalne wykorzystywanie munduru przy oszustwach matrymonialnych. W październiku 1941 roku sąd karny skazał go na śmierć jako wielokrotnego recydywistę. Potem wyrok ten zmieniono na 10 lat robót przymusowych. Pomimo tej przeszłości został po procesie Milcha „kuratorem" w amerykańskim urzędzie powierniczym.

Tu wrócił do starych nawyków i po osiemnastu miesiącach ponownie trafił do więzienia za defraudację, bezprawne używanie tytułu akademickiego i fałszerstwo. Bergold i Fróschmann zwrócili się do trybunału z wnioskiem o skazanie Krysiaka za krzywoprzysięstwo, ale w sierpniu 1948 roku sędzia Toms orzekł, że krzywoprzysięstwo nie jest przestępstwem objętym prawem międzynarodowym - a zatem trybunał nie może za nie skazać.
https://idsb.tmgrup.com.tr/ly/uploads/images/2020/11/20/thumbs/800x531/73599.jpg
#jfe #norymberga #iiwojnaswiatowa

9

@JFE, skazali by skazać... Proces norymberski (nie chronie nazistów itd jak by co) był szopką i skazywali jak leci... A wielu zbrodniarzy dostali amnestie przez Amerykanów podczas operacji paper clip i ci wszyscy "naukowcy" przyczynili się do budowy potęgi technologicznej Stanów Zjednoczonych jak i militarnej….