Wróg na tyłach
Mało się o tym mówi w kontekście Frontu Wschodniego, ale ponad 2 miliony sowieckich żołnierzy padło ofiarami śmierci z rąk swoich własnych rodaków. Dokładniej chodzi o Smiersz, sowiecki kontrwywiad. Przy każdym oddziale służyły podobne gagatki, zachowując się jak rasowi czekiści: werbowali konfidentów, zbierali od nich informacje na temat oficerów i żołnierzy, a jak na coś wpadali to od razu wysyłali takiego nieszczęśnika przed trybunał wojskowy, gdzie często wyrok oznaczał śmierć. Co oczywiste, czerwonoarmiści ich nienawidzili. Wysłannicy Smierszu nigdy nie narażali się na froncie, siedzieli bezpiecznie zadekowani z tyłu zajmując się głównie terroryzowaniem (bicie i tortury były na porządku dziennym) zwykłych żołnierzy, przez co typowy sowiecki wojak bił się na dwa fronty - z Niemcem i z agenturą służb.
Opowiedziałeś dowcip o Stalinie albo pochwaliłeś niemiecki sprzęt? Znikasz. Mordowano również członków rodzin, rozstrzeliwania żon były na porządku dziennym.
Najsłynniejszą ofiarą Smierszu został Aleksander Sołżenicyn, kapitan Armii Czerwonej, który zarobił osiem lat obozu koncentracyjnego za krytykę Stalina, którą zawarł w liście do przyjaciela. Po wojnie napisał legendarny Archipelag GUŁag. Polecam wszystkim tę książkę. Smiersz rozwiązano zaraz po wojnie, a co najśmieszniejsze, w Rosji buduje się muzea na cześć ich członków, wychwala w książkach, kręci seriale telewizyjne i przedstawia jako super bohaterów i wielkich bojowników w walce za ojczyznę, chociaż do dzisiaj w rosyjskich lasach walają się setki tysięcy niepogrzebanych szkieletów ich ofiar.
https://www.techpedia.pl/app/public/files/39612.jpg
#iiwojnaswiatowa #bolszewizm #jfe
Mało się o tym mówi w kontekście Frontu Wschodniego, ale ponad 2 miliony sowieckich żołnierzy padło ofiarami śmierci z rąk swoich własnych rodaków. Dokładniej chodzi o Smiersz, sowiecki kontrwywiad. Przy każdym oddziale służyły podobne gagatki, zachowując się jak rasowi czekiści: werbowali konfidentów, zbierali od nich informacje na temat oficerów i żołnierzy, a jak na coś wpadali to od razu wysyłali takiego nieszczęśnika przed trybunał wojskowy, gdzie często wyrok oznaczał śmierć. Co oczywiste, czerwonoarmiści ich nienawidzili. Wysłannicy Smierszu nigdy nie narażali się na froncie, siedzieli bezpiecznie zadekowani z tyłu zajmując się głównie terroryzowaniem (bicie i tortury były na porządku dziennym) zwykłych żołnierzy, przez co typowy sowiecki wojak bił się na dwa fronty - z Niemcem i z agenturą służb.
Opowiedziałeś dowcip o Stalinie albo pochwaliłeś niemiecki sprzęt? Znikasz. Mordowano również członków rodzin, rozstrzeliwania żon były na porządku dziennym.
Najsłynniejszą ofiarą Smierszu został Aleksander Sołżenicyn, kapitan Armii Czerwonej, który zarobił osiem lat obozu koncentracyjnego za krytykę Stalina, którą zawarł w liście do przyjaciela. Po wojnie napisał legendarny Archipelag GUŁag. Polecam wszystkim tę książkę. Smiersz rozwiązano zaraz po wojnie, a co najśmieszniejsze, w Rosji buduje się muzea na cześć ich członków, wychwala w książkach, kręci seriale telewizyjne i przedstawia jako super bohaterów i wielkich bojowników w walce za ojczyznę, chociaż do dzisiaj w rosyjskich lasach walają się setki tysięcy niepogrzebanych szkieletów ich ofiar.
https://www.techpedia.pl/app/public/files/39612.jpg
#iiwojnaswiatowa #bolszewizm #jfe
Mitne
0
Tylko że ojczyzna o nich nie dbała.
A najlepsze - trafić tam za pochwalenie sprzętu wroga???
Nic dziwnego że czerwona armia używała jakiegoś uber archaicznego i dziwnego uzbrojenia... Bo jak się nie bierze inspiracji z sprzętu wroga, to się nie rozwija jako armia...
JFE
1
Dla mnie to był frontowy odpowiednik Gestapo. I pamiętaj, że to była patologia o skłonnościach do sadyzmu a nie zatroskani o losy ojczyzny patrioci. Półanalfabeta, któremu obiecano ciepłą jak na tamte okoliczności posadę, w zamian za bezlitosne obchodzenie się z żołnierzami.