Ten uczuć kiedy grubas Stelmach mający sprawę za nawoływanie do ataków na katolików tłumaczy Ci, że przecież nikt Cię nie atakuje, o co Ci chodzi katoliku? W ogóle reakcja na jego słowa to taki piękny pokaz hipokryzji, że to aż niepojęte. Hartmany i inne Szumlewicze oskarżały katolików o to, że spowiedź to molestowanie a bycie członkiem Kościoła to współudział w pedofilii i spoko, ale jak ktoś im powiedział "duchowa pustka" to chociaż odrzucają duchowość to są wielce oburzeni, że jak tak można

#lewactwo #lewackalogika #hipokryzja #wiara #katolicyzm

14

@KwarcPL, Nie ma czegoś takie jak duchowa pustka tak samo jak nie ma czegoś takiego jak pustka po nunofonoklumie
@ojciecudwika, skoro tak to o co się obrazili?
@KwarcPL, Wytłumaczenie tego jak lęki przed smiercią ludzie przenoszą mechanizmami obronnymi na chciejstwo i wyparcie a potem na przestrzeń abstrakcyjnych pojęć jak metafizyka zajmie godzine. W skrócie. Obrazili sie bo ktoś stwierdził że ich bajki są nieprawdziwe. A ich bajki są protezą chroniącą przed lękiem nieistnienia ego więc ono automatycznie broni się robiąc przeniesienie na superego czyli nadbyt zwany absolutem lub bogiem. Ich prawdy religijne są potrzebne aby być w zgodzie z tym archetypem. Atakując więc wierzenia atakujesz nie wierzenia, nie książke czy postacie z bajki tylko dotykasz realnego lęku przed nicością zepchniętego do podświadomości wiarą w życie wieczne od np Jezuska. Nikogo więc tak naprawdę nie obraziłeś a śmiertelnie przerażaziłeś. A przerażony człowiek jest nerwowy, agresywny itd. To nie jest złość o to że obraziłeś jakiegoś zewnętrznego boga czy religię. Złość jest bo zaatakowałeś coś co trzyma temu człowiekowi konstrukcję psychiczną w kupie i chroni przed nihilizmem, paniką itd. Ludzie nie bronią Boga. Ludzie bronią się przed zabraniem im Boga czyli ostatniej nadziej w to że są czymś więcej niż zlepkiem komórek rzuconym w pusty kosmos.
Czy to w tematyce finansów, polityki, związków ,wędkarstwa ,zasilacza na elektrodzie czy czegokolwiek innego. Gdy naruszysz komuś strefę komfortu obnażając brak racjonalnych przesłanek w czyms czego sie kurczowo trzymał to powie że go obrażasz a w 99% przypadków do żadnej obrazy nie doszło.
@ojciecudwika, Uuuu potężny nihilista-onanista się znalazł, co to próbuję zgrywać intelektualistę napieprzając jak z kałasznikowa słówkami które w jego oczach są trudne, mimo faktu że sensu tych słówek do końca nie rozumie.

Wytłumaczenie tego jak lęki przed smiercią ludzie przenoszą mechanizmami obronnymi na chciejstwo i wyparcie a potem na przestrzeń abstrakcyjnych pojęć jak metafizyka zajmie godzine.


W jaki sposób żeś połączył metafizykę z jakimś lękiem przed śmiercią? czytałeś chociaż Arystotelesa? bo obawiam się że pośmiertne losy jednostkowej duszy raczej nie były głównym tematem który go zajmował w księgach które później zostały skompilowane w dzieło jakie znamy pod nazwą "Metafizyki"
Obrazili sie bo ktoś stwierdził że ich bajki są nieprawdziwe
Katolicy obrażają się gdy ktoś obraża Boga, z tego samego powodu dla którego ktoś obraża się kiedy obraża mu się matkę, tylko że ze względu na nieporównywalnie większe znaczenie Boga od matki, odbywa się to na jeszcze większą skalę.
A ich bajki są protezą chroniącą przed lękiem nieistnienia ego więc ono automatycznie broni się robiąc przeniesienie na superego czyli nadbyt zwany absolutem lub bogiem.
Aleś ty mąąąądry że takich trudnych słówek używasz. Ale patrz pokaże ci magiczną sztuczkę, można to było napisać w inny sposób bez utraty jakiejkolwiek treści, np. tak:

"katolicy są katolikami bo boją się śmierci"

Ale wtedy niestety nie mógłbyś już łechtać sobie (hehe) ego swoim (niezbyt lotnym) intelektualizmem. Warto jednak dodać że powyższa korekta zakładała usunięcie twojego bełkotu. Po pierwsze superego to nasz wewnętrzny ideał moralny do którego dążymy, co prawda katolik powinien swoje superego wzorować na Bogu, to jednak sam Bóg w ścisłym sensie nie jest tym superego. Zresztą każdy posiada swoje superego, również ateiści. No i co to ma znaczyć że katolicy przenoszą swoje ego na Boga, Którego zdefiniowałeś tutaj jako superego? może rozłóżmy na czynniki twoją wypowiedź. Ego czyli po prostu świadomość danej osoby, jest przenoszona na Boga, przeniesienie wiążę się z przejściem danego obiektu z punku A do punktu B, pod wpływem jakiejś siły sprawczej, w tym wypadku punktem B jest Bóg, a posiadacze owego przenoszonego punktu są tą siłą sprawczą, za to obiektem jest ich świadomość. Ale co w takim razie jest punktem A? No jako że my sami jesteśmy pojemnikami naszej świadomości to można się domyśleć że tym punktem A jesteśmy my sami, chociaż dalsza analiza wskazuję na to że ów domysł nie jest wcale taki oczywisty. No bo skoro przenosimy ów obiekt jakim jest nasza świadomość z Punktu A czyli nas samych, na punkt B czyli Boga, to oznacza... no właśnie do jasnej cholery, co to oznacza? że niby katolicy przestają być samymi sobą i stają się Bogiem? albo że też przestają być samymi sobą i jednoczą w ścisłym tego słowa znaczeniu swoją świadomość z Bogiem, jeszcze na tym świecie i za swojego życia? po pierwsze w jaki sposób można przestać być samym sobą i po drugie czym ma się przejawiać obecność owego obiektu w punkcie B? Oczywiście domyślam się że chciałeś przekazać coś innego, ale po prostu chciałem ci tylko wykazać żeś głupi i kryjesz swoje niedostatki intelektualne poprzez lanie wody i pisanie "trudnych słówek" których niezbyt rozumiesz.

