Valiant Hearts (Win, PS3, PS4, X360, XOne, Switch, iOS, Android)

Do tej pory w serii #tlusteindyki gościły gry dość długie i trudne żeby nie powiedzieć hardkorowe, więc dzisiaj dla odmiany zręcznościowa przygodówka 2D od Ubisoftu którą można przejść przy herbatce w kilka wieczorów.

O co chodzi?

Akcja gry rozgrywa się podczas I wojny światowej (albo jak ją wtedy nazywano wielkiej wojny). Konfliktu nieco już zapomnianego zwłaszcza z perspektywy polaków którzy no cóż, mieli swoje problemy (jak na przykład brak swojego państwa). Podczas gry będziemy mieli okazję sterować czterema postaciami których zazębiającą się historię poznamy przemierzając zrujnowane miasta, niebezpieczne okopy i tunele czy obozy wojskowe, zarówno sojuszników jak i nieprzyjaciół. W tej niebezpiecznej wędrówce często towarzyszył nam będzie najlepszy przyjaciel człowieka czyli bukłak z bimbrem... wróć - pies o imieniu Walt.

Gdzie jest haczyk?

Valiant Hearts nie próbuje odkryć ameryki i gameplayowo jest całkiem przyjemną grą logiczno – zręcznościową jednak bez jakiegoś zacięcia na oryginalne mechaniki. Łamigłówki które będziemy rozwiązywać raczej nie sprawią nam kłopotu, ot przynieś, podaj, przesuń, traf kamieniem w garnek, wyślij psa żeby wyłączył prąd, a elementy zręcznościowe również nie są zbyt męczące dla kogoś kto oczekuje czystej przygodówki. Wydaje się że założeniem twórców było aby w przystępny sposób przybliżyć nam historyczne realia I wojny światowej niż stworzyć jakieś magnum opus gier indie i jeśli podejdziemy do gry w taki sposób, na pewno się nie zawiedziemy. Trzeba jednak uczciwie przyznać że gameplay jest naprawdę różnorodny i raczej ani przez chwilę nie będziemy czuć znużenia jakimiś powtarzalnymi mechanikami (co w grach Ubisoftu jest normą). Historia opowiedziana w grze jest bardzo ciekawa i zgrabnie łączy wątki kilku postaci w jedną spójną całość, jednocześnie zabierając nas w podróż po całej Europie dając nam okazję do szturmu na fort w Verdun czy uczestnictwa w ofensywie na Somme. Gra wprost roi się od historycznych ciekawostek i za każdym razem stara się wtrącić jak nasze położenie czy działania miały się do prawdziwych realiów życia w czasach wielkiej wojny. Znajdziemy tu mnóstwo szpargałów z bogatymi opisami do czego były one używane a za każdym razem gdy zmienimy lokację, dostaniemy porcję krótkich dokumentów ze zdjęciami przybliżających jej historyczne znaczenie. Oprawa i muzyka jest doskonała i mimo że na początku wszystko wydaje się nieco infantylne, szybko zrozumiemy że fabuła raczej nie należy do historyjek dla dzieci.

Podsumowując – Valiant Hearts to bardzo przyjemne i relaksujące doświadczenie idealne dla graczy nastawionych bardziej na fabułę niż akcję. Całą grę można ukończyć w kilka godzin ale nie pozostawia ona po sobie jakiegoś uczucia niedosytu, wszystko jest przemyślane, historia poprowadzona zgrabnie i bez zbędnych dłużyzn a zmieniający się gameplay i sama chęć dowiedzenia się co było dalej skutecznie przykuwa do ekranu a zakończenie naprawdę potrafi złapać za serducho, polecam.
#grykomputerowe #gryindie #tlusteindyki <- autorski tag do obserwowania/czarnolistowania

7

@hellgihad, Świetna gra - bardzo mi się podobała. O ile kojarzę zakończenie sugerowało, że powstanie kolejna część. Czy coś się w tej materii zrealizowało?
@kujda, Były jakieś ploty ale ostatecznie nie powstała. I raczej chyba się nie zanosi z tego co widziałem.