BRYTYJSKI PUŁKOWNIK URATOWAŁ SS-MANA
Jednym z zarzutów jakie ciążyły na Otto Skorzenym w związku z operacją „Greif” było złamanie prawa międzynarodowego (chodziło o zakładanie amerykańskich mundurów i wywoływanie tym samym zamętu za linią wroga)
Prawdziwą sensacje na sali sądowej stanowiło pojawienie się w charakterze świadka pułkownika lotnictwa Forresta Yeo-Thomasa oraz jego zeznania. Yeo-Thomasa, był uważany przez wielu Brytyjczyków za „jedną z najwspanialszych osobistości, jakimi mogły się poszczycić brytyjskie służby specjalne".
Widniejące na piersi tego bohaterskiego żołnierza odznaczenia mówiły same za siebie. Podobno inspirując się właśnie jego osobą, Ian Fleming stworzył postać Jamesa Bonda. Posługujący się kryptonimem „White Rabbit” (Biały królik), Yeo-Thomas został trzykrotnie zrzucony na spadochronie na terytorium okupowanej Francji, po czym trafił do niemieckiej niewoli i był torturowany przez Gestapo. Przewieziono go do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, skąd jednak uciekł i przedostał się na tereny zajmowane przez aliantów.
– Jeden z moich towarzyszy przebywał w więzieniu w Rennes w Bretanii – zeznał Yeo-Thomas. – Rozpoznałem teren i przekupiłem jednego ze strażników, żeby dostarczył mi szczegółowych informacji o porządku dnia itd. […]. Kilku moich ludzi, mówiących dobrze po niemiecku, przebrałem w niemieckie mundury i wyposażyłem ich w fałszywe dokumenty, upoważniające do zabrania więźnia z aresztu. Ukradliśmy niemiecki samochód, miałem też ciężarówkę, którą upodobniliśmy do karetki więziennej. Tak przygotowani mieliśmy pojawić się przed więzienną bramą i wjechać do środka, pokazując fałszywe dokumenty. Ciężarówka miała stanąć w ten sposób, by zagrodzić bramę i uniemożliwić jej zamknięcie.
Durst (prawnik Skorzenego )cierpliwie słuchał, jak brytyjski pułkownik zagłębia się w szczegóły operacji. Czekał na chwilę, kiedy będzie mógł „uderzyć”.
– Ludzie w niemieckich mundurach mieli wejść do strażnicy – ciągnął tymczasem swą opowieść Yeo-Thomas. – Gdyby nie doprowadzono nam więźnia na podstawie samych papierów, gdyby Niemcy wahali się choć przez chwilę, załatwilibyśmy strażników szybko i po cichu.
– W jaki sposób uzyskał pan niemieckie mundury do swojej akcji? – zapytał go na koniec Durst.
– Szczegółów nie mogę wyjawić. Powiem tyle: wydałem instrukcje, by zdobyć je, nie przebierając w środkach.
– Czy pan i pana ludzie byliście podczas akcji uzbrojeni?
– Oczywiście.
– Co planowaliście zrobić, gdybyście zostali zdemaskowani?
Yeo-Thomas rozejrzał się uważnie po sali, zanim udzielił odpowiedzi:
– Zakatrupilibyśmy tamtych facetów.
W pomieszczeniu zapanował potworny hałas. Z miejsc dla prasy bił gwałt podobny do tego, jaki słyszy się w ptasich oddziałach wielkich ogrodów zoologicznych, tylko spotęgowany tysiąckrotnie. Dziennikarze zapisywali coś w pośpiechu w swoich notesach, wymieniając głośne uwagi z kolegami, fotoreporterzy błyskali jak natchnieni fleszami aparatów, sprawozdawcy radiowi krzyczeli na wyścigi coś do mikrofonów. Wrzawa ucichła dopiero wtedy, gdy zdenerwowany George Gardner zawołał gromkim głosem:
– Spokój, bo każę opróżnić salę!
