Bogusław Wolniewicz o Radiu Maryja
Wobec anonimowości centrów medialnej władzy jedyną nadzieją demokracji na słowo prawdy nie są żadne "rady etyki mediów" ani "kodeksy etyki dziennikarskiej". Przeciwnie, te twory są dla owych centrów dogodną osłoną i kamuflażem; stwarzają pozór, że działania mediów podlegają jakiejś społecznej kontroli i reglamentacji. Nadzieją realną jest tylko wielkość owych centrów i podległych im mediów, wyrażającą się w tym, że działają niezależnie od siebie i często przeciw sobie. W ten sposób wzajemnie się kontrolują. Głównym źródłem dążeń unifikacyjnych są czynniki polityczne: chęć, by podporządkować sobie opinię publiczną przez zmonopolizowanie środków sterowania nią. A są nimi dzisiaj głównie media - obok sądów i uniwersytetów.

Pokazową ilustracją dążeń unifikacyjnych w mediach jest tzw. "problem Radia Maryja". Czynione są niezmordowane wysiłki, by stłumić ten dysonans, jakim na tle polityczno-poprawnej eufonii mediów jest owa rozgłośnia. Chce się za wszelką ceną zatkać usta tym przekonaniom katolickim i aspiracjom narodowym, które na falach owej rozgłośni mogą dochodzić do głosu. Dlatego istnienie "Radia Maryja" - i to w jego obecnej, "polityczno niepoprawnej" postaci - jest dziś probierzem demokracji w Polsce. Najważniejszą bowiem gwarancją demokracji jest wolność słowa: możność powiedzenia głośno, co się myśli. Warunkiem koniecznym tej wolności jest zaś rzeczywisty policentryzm mediów, dzięki któremu każdy odłam opinii publicznej znajduje gdzieś swoją tubę i ujście.
https://s.redefine.pl/dcs/o2/redefine/cp/hc/hcfbtxuz2iu2882y1mn4p4yz5p7at3ym.jpg
#wolniewicz #jfe

15

Brak komentarzy. Napisz pierwszy