Wczoraj wybuchła jakaś burza o to, że lista rankingowa pewnej polskiej uczelni była zapchana Ukraińcami i Białorusinami z wynikami znacznie powyżej polskich uczniów (to tylko kropelka w morzu, tych uczelni jest więcej). Trzeba być idiotą by nie zauważyć, że pachnie tu wałem na kilometr. To jest skutek kompletnie kretyńskiej ustawy pisowskiej, zgodnie z którą uczelnie dostaną trzykrotnie wyższą dotację na naukę cudzoziemca niż Polaka. Efekt jest taki, jak każdy widzi. Polak by uzyskać wymagany próg, musi zdać maturę wręcz śpiewająco (progi są tak zawyżone, że dostanie się graniczy z cudem), Ukraińcowi wystarczy udowodnienie, że zna język polski.

Oczywiście, ktoś powie, że oni za te studia płacą. Serio uważacie, że kilkudziesięciu tysięcy uczniom z najbiedniejszego kraju Europy stać na opłacanie studiów w Polsce? Każdy z nich co ma olej w głowie załatwi sobie Kartę Polaka i ma wszystko za free wraz z komunikacją miejską. Do tego jeszcze stypendium i różne programy, z których korzystają ile wlezie. Za wszystko niestety płaci polski podatnik. Teraz zaczynam rozumieć słowa Gowina o zagranicznych elitach.
#polityka #edukacja