Karl Dönitz o norymberskim bublu prawnym
W statucie Norymberskim z roku 1945 udział żołnierza w wojnie agresywnej podlegał karze. Te nowo stworzone zasady prawne działały wstecz, a więc dotyczyły czasów, kiedy w żadnym narodowym bądź międzynarodowym prawie nie istniały tego rodzaju postanowienia prawne. Tym samym pogwałcono Nulla poena sine lege. Owo działanie prawa wstecz uzasadniano tym, że trzeba zrobić krok do przodu, a potem natychmiast zastosować nowe prawo dla przykładu, nawet jeśli dotyczy ono przeszłości.
Dla żołnierza, który otrzymuje rozkaz od swojego rządu "jest wojna i musisz walczyć" istnieje tylko jeden oczywisty obowiązek. Polityka bowiem posiada przewagę nad siłami zbrojnymi. Żołnierz miałby poczucie, że postępuje głęboko niemoralnie, gdyby nie wypełnił takiego rozkazu. Słusznie więc kodeksy karne wszystkich krajów przewidują kary za odmowę posłuszeństwa żołnierzy i szczególne zaostrzenie tych kar w przypadku wojny. To również pokazuje całą niemoralność norymberskiej jurysdykcji, skazującej żołnierza za czyny, które w czasie ich popełniania nie były obłożone karą. Odwrotnie, gdyby ich nie popełnił, zostałby zgodnie z obowiązującym kodeksem karnym każdego kraju ukarany najsurowszą karą.
Czysto polityczną kwestią pozostaje pytanie, czy jakaś wojna jest wojną agresywną. Politycy każdego kraju będą zawsze starali się dowieść, że to inny kraj jest napastnikiem, albo że ich własny kraj czuł się zagrożony i działał w obronie własnej. Skoro sam udział żołnierza w wojnie agresywnej będzie rzeczywiście karany w przyszłości przez nowe międzynarodowe prawodawstwo, to każdy żołnierz każdego narodu powinien mieć prawo zażądania na początku starcia zdania rachunku przez własny rząd i prawo wglądu we wszystkie dokumenty polityczne, dotyczące wybuchu wojny.
Powinien on sam wyrobić pogląd na sprawę i zadecydować czy weźmie udział w wojnie, czy też nie. Załóżmy, że za udział w wojnie kiedyś może on zostać ukarany. Zanim więc nie wyrobi on sobie własnego zdania na temat tego, czy jest to wojna agresywna, czy też nie, powinien mieć prawo do odmowy wykonania rozkazu.
Tak nierealne są konsekwencje ogłoszonej w Statucie Norymberskim ustawy karnej. Różne narody unikały jej stosowania, zarówno w wojnie koreańskiej, jak i w przypadku napaści Anglików i Francuzów na Kanał Sueski w listopadzie 1956 roku. Przeciwnie, w tym ostatnim przypadku Anglicy postawili przed sądem wojennym i ukarali za odmowę posłuszeństwa pewnego angielskiego żołnierza, który nie chciał wziąć udziału w tej napaści. Działali oni zatem wbrew prawu Statutu Norymberskiego.
Również po zakończeniu II WŚ w roku 1945, sądy zwycięzców nie zastosowały tej działającej wstecz ustawy karnej wobec kilku milionów niemieckich żołnierzy. Zrobiono jeden wyjątek: w moim przypadku, ponieważ "nie był on zwykłym dowódcą armii czy dywizji" i "główne szkody zostały zadane przeciwnikowi prawie wyłącznie przez jego okręty podwodne" (dosłowne brzmienie sentencji norymberskiego wyroku przeciwko mnie)
#jfe #iiwojnaswiatowa #norymberga
W statucie Norymberskim z roku 1945 udział żołnierza w wojnie agresywnej podlegał karze. Te nowo stworzone zasady prawne działały wstecz, a więc dotyczyły czasów, kiedy w żadnym narodowym bądź międzynarodowym prawie nie istniały tego rodzaju postanowienia prawne. Tym samym pogwałcono Nulla poena sine lege. Owo działanie prawa wstecz uzasadniano tym, że trzeba zrobić krok do przodu, a potem natychmiast zastosować nowe prawo dla przykładu, nawet jeśli dotyczy ono przeszłości.
Dla żołnierza, który otrzymuje rozkaz od swojego rządu "jest wojna i musisz walczyć" istnieje tylko jeden oczywisty obowiązek. Polityka bowiem posiada przewagę nad siłami zbrojnymi. Żołnierz miałby poczucie, że postępuje głęboko niemoralnie, gdyby nie wypełnił takiego rozkazu. Słusznie więc kodeksy karne wszystkich krajów przewidują kary za odmowę posłuszeństwa żołnierzy i szczególne zaostrzenie tych kar w przypadku wojny. To również pokazuje całą niemoralność norymberskiej jurysdykcji, skazującej żołnierza za czyny, które w czasie ich popełniania nie były obłożone karą. Odwrotnie, gdyby ich nie popełnił, zostałby zgodnie z obowiązującym kodeksem karnym każdego kraju ukarany najsurowszą karą.
Czysto polityczną kwestią pozostaje pytanie, czy jakaś wojna jest wojną agresywną. Politycy każdego kraju będą zawsze starali się dowieść, że to inny kraj jest napastnikiem, albo że ich własny kraj czuł się zagrożony i działał w obronie własnej. Skoro sam udział żołnierza w wojnie agresywnej będzie rzeczywiście karany w przyszłości przez nowe międzynarodowe prawodawstwo, to każdy żołnierz każdego narodu powinien mieć prawo zażądania na początku starcia zdania rachunku przez własny rząd i prawo wglądu we wszystkie dokumenty polityczne, dotyczące wybuchu wojny.
Powinien on sam wyrobić pogląd na sprawę i zadecydować czy weźmie udział w wojnie, czy też nie. Załóżmy, że za udział w wojnie kiedyś może on zostać ukarany. Zanim więc nie wyrobi on sobie własnego zdania na temat tego, czy jest to wojna agresywna, czy też nie, powinien mieć prawo do odmowy wykonania rozkazu.
Tak nierealne są konsekwencje ogłoszonej w Statucie Norymberskim ustawy karnej. Różne narody unikały jej stosowania, zarówno w wojnie koreańskiej, jak i w przypadku napaści Anglików i Francuzów na Kanał Sueski w listopadzie 1956 roku. Przeciwnie, w tym ostatnim przypadku Anglicy postawili przed sądem wojennym i ukarali za odmowę posłuszeństwa pewnego angielskiego żołnierza, który nie chciał wziąć udziału w tej napaści. Działali oni zatem wbrew prawu Statutu Norymberskiego.
Również po zakończeniu II WŚ w roku 1945, sądy zwycięzców nie zastosowały tej działającej wstecz ustawy karnej wobec kilku milionów niemieckich żołnierzy. Zrobiono jeden wyjątek: w moim przypadku, ponieważ "nie był on zwykłym dowódcą armii czy dywizji" i "główne szkody zostały zadane przeciwnikowi prawie wyłącznie przez jego okręty podwodne" (dosłowne brzmienie sentencji norymberskiego wyroku przeciwko mnie)
#jfe #iiwojnaswiatowa #norymberga
Brak komentarzy. Napisz pierwszy