Dzisiaj 8 marca, kolejne pseudoświęto współczesnego świata. Ale jak to? Dlaczego? Pewnie takie pytania mogą zrodzić się w głowach osób czytających ten post. Chodzi o całą historię stojącą za tym dniem, wiadomo, że typowego leminga niezbyt to interesuje, nie jest to jednak przekaz kierowany do takiej gawiedzi. Zacznijmy więc od początku i zamiast brać udział w nakręcanej przez system propagandzie, zachęcamy do chwilowego zatrzymania się i pochylenia nad tą kwestią.
Pierwszy "dzień kobiet" zorganizowano 28 lutego 1909, a jakże na terenie Stanów Zjednoczonych, i to nie przez byle kogo bo przez Partię Socjalistyczną. Marksiści oraz kraina Jankesów, a zrobi się coraz ciekawiej. II Międzynarodówka nadała socjalistom z przeróżnych krajów przełożenie, że ten dzień ma być obchodzony, szukano kolejnej grupy napędowej, która by mogła wspomóc sprawę socjalizmu, padło na kobiety. Jedną z najsilniejszych lobbystek ustanowienia tego "święta" była komunistka Klara Zetkin. Sama zaś data, 8 marca, gdy mamy nieprzyjemność oglądać obchody tej całej hucpy wzięła się od przeprowadzenia przez bolszewików w Rosji (chociaż co ciekawe głównego trzonu tego ruchu nie stanowili Rosjanie) antycarskiej, a więc i antychrześcijańskiej oraz antytradycyjnej demonstracji. Przywódcę tego niechlubnego ruchu (Włodzimierza Lenina) przekonała do ustanowienia tego dnia świętem Aleksandra Kołłątaj.
Aleksandra Kołłątaj była komunistką. Była zwolenniczką zniszczenia rodziny, unormalizowania degrengolady płciowej, propagatorką wzajemnej niewierności. Zapewne gdyby widziała dzisiejsze czasy mogłaby się szeroko uśmiechnąć. Chciała by dzieci odbierano rodzinom (wszak to forma ucisku) i przekazywano państwu, również rozwodów na życzenie (postępowanie rozwodowe wdrożone z jej nadania trwało krócej niż tydzień), relatywizowała prostytucję twierdząc, że "służy ona emancypacji kobiet". Po pewnym czasie nawet koledzy partyjni uznali jej pomysły za odpięte od rzeczywistości bajania, niesprawdzające się w społeczeństwie i degenerujące młodzież (jeśli sami bolszewicy tak mówili, to oznacza to, że skala skarlenia moralnego musiała być wręcz niewyobrażalna).
Taka właśnie ideologia łączy się z tym dniem, "dniem kobiet", a raczej by nazwać go poprawnie "dniem marksistek i relatywizatorek degrengolady". Kogo to jednak obejdzie? Pewnie niewielu, wszak ludzie zamiast prawdy wolą czuć spokój. Biorąc jednak udział w takim dniu, staje się po stronie właśnie tuz takich jak Aleksandra Kołłątaj, bolszewików, czy radykalnych feministek (jak przedstawiona na grafice Andrea Dworkin), a nie po stronie tych, którzy z takimi prądami przez lata walczyli. Pamiętajmy o tym i zgłębiajmy rzeczywistość, dociekajmy prawdy, nie boi się ona poszukiwań.
Obserwuj nas na Instagramie: https://www.instagram.com/gpws_ig/
Telegram: t.me/GPWStg
Facebook: https://www.facebook.com/Grafika-Przeciw-Współczesnemu-Światu-10840240151069
#revoltagainsthemodernworld #dzienkobiet #historia #bekazlewactwa #polska
Pierwszy "dzień kobiet" zorganizowano 28 lutego 1909, a jakże na terenie Stanów Zjednoczonych, i to nie przez byle kogo bo przez Partię Socjalistyczną. Marksiści oraz kraina Jankesów, a zrobi się coraz ciekawiej. II Międzynarodówka nadała socjalistom z przeróżnych krajów przełożenie, że ten dzień ma być obchodzony, szukano kolejnej grupy napędowej, która by mogła wspomóc sprawę socjalizmu, padło na kobiety. Jedną z najsilniejszych lobbystek ustanowienia tego "święta" była komunistka Klara Zetkin. Sama zaś data, 8 marca, gdy mamy nieprzyjemność oglądać obchody tej całej hucpy wzięła się od przeprowadzenia przez bolszewików w Rosji (chociaż co ciekawe głównego trzonu tego ruchu nie stanowili Rosjanie) antycarskiej, a więc i antychrześcijańskiej oraz antytradycyjnej demonstracji. Przywódcę tego niechlubnego ruchu (Włodzimierza Lenina) przekonała do ustanowienia tego dnia świętem Aleksandra Kołłątaj.
Aleksandra Kołłątaj była komunistką. Była zwolenniczką zniszczenia rodziny, unormalizowania degrengolady płciowej, propagatorką wzajemnej niewierności. Zapewne gdyby widziała dzisiejsze czasy mogłaby się szeroko uśmiechnąć. Chciała by dzieci odbierano rodzinom (wszak to forma ucisku) i przekazywano państwu, również rozwodów na życzenie (postępowanie rozwodowe wdrożone z jej nadania trwało krócej niż tydzień), relatywizowała prostytucję twierdząc, że "służy ona emancypacji kobiet". Po pewnym czasie nawet koledzy partyjni uznali jej pomysły za odpięte od rzeczywistości bajania, niesprawdzające się w społeczeństwie i degenerujące młodzież (jeśli sami bolszewicy tak mówili, to oznacza to, że skala skarlenia moralnego musiała być wręcz niewyobrażalna).
Taka właśnie ideologia łączy się z tym dniem, "dniem kobiet", a raczej by nazwać go poprawnie "dniem marksistek i relatywizatorek degrengolady". Kogo to jednak obejdzie? Pewnie niewielu, wszak ludzie zamiast prawdy wolą czuć spokój. Biorąc jednak udział w takim dniu, staje się po stronie właśnie tuz takich jak Aleksandra Kołłątaj, bolszewików, czy radykalnych feministek (jak przedstawiona na grafice Andrea Dworkin), a nie po stronie tych, którzy z takimi prądami przez lata walczyli. Pamiętajmy o tym i zgłębiajmy rzeczywistość, dociekajmy prawdy, nie boi się ona poszukiwań.
Obserwuj nas na Instagramie: https://www.instagram.com/gpws_ig/
Telegram: t.me/GPWStg
Facebook: https://www.facebook.com/Grafika-Przeciw-Współczesnemu-Światu-10840240151069
#revoltagainsthemodernworld #dzienkobiet #historia #bekazlewactwa #polska
Boguslav
0
W środowiskach bardziej neo slawistycznych widać ruch ku uslawizowaniu tego święta jako święto kobiet porządnych.
Don_Pelayo
0
G_P_W_S
1
bounty
Wpis został usunięty przez autora