Po dłuższej przerwie wracam z nowym wpisem na temat języka rosyjskiego. Tym razem nie o samym języku, a trochę o tym jak wyglądają media w Rosji.

W zasadzie, to większość wygląda tak, że trudno tego słuchać czy czytać z powodu niskiej jakości materiałów, wszechobecnej propagandy i manipulacji. Powiedzieć "jest źle", to mało, bo do tego dochodzi obsesyjne wręcz niesłabnące zainteresowanie "wielką wojną ojczyźnianą", zwaną po prostu Drugą Wojną Światową dla reszty świata.

Żeby nie być gołosłownym, czytając to co Izwiestija pisze o Nawalnym, dowiemy się m.in., że to rosyjscy medycy go uratowali, że Berlin nie przesłał Moskwie danych o jego leczeniu, albo że został oskarżony o defraudacje pieniędzy. Jeśli to mało – notorycznie nazywają go "bloggerem". Te kawały o Radiu Erewań ani trochę nie są przesadzone.

Czy w tej beznadziei jest cokolwiek wartościowego? O dziwo, jeżeli się dobrze poszuka, to jest. Istnieje kilka niezależnych od Putina źródeł informacji i one trzymają lepszy poziom. Wybrałem jedno, moje ulubione:
Nowaja Gazieta to gazeta działająca w Mokswie znana ze swoich reportaży obnażających korupcję w Rosji. Są tak dobrzy w tym, że już sześciu z nich przypłaciło to życiem. Poza tym tworzą ciekawe reportaże na przeróżne tematy; kiedyś czytałem o Dżankoju, w którym życie opustoszało po zajęciu Krymu przez Rosję, a całkiem niedawno natrafiłem na smutny artykuł o Giurmi w Armenii, które od 32 lat jest kompletnie zrujnowanym miastem. Oryginalne, apolityczne materiały, przedstawiające coś, o czym pewnie nigdy bym się nie dowiedział z innych źródeł.

Potrafią także w wesołym stylu krytykować absurdy istniejące w ich kraju. Kiedy jedyny rosyjski lotniskowiec płynął nad morze śródziemne, to pisali o nim tak:
Rejs zajął mu prawie miesiąc, a średnia prędkość wynosiła mniej niż 9 węzłów. Nieco ponad tysiąc lat temu wikingowie na drakkarach szybciej przepływali tę trasę przy korzystnym wietrze.
#rosyjskizdetharonem #rosja #politykazagraniczna

14

Brak komentarzy. Napisz pierwszy