Dobra, a teraz w ramach walki z foliarstwem i szurostwem napodaję temat, i to z pierwszej ręki: od Wujka. Otóż Wujek (mocne 60+) w związku z covid-19 był właśnie w jednym z większych (i nowszych) Wrocławskich szpitali (dzisiaj dopiero z nim rozmawiałem, do tej pory nie miałem kontaktu). Otóż dostał on b. mocno po tyłku i dosłownie z przerażaniem na twarzy opisuje, co tam się wyprawia: mówi, że tego nie można opisać słowami, to po prostu trzeba zobaczyć. Istna tragedia. Leżą zarówno starzy jak i młodzi (nawet małe dzieci). Cały szpital zapchany, nie ma łóżek. No, dramat. Jako uber-szur, który lata dzień i noc bez maseczki i ma głęboko w zadzie cały ten lockdown mocno dało mi to do myślenia. Liczby-liczbami (wiadomo, że Rząd zawyża: robi po prostu więcej testów, więc i więcej przypadków zostaje wykrytych) + ten cały Piaseczny, który oj-tam-oj-tam bez przesady (chuju wstawaj, nie udawaj) na Youtubie (w)zdycha przed kamerą + ten Pazura tam z uśmiechem zachęca do szczepienia + Bill Gates czeka na dane z Twojego chipa itd. itp. - ale jednak coś w tym jest. Otóż trup na ulicy nie ściele się gęsto, niemniej ludzie mocno cierpią po szpitalach (nie mogę powiedzieć, że zdychają, bo jednak większość wychodzi o własnych siłach prędzej czy później, ale... no są jednostki, które bardzo ciężko przechodzą tę chorobę (są też tacy, co - dla równowagi - przeskakują ją kompletnie bezobjawowo, LOL).

Co o tym wszystkim myśleć? Wirus jest - to fakt. Pandemia jest? Powoli coraz bardziej, bo Rząd nie potrafi od ponad roku ogarnąć tematu. Ja rozumiem, że jakby 1-2 miesiąc temu się to zaczęło, wybuch znienacka, to "ojej, wielkie zaskoczenie!! ", ale... oto 14 miesiąc nam leci. Fala wzrasta i obecnie mamy kolejny rekord zakażeń, co tylko dobitnie pokazuje, że cała strategia Rządu jest o kant tyłka rozbić. Nie daje nic. A będzie tylko gorzej. Ja już to dziadostwo przechorowałem (kilka godzin [nawet nie jeden dzień!] offline mocny z bólem głowy w łóżku: nie mogłem się podnieść, i po temacie), ale wiem, że są tacy (mam wśród znajomych, w tym Wujek), co mieli kilka tygodni wyjęte z kalendarza, ledwo uszli z życiem (jak sami w sumie twierdzą, było baaaardzo ciężko, już prawie zwątpili) + jedna osoba, którą znam fiknęła (gość 60+, już miał ostatnią prostą do emerytury, a tu covid i cześć).

Nadal hejtuje lockdowny - kto miał umrzeć, to już umarł - a będzie niestety tylko gorzej. Więc jak ktoś jeszcze nie przechorował, to niech się nie opiera. Lada moment wszyscy będą odhaczeni i szczepienia będą niepotrzebne. Taka prawda. Zdrowia wszystkim! Z fartem!
#covid #covid19 #covid1984 #pandemia #plandemia #lockdown

28

@Thanos,
Otóż trup na ulicy nie ściele się gęsto
Na ulicy nie ale na cmentarzu już tak. Zmarł mąż znajomej. Byłem odwiedzić grób i tu szok. Nigdy nie widziałem tylu świeżych grobów na raz i tylu żałobników między nimi. To zrobiło na mnie przerażające wrażenie.

Wpis został usunięty przez moderatora

@Thanos, O takim jak Twój przypadku mówił w ostatnim SDZ Wojciech Cejrowski - dopóki nie mamy przypadku w rodzinie łatwo jest krytykować poczynania rządu, łamiemy się gdy choroba nas dotknie. Z jego słów wynika, że nie należy ulegać emocjom i być wiernym swoim poglądom sprzed bliskiego spotkania z covidem.

