#zalesie
I powiedzcie, jak tu się nie wkurwiać? W listopadzie 2020 r. mieliśmy jechać z młodą na 3 tygodnie do sanatorium nad morze. Urlopy zaplanowane, wszystko dogadane ale Vateusz ze świtą pozamykał na kilka dni przed wyjazdem sanatoria. Odesłałem skierowanie do NFZ, poprosiłem o wskazanie nowego terminu i grzecznie czekałem. Przyszło info pod koniec lutego, że nowy termin w tej samej lokalizacji na 31-03. Znów zaplanowany urlop, roszady ze współpracownikami, żeby jakoś to sprawnie poukładać, kombinacje alpejskie ale luzik, udało się podopinać wszystko na ostatni guzik. Teściówka miała do nas wpaść na tydzień od 4 do 11 kwietnia, więc dla niej też pokój zarezerwowany, zaliczka poszła, bilety na pociąg kupione, gitarka! W niedzielę telefon z info, że zgodnie z nowymi wytycznymi ministerstwa zdrowia pobyt teściowej musi zostać odwołany a wpłaconą zaliczkę mogę albo przenieść na poczet naszego pobytu albo wystawić voucher do wykorzystania w innym terminie. Co kurwa, voucher? Miałem podzwonić po okolicznych kwaterach, ale się teściowa zesrała mandatem i machnęła ręką na wyjazd. Bilety na pociąg anulowane, oczywiście 15% ceny biletu poszło psu w dupę - opłata za anulację. W poniedziałek znów telefon z informacją, że jak będę chciał zostać z moimi dziewczynami to muszę we własnym zakresie wykonać test na covid (one dostaną skierowanie na test z automatu w ramach pobytu sanatoryjnego, który trzeba wykonać max 48 przed przyjazdem). Myślę sobie, ok, jak od tego ma zależeć mój pobyt to niech tak będzie. Szybki przegląd ofert, telefon do Luxmedu, zapisany na poniedziałek, 370 zł, jest dobrze. Dziś kolejny telefon z sanatorium - przykro nam ale zgodnie z decyzją zarządu, do sanatorium może przyjechać tylko 1 rodzić z dzieckiem i nic na to nie poradzimy, drugi rodzic ewentualnie od 10 kwietnia jak zniosą obostrzenia... KURWAAAAAAAA! To na dzień dzisiejszy stoję na tym, że sobie w nocy 31-03 pyknę prawie 600 km w jedną stronę, żeby dojechać na rano, zostawię moje babki przed wejściem, przejdę się popatrzeć czy piasek dalej leży na plaży i czy Bałtyk nie wyparował i jeb drugie prawie 600 km do domciu, bo 01-04 trzeba o 7:00 zalogować się do roboty a w samochodzie 230v niestety nie mam
Chyba, że jutro nasz "wspaniały" rząd znów zamknie wszystko w pizdu i znów będę wszystko odkręcał, o ile oczywiście się da, bo przy wskazaniu ewentualnego nowego trzeciego terminu też fajnie by było mieć, tak jak planowałem teraz, chociaż 2 z tych 3 tygodni pobytu urlop. I weź tu coś człowieku zaplanuj.
#sleevecontent #gownowpis
I powiedzcie, jak tu się nie wkurwiać? W listopadzie 2020 r. mieliśmy jechać z młodą na 3 tygodnie do sanatorium nad morze. Urlopy zaplanowane, wszystko dogadane ale Vateusz ze świtą pozamykał na kilka dni przed wyjazdem sanatoria. Odesłałem skierowanie do NFZ, poprosiłem o wskazanie nowego terminu i grzecznie czekałem. Przyszło info pod koniec lutego, że nowy termin w tej samej lokalizacji na 31-03. Znów zaplanowany urlop, roszady ze współpracownikami, żeby jakoś to sprawnie poukładać, kombinacje alpejskie ale luzik, udało się podopinać wszystko na ostatni guzik. Teściówka miała do nas wpaść na tydzień od 4 do 11 kwietnia, więc dla niej też pokój zarezerwowany, zaliczka poszła, bilety na pociąg kupione, gitarka! W niedzielę telefon z info, że zgodnie z nowymi wytycznymi ministerstwa zdrowia pobyt teściowej musi zostać odwołany a wpłaconą zaliczkę mogę albo przenieść na poczet naszego pobytu albo wystawić voucher do wykorzystania w innym terminie. Co kurwa, voucher? Miałem podzwonić po okolicznych kwaterach, ale się teściowa zesrała mandatem i machnęła ręką na wyjazd. Bilety na pociąg anulowane, oczywiście 15% ceny biletu poszło psu w dupę - opłata za anulację. W poniedziałek znów telefon z informacją, że jak będę chciał zostać z moimi dziewczynami to muszę we własnym zakresie wykonać test na covid (one dostaną skierowanie na test z automatu w ramach pobytu sanatoryjnego, który trzeba wykonać max 48 przed przyjazdem). Myślę sobie, ok, jak od tego ma zależeć mój pobyt to niech tak będzie. Szybki przegląd ofert, telefon do Luxmedu, zapisany na poniedziałek, 370 zł, jest dobrze. Dziś kolejny telefon z sanatorium - przykro nam ale zgodnie z decyzją zarządu, do sanatorium może przyjechać tylko 1 rodzić z dzieckiem i nic na to nie poradzimy, drugi rodzic ewentualnie od 10 kwietnia jak zniosą obostrzenia... KURWAAAAAAAA! To na dzień dzisiejszy stoję na tym, że sobie w nocy 31-03 pyknę prawie 600 km w jedną stronę, żeby dojechać na rano, zostawię moje babki przed wejściem, przejdę się popatrzeć czy piasek dalej leży na plaży i czy Bałtyk nie wyparował i jeb drugie prawie 600 km do domciu, bo 01-04 trzeba o 7:00 zalogować się do roboty a w samochodzie 230v niestety nie mam

Chyba, że jutro nasz "wspaniały" rząd znów zamknie wszystko w pizdu i znów będę wszystko odkręcał, o ile oczywiście się da, bo przy wskazaniu ewentualnego nowego trzeciego terminu też fajnie by było mieć, tak jak planowałem teraz, chociaż 2 z tych 3 tygodni pobytu urlop. I weź tu coś człowieku zaplanuj.
#sleevecontent #gownowpis
Kruszec
-1
PostironicznyPowerUser
2
najlepiej nic nie robić i leżeć do góry palnikiem, a wtedy dojebią bykowe
Kruszec
-1
A ja mam wyjebane na mandaty, ograniczenia prędkości i lockdowny. I wisi mi to, kompletnie nie doskwiera i nie robi różnicy.
Lazenie po galerii to nie moje hobby a wyjazd na narty se mogę odpuścić i korona mi że łba nie spadnie.
W dupach się poprzewracało, wielkie żale bo na wczasy nie pojadą o jak mi was kurwa szkoda
Cieszcie się, że nie ma godziny policyjnej.
W zasadzie szkoda bo i tak bym się nie stosował a pojedzilbym po pustym mieście.
A nawiasem mówiąc to byłem na wczesach jak był pierwszy lockdown i dało się a ludzie byli osrani 10x bardziej niż teraz.
Sleeve
0
https://streamable.com/cpv4qq
PostironicznyPowerUser
1