Żeby dobić oskarżyciela, Durst zapytał świadka:
– Czy zdarzyło się panu odbierać dokumenty niemieckim jeńcom wojennym i wykorzystywać je?
– Oczywiście! Jeniec nie powinien mieć przy sobie dokumentów. Jeśli je ma, to tym gorzej dla niego.
Adwokat spojrzał w kierunku stołu sędziowskiego. Siedzący za nim ludzie tkwili na swoich fotelach z oczami wbitymi w ziemię.
– Jako dowódca brytyjskich komandosów byłem zmuszony dogłębnie przestudiować operacje specjalne, wykonywane przez pułkownika Skorzenego i jego jednostki – dodał jeszcze na koniec Forrest Yeo-Thomas. – Dlatego też mogę zapewnić, że pułkownik oraz jego oficerowie i żołnierze w każdej sytuacji zachowywali się jak dżentelmeni.
Punkt I aktu oskarżenia runął jak domek z kart. Kiedy brytyjski agent
opuszczał swoje miejsce za barierką dla świadków, Skorzeny i pozostali podsądni podnieśli się w milczeniu ze swych miejsc i stanęli na baczność. Był to jedyny znak szacunku i wdzięczności, jaki mogli okazać byłemu przeciwnikowi, który właśnie ocalił im głowy.
Jakiś czas później Otto wysłał mu list z podziękowaniem, na który Yeo Thomas, pracujący wówczas jako dyrektor paryskiej firmy odzieżowej, odpowiedział: „ You did a jolly good job during the war […] – Wykonał Pan kawał cholernie dobrej roboty podczas wojny. Jestem pewien, że Pan sobie dalej sam poradzi. Jeśli nie, mam mieszkanie w Paryżu, gdyby potrzebował Pan kryjówki”.
Fragment książki "Skorzeny, pierwszy komandos III Rzeszy"
(na zdjęciu Skorzeny w trakcie przesłuchania po tym, jak poddał się brytyjskim oficerom, maj 1945 rok)
#jfe #iiwojnaswiatowa #ss
Jednym z zarzutów jakie ciążyły na Otto Skorzenym w związku z operacją „Greif” było złamanie prawa międzynarodowego (chodziło o zakładanie amerykańskich mundurów i wywoływanie tym samym zamętu za linią wroga)
Prawdziwą sensacje na sali sądowej stanowiło pojawienie się w charakterze świadka pułkownika lotnictwa Forresta Yeo-Thomasa oraz jego zeznania. Yeo-Thomasa, był uważany przez wielu Brytyjczyków za „jedną z najwspanialszych osobistości, jakimi mogły się poszczycić brytyjskie służby specjalne".
Widniejące na piersi tego bohaterskiego żołnierza odznaczenia mówiły same za siebie. Podobno inspirując się właśnie jego osobą, Ian Fleming stworzył postać Jamesa Bonda. Posługujący się kryptonimem „White Rabbit” (Biały królik), Yeo-Thomas został trzykrotnie zrzucony na spadochronie na terytorium okupowanej Francji, po czym trafił do niemieckiej niewoli i był torturowany przez Gestapo. Przewieziono go do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, skąd jednak uciekł i przedostał się na tereny zajmowane przez aliantów.
– Jeden z moich towarzyszy przebywał w więzieniu w Rennes w Bretanii – zeznał Yeo-Thomas. – Rozpoznałem teren i przekupiłem jednego ze strażników, żeby dostarczył mi szczegółowych informacji o porządku dnia itd. […]. Kilku moich ludzi, mówiących dobrze po niemiecku, przebrałem w niemieckie mundury i wyposażyłem ich w fałszywe dokumenty, upoważniające do zabrania więźnia z aresztu. Ukradliśmy niemiecki samochód, miałem też ciężarówkę, którą upodobniliśmy do karetki więziennej. Tak przygotowani mieliśmy pojawić się przed więzienną bramą i wjechać do środka, pokazując fałszywe dokumenty. Ciężarówka miała stanąć w ten sposób, by zagrodzić bramę i uniemożliwić jej zamknięcie.