Często słyszę argument - nie wierzysz, zabiorę cię do szpitala na oddział covidowy. I co ja tam zobaczę? To co jest od zawsze w szpitalach - chorych ludzi.

Widziałem w szpitalu śmierć bliskich mi osób, naprawdę nie jest potrzebny covid, żeby w Polsce umrzeć po nieudanej operacji na sepsę, na grypę, z powodu źle dobranych leków czy na inne powikłania. Gdzie są inne choroby?
Jak to jest, że zgony na covid stanowią 4% wszystkich zgonów, a 15% covid plus coś? 80% zgonów to wciąż inne przypadki, chociaż nie ma wśród nich powikłań pogrypowych.

W Polsce dziennie umiera około 1000 osób, to znaczy, że dziennie umiera na covid 40 do 200 osób w zależności jak to mierzyć.

Jeśli mamy czterdziestomilionowy naród, to na covid dziennie umiera poniżej promila - 0.005‰.
@Thanos, Przynajmniej miałeś szansę dowiedzieć się od rodziny, a nie z mediów jak wygląda sytuacja w szpitalach. Mój wskaźnik myślenia jest pomiędzy "foliarstwem" a tym co mówi rząd, bardziej w stronę tego pierwszego. Jak samemu się o czymś człowiek sam nie przekona, to raczej podchodzi się do tego sceptycznie.
Liczby-liczbami (wiadomo, że Rząd zawyża: robi po prostu więcej testów, więc i więcej przypadków zostaje wykrytych) + ten cały Piaseczny, który oj-tam-oj-tam bez przesady (chuju wstawaj, nie udawaj) na Youtubie (w)zdycha przed kamerą
@Thanos, testuje się tyle ile ludzi zgłosi się z objawami, nikt na ulicy łapanek nie robi.
Wg. epidemiologów ilość testów powinna być taka, żeby wykrywane przypadki stanowiły ok 5%, u nas przekracza 30% co oznacza kompletny brak panowania nad pandemią. Co do Piaska - to urządzenie które ma przypięte do nosa na filmiku to maska tlenowa high-flow - pompuje 70l tlenu na minutę. Zwykłe wąsy dają ok 5, maska do 15l na minutę. Nikt tego dla żartów nie przypina (zwłaszcza że czysty tlen mocno wysusza śluzówkę powodując krwotoki z nosa) a jednocześnie tlenoterapia jest najlepszym lekiem na pocovidowe powikłania.

Co do lockdownów to ogólnie zgoda, ograniczenia są losowe i robione z dupy oraz z całkowitym olaniem prawa, w okresach międzyszczytowych powinno być otwarte jak najwięcej, za to ścisły lockdown, podobny jak przed rokiem albo ściślejszy (oprócz tych lasów nieszczęsnych) powinien być wprowadzany miesiąc przed spodziewanym szczytem, żeby do niego nie dopuścić. No ale u władzy mamy populistów, którzy wprowadzają ograniczeniaa z dupy tylko po to, żeby w Wiadomościach powiedzieli, że rząd dzielnie walczy z pandemią.
@Thanos, ja przeszedłem Covid-19 miesiąc temu, ale na szczęście zakończyło się na pozostaniu w domu. Skutki osłabienia odczuwam do dzisiaj. Lockdowny zawsze poddawałem krytycznej analizie widząc, że przez rok nie wykonano żadnych badań nad możliwościami przemieszczania się wirusa i skutecznością walki z nim. Cierpi również gospodarka, a długofalowe skutki ładowania w nią gigantycznej kasy będziemy jeszcze odczuwać (przede wszystkim nie pozwala się upadać firmom, które w normalnych warunkach same by upadły)... Wirusa nie neguję, ale również nie zamierzam się go przesadnie bać
@Thanos, ja się zaraziłem nie wychodząc z domu, od dziewczyny, która przyniosła go z pracy. Bo niestety idioci chcieli mieć ludzi w biurze, zamiast zezwolić na pracę zdalną.

Dziewczyna ma tylko lekki kaszel, a ja już drugi dzień 38 stopni gorączki, którą nie umiem zbić lekami, a przy wyższej gorączce duszności.

