Jestem kurwa za tym, żeby w komunikacji publicznej traktować głośne słuchanie muzyki jako zakłócanie porządku i karać wysokimi mandatami. A to muzyka z komórki na głośniku, a to jakiś filmy z tiktoka, a nawet rozmawianie przez telefon na głośnomówiącym. Niech sobie psiarnia chodzi po cywilu i łapie, a od pieszych się odpierdoli #Zalesie #gorzkiezale

12

@ED161, i tak lepiej od tego, jak kierowca pożal się Boże busa gada z ręką przy uchu. U mnie nagminne i nie raz.
@Przybywam_z_Twittera, w Warszawie jeden nawet seriale oglądał z komórki. Nagrali go i afera na całe miasto, bo hieny od clickbajtów się rzuciły
@ED161, jakie to szczęście, że mogę dojeżdżać prywatnym samochodem.
@PostironicznyPowerUser, jestem za tym żeby zakazać słuchania muzyki w samochodach (o ogólnie wszystkich pojazdach małych i dużych) oraz zakazać zamykania okien w czasie jazdy (z wyjątkiem dróg szybkiego ruchu i autostrad bo tam ludzie nie chodzą pieszo a przy prędkościach autostradowych szum powietrza powoduje że i tak nic nie słychać).

Kierowca który zamknie okna albo włączy muzykę nie słyszy co się dzieje dookoła - nawet jeśli ktoś krzyknie stój niebezpieczeństwo to do kierowcy to nie dotrze.

Ewentualnie można by pozwolić na słuchanie muzyki za pomocą specjalnych słuchawek które 1 przepuszczają dźwięki z otoczenia 2 nie są zbyt głośne aby muzyka nie zagłuszyła odgłosów z otoczenia.

Można by przyjąć prostą zasadę, że kierowca musi być w stanie usłyszeć dzwonek roweru albo głośno wypowiedziane słowa pieszego z odległości 30m.
@borubar, no teraz to już pojechałeś
@ED161, u mnie jest pojebane to, że na drodze wojewódzkiej nie ma ścieżki dla rowerów, a strach jechać drogą, bo zdradliwa (niby prosta, ale jednak jest podwójna ciągła, bo są drzewa i widoczność do dupy).

Większość rowerzystów jeździ chodnikiem narażając się na mandat (chodnik nie ma 2m szerokości, a przyjedzie policjant i powie, że jest bezpiecznie).

W ogóle policja to się nadaje w naszym kraju na wycior do lufy, u mnie jest jeden dzielnicowy na całą dzielnicę (bloki + domki). A do kradzieży roweru jechała jakaś dochodzeniówka 50 km oddalona od mojego miasta.
a przyjedzie policjant i powie, że jest bezpiecznie
@Przybywam_z_Twittera, to czy warunki pogodowe pozwalają na bezpieczną jazdę po ulicy zależy od oceny rowerzysty a nie policjanta.

Wyjątek dotyczący brzydkiej pogody to wygodny przepis który pozwala uniknąć mandatu za jazdę po chodniku. Tylko trzeba wiedzieć o jego istnieniu i powołać się na to w odpowiednim momencie.
Jest wymienione wprost, że można jechać po chodniku gdy ulica jest mokra, śliska, wije wiatr, jest słaba przejrzystość powietrza ale zostawiono też miejsce na inne niewymienione wprost warunki pogodowe które rowerzysta może uznać za niebezpieczne.

Żaden policjant nie będzie szedł do sądu udowadniać, że pogoda była bezpieczna aby wlepić komuś 50zł mandatu.