Durst (prawnik Skorzenego )cierpliwie słuchał, jak brytyjski pułkownik zagłębia się w szczegóły operacji. Czekał na chwilę, kiedy będzie mógł „uderzyć”.
– Ludzie w niemieckich mundurach mieli wejść do strażnicy – ciągnął tymczasem swą opowieść Yeo-Thomas. – Gdyby nie doprowadzono nam więźnia na podstawie samych papierów, gdyby Niemcy wahali się choć przez chwilę, załatwilibyśmy strażników szybko i po cichu.
– W jaki sposób uzyskał pan niemieckie mundury do swojej akcji? – zapytał go na koniec Durst.
– Szczegółów nie mogę wyjawić. Powiem tyle: wydałem instrukcje, by zdobyć je, nie przebierając w środkach.
– Czy pan i pana ludzie byliście podczas akcji uzbrojeni?
– Oczywiście.
– Co planowaliście zrobić, gdybyście zostali zdemaskowani?
Yeo-Thomas rozejrzał się uważnie po sali, zanim udzielił odpowiedzi:
– Zakatrupilibyśmy tamtych facetów.
W pomieszczeniu zapanował potworny hałas. Z miejsc dla prasy bił gwałt podobny do tego, jaki słyszy się w ptasich oddziałach wielkich ogrodów zoologicznych, tylko spotęgowany tysiąckrotnie. Dziennikarze zapisywali coś w pośpiechu w swoich notesach, wymieniając głośne uwagi z kolegami, fotoreporterzy błyskali jak natchnieni fleszami aparatów, sprawozdawcy radiowi krzyczeli na wyścigi coś do mikrofonów. Wrzawa ucichła dopiero wtedy, gdy zdenerwowany George Gardner zawołał gromkim głosem:
– Spokój, bo każę opróżnić salę!
Żeby dobić oskarżyciela, Durst zapytał świadka:
– Czy zdarzyło się panu odbierać dokumenty niemieckim jeńcom wojennym i wykorzystywać je?
– Oczywiście! Jeniec nie powinien mieć przy sobie dokumentów. Jeśli je ma, to tym gorzej dla niego.
Adwokat spojrzał w kierunku stołu sędziowskiego. Siedzący za nim ludzie tkwili na swoich fotelach z oczami wbitymi w ziemię.
– Jako dowódca brytyjskich komandosów byłem zmuszony dogłębnie przestudiować operacje specjalne, wykonywane przez pułkownika Skorzenego i jego jednostki – dodał jeszcze na koniec Forrest Yeo-Thomas. – Dlatego też mogę zapewnić, że pułkownik oraz jego oficerowie i żołnierze w każdej sytuacji zachowywali się jak dżentelmeni.
Punkt I aktu oskarżenia runął jak domek z kart. Kiedy brytyjski agent
opuszczał swoje miejsce za barierką dla świadków, Skorzeny i pozostali podsądni podnieśli się w milczeniu ze swych miejsc i stanęli na baczność. Był to jedyny znak szacunku i wdzięczności, jaki mogli okazać byłemu przeciwnikowi, który właśnie ocalił im głowy.
Jakiś czas później Otto wysłał mu list z podziękowaniem, na który Yeo Thomas, pracujący wówczas jako dyrektor paryskiej firmy odzieżowej, odpowiedział: „ You did a jolly good job during the war […] – Wykonał Pan kawał cholernie dobrej roboty podczas wojny. Jestem pewien, że Pan sobie dalej sam poradzi. Jeśli nie, mam mieszkanie w Paryżu, gdyby potrzebował Pan kryjówki”.
Fragment książki "Skorzeny, pierwszy komandos III Rzeszy"
(na zdjęciu Skorzeny w trakcie przesłuchania po tym, jak poddał się brytyjskim oficerom, maj 1945 rok)
#jfe #iiwojnaswiatowa #ss
reflex1
0
W przeciwieństwie do ich kolegów Zielonych Diabłów z operacji Stösser.