30 lat, zdrowy, bez żadnych nałogów, waga w normie, a boję się wieczora i nadchodzącej gorączki i duszności. Mieszkam na Śląsku, więc jak będzie bardzo źle to nawet do szpitala nie trafię, bo nie ma miejsc.
30 lat, zdrowy, bez żadnych nałogów, waga w normie, a boję się wieczora i nadchodzącej gorączki i duszności. Mieszkam na Śląsku, więc jak będzie bardzo źle to nawet do szpitala nie trafię, bo nie ma miejsc.
@detharon, to abyś nie zrobił jak zrobiła jedna młoda kobieta ze 32 lata gdzieś w Polsce -popełniła harakiri - bo tak bała się zarazić. Covidek - to choroba popromienna - bo cały czas mikrofale i inne cholerstwo na ludzi puszczają. Grunt to się właściwie odżywiać, witaminy i zioła (profilaktycznie) przyjmować -ja biorę przed każdym mniam łyżeczkę kurkumy w proszku. I przede wszystkim nie dać się testować (bo nawet w papai covid-19 był) -bo może się okazać, że bezobjawowo już ze 10 razy chorowaliśmy. Na koniec odciąć się dosłownie od psychozy STRACHU czyli TV (wszelakich) radia (wszelakiego) i mediów GŁÓWNEGO ŚCIEKU) - a wtedy zdrowie zapewnione. Tak robię. I wszystkie choroby w głębokim poważaniu mam. A jak mnie dopadnie coś - to ze śmiechem powiem "w du***e cie mam i wys****m
@detharon, szukaj viregytu K, moze ukraincy mają albo czesi
@Thanos, Ja myślę, że ogólnie większość ludzi nie neguje, że istnieje pandemia tylko problem jest właśnie z tym czy działania rządu i nakazy/zakazy są usprawiedliwione w stosunku do kosztów. Pewnie jakbyśmy mieli sprawniejszą służbę zdrowia to można by mieć większe pole manewru a tak to stąpają po cienkim lodzie, przecież nawet "normalnie" to trzeba czekać w kolejkach po kilka miechów czy nawet lat na zabieg a jak się robi gorąco to jest problem.
Jako uber-szur, który lata dzień i noc bez maseczki i ma głęboko w zadzie cały ten lockdown mocno dało mi to do myślenia.
@Thanos, i dobrze bo maseczki nic nie dają-->>słowa profesora Szumowskiego sprzed roku, bynajmniej nie szura, a człowieka nauki.

odnośnie tej całej heroicznej walki z foliarstwem i szurostwem widzę, że niektórzy tutaj chcą cię na siłę wkręcić w jakieś poczucie wstydu i odpowiedzialności za innych.
jednocześnie oczekują, że zastosujesz jakiś systemowy rodzaj ostracyzmu i będziesz wedle ich uznania cenzurował użytkowników którzy im się nie podobają. im już nie wystarczy wrzucić gościa na ban listę czy czarną listę bo oni się czują odpowiedzialni za dobro całego kolektywu. skąd my to znamy

tylko wypada w tym momencie zadać pytanie kto tak naprawdę w tym towarzystwie jest szurem i czy aby na pewno nie są to covidiańscy akolici zafascynowani nowymi gusłami typu:
-1,5m odstępu (czy teraz już 2? nie wiem jaka jest aktualna mądrość) chroni przed śmiercią
-magiczny talizman z przewiewnej bawełny na twarzy chroni przed śmiercią babcię spod Mławy
-zamykanie części obiektów przy jednoczesnym otwarciu innych gdzie tłumnie gromadzą się ludzie opóźnia rozwój epidemii*

*epidemia dziwnym trafem zmieniła swoją definicję w tych trudnych czasach
profesora Szumowskiego
@PostironicznyPowerUser,

no, zgadza się
@Thanos, Ja podchodzę do tego jak do HIV, masz pecha to padniesz i tyle.
Nie ma sensu się kitrać tylko trzeba żyć zachowując logikę.

Koszty są duże, gospodarcze, psychiczne, zdrowotne, nikt nie wspomina o tym że nadmierna sterylność również jest szkodliwa.

Po strajku kobiet nie mieliśmy trupów na ulicach a gdy jest spokojnie umieralność wzrasta, ehh szkoda gadać.