No dobra to teraz po tej stosunkowo długiej dygresji przejdźmy do meritum. Może zacznijmy od tego że doszukiwanie się przez ciebie przyczyn religijności katolików w jakimś lęku przed śmiercią, z perspektywy mojej autopsji jako katolika i styczności z innymi katolikami jest zabawne. Sam zresztą na pewnych etapach rozwoju mojej duchowości wielokrotnie odczuwałem chęć wierzenia w to że po śmierci nie ma niczego, bo postrzegałem taką perspektywę jako łatwiejszą i wygodniejszą, gdyż w istocie takową jest. Ale to tak tylko w ramach wstępu, rzecz jasna moje własne odczucia nie są żadnym dowodem bo ty nie dysponujesz możliwością zbadania ich prawdziwości. Przejdźmy zatem do poruszenia kwestii teologii katolickiej oraz historii religii jako takiej, pozwolę sobie zacząć od tego drugiego. Religia towarzyszy człowiekowi od samego początku jego istnienia i zawsze była dla niego czymś naturalnym. Jeśli postrzegamy ją jako wytwór lęku przed śmiercią, to należałoby założyć że wszystkie religie, a w szczególności te pierwotne mocno skupiały się na kwestiach eschatologicznych, obiecując przy tym lepsze życie po śmierci. Niestety ale większość religii pogańskich (czyli tych najbardziej pierwotnych) traktowała kwestie eschatologiczne po macoszemu, nie rozwijając ich zbytnio, a pogańska religijność zazwyczaj sprowadzała się do prostego do ut des w sprawach doczesnych. Dodatkowo często życie pośmiertne wcale nie przedstawiało się jako lepsze od tego ziemskiego, a niekiedy nawet jako gorsze.
dom, którego mieszkańcy nie widzą światła, gdzie proch jest ich pokarmem i glina jadłem, gdzie odziani jak ptactwo odzieżą skrzydeł światła nie widują, żyją w ciemności…W domostwie prochu, w którem był wstąpił, królów zobaczyłem z komnat wyzutych…
Co do teologii katolickiej, to jej eschatologia raczej nie zachęca tych o słabej woli którzy potrzebują ucieczki przed rzeczywistością, a przynajmniej ta prawdziwie katolicka, nie przeżarta zgnilizną modernizmu. Doktorzy Kościoła prawie że zgodnie stwierdzali że tylko nieliczni spośród nie tylko całej ludzkości, ale nawet samych katolików dostąpią chwały niebios, podczas gdy cała reszta będzie wiecznie cierpieć w piekle, w dodatku spośród tych którzy zostaną ostatecznie zbawieni, część i tak najpierw będzie musiała przejść męki czyśćcowe. Osoba zbyt słaba by zaakceptować rzeczywistość, będzie również zbyt słaba by iść za Naukami Chrystusowymi, a co za tym idzie w myśl teologii katolickiej czeka ją wieczne cierpienie, co raczej nie ukoi jej lęku przed śmiercią.

Na zakończenie jeszcze poruszę kwestię twojego nihilizmu, otóż jeśli byłbyś w nim konsekwentny to albo byś wisiał, albo powinieneś być powieszonym. Bo jedynymi logicznymi działaniami przy odrzuceniu jakiejkolwiek formy transcendencji oraz wartości stojących ponad człowiekiem (chociaż w gruncie rzeczy jedyne uzasadnienie takowych może leżeć wyłącznie w transcendencji, więc na jedno i to samo wychodzi) jest albo skrajny hedonizm nie baczący na jakiekolwiek normy moralne, tzn. jeśli czujesz potrzebę zaspokojenia swojego popędu seksualnego i jakaś kobieta ci się podoba i znajdujesz się w okolicznościach dzięki którym możesz ją zgwałcić przy uniknięciu konsekwencji to ażeby pozostać wiernym swojej logice powinieneś to zrobić, tak samo jeśli ktoś cię irytuję samym swoim istnieniem to przy możliwości uniknięcia kary powinieneś go zabić itd. w końcu normy moralne są jedynie sztucznym wymysłem. Za to jeśli uznasz że dążenie wyłącznie do uzyskiwania własnych korzyści cię nie zaspakaja i szczęście w twoim życiu nie przeważa, to powinieneś się zabić. Jako że wciąż żyjesz to jeśli jesteś wierny swoim poglądom to znaczy że u ciebie sprawdza się opcja nr 2 w myśl której powinieneś zostać powieszonym, ale mimo wszystko mam nadzieję że tylko po prostu jesteś niekonsekwentny w swojej logice.
@KwarcPL, Zią, ale po co robisz zasięg jakimś dzbanom?
https://streamable.com/qkgau6