Nie zdziwię się, jeśli liczba praktykujących katolików zacznie w Polsce rosnąć. To zawsze tak działa, że Kościołowi jakikolwiek sojusz z polityką nie działa. Powinien monitorować wyłącznie to, czy dana władza przestrzega swobód religijnych i właśnie w ten sposób kardynał Wyszyński prowadził swoje wieloletnie zmagania z aparatem PRL-u, dzięki czemu Kościół był skałą, na której opierała się społeczna siła. PIS będzie mi się zawsze kojarzyć z mszalną przemową agitacyjną Obajtka, co było jedną z bardziej obrzydliwych rzeczy, jakie w Kościele kiedykolwiek widziałem.
http://moto.pl/MotoPL/7,88389,28759863,daniel-obajtek-przemawial-na-mszy-w-intencji-fuzji-orlenu-i.html
#polityka #religia
http://moto.pl/MotoPL/7,88389,28759863,daniel-obajtek-przemawial-na-mszy-w-intencji-fuzji-orlenu-i.html
#polityka #religia
Konto usunięte0
JFE
0
Andrzej_Zielinski
2
Bądźmy szczerzy, kościół był zawsze kojarzony z polityką. No i to było dobre zwłaszcza gdy był utożsamiany z państwem i jakimiś wzorami etyki. W PRLu gdy władza go chciała zniszczyć, kościół był częścią ruchu przeciw zaborcy, był kojarzony z wolnością. Po upadku Rosji i jej wpływu na Polskę jeszcze w latach 90 i 2000 wpływ kościoła jeszcze był widoczny. Ale tez zaczęły się pojawiać pęknięcia w jego wizerunku.
Neo-liberałki (czyt. komuniści) bardzo wiele zrobiły by podkopać pozycję kościoła (ot choćby pamiętna kampania "księża-pedofile"), w jego szeregi też dostało się wielu ludzi "bez powołania" i zaczęło rozsadzać od środka.
Przypieczętowaniem odchodzenia od kościoła była na pewno plandemia. "Siedźcie w domu, w kościołach może być kaszelek19". Tylko jak już ludzie przestali chodzić do kościoła w trakcie plandemi to już po niej nie wrócili.
Za obecny stan rzeczy też widzę winę samego kościoła. To, że jakiś tam polityk sobie coś w kościele powiedział to naprawdę jest drugorzędną sprawą. Są afery... to księdza nie przenosi się z jednej parafii do drugiej. Księża się "liberalizują", pokój, miłość nadstawianie drugiego policzka... tylko że te policzki są tylko dwa i cały czas po ryju nie można dostawać. No i tu pojawia się kolejny problem kościoła "brak zębów". Czyli brak odpowiedzi na ataki, brak charyzmy, brak "poprowadzenia ludzi" czyli to do czego teoretycznie księża są szkoleni. Brak tego fanatyzmu który by podrywał ludzi.
Byłem ostatnio zaproszony na mszę za zmarłą babcię. Pojechałem, pomodliłem się... ale znowu kazanie, wyciągałem zupełnie odmienne wnioski od tego co ksiądz mówił. No i to nie pierwszy raz, praktycznie mam tak od podstawówki. Jest lekcja ale odpowiedzi na tablicy nie zgadzają mi się z rzeczywistością. Takie 2+2=5 !
Religia jako taka na pewno nie zniknie i jeszcze będzie trwać długo. Jednak nie widzę w kościele (jego strukturach) jakiejkolwiek chęci przyciągnięcia starych jak i nowych wyznawców.
Konto usunięte0