Poniższy wpis to wysryw kompletnie z dupy, nie odnoszący się w żaden sposób do bieżących wydarzeń, ani jakiegokolwiek tematu który budziłby na tym szacownym portalu jakieś dyskusję czy też kogokolwiek tutaj interesował. Ale tak się składa że lubię dzielić się ze światem swoimi przemyśleniami, nawet jeśli każdy ma je w dupie.

Przechodząc do meritum, to czy istnieję w dziejach ludzkości jakiś bardziej przereklamowany monarcha niż Justynian Wielki? Jego postać otoczona jest nimbem wielkości i stanowi jedno z pierwszych skojarzeń jakie przychodzą ludziom do głowy kiedy pada słowo "Bizancjum". W powszechnej świadomości stawia się go na równi z najgenialniejszymi władcami w całych dziejach ludzkości. Ale tak właściwie to czym sobie ów skromny Pan zasłużył na taką sławę? Pamiętam jak to kiedyś w pewnej książce poświęconej Bizancjum autor wymieniał że w sumie to nie on dowodził swoimi armiami, że jego reformy administracyjne nie miały jakiegoś przełomowego charakteru, że jego podboje przepadły niedługo po jego śmierci, że pozostawił po sobie opustoszały skarbiec, no ale był wielki bo miał wielkie ambicję. W tym momencie pozwolę sobie przedstawić szanownemu czytelnikowi pewną postać, o której wielokrotnie opowiadał mi mój tata, a mianowicie jego wujka Mietka. Wujek Mietek też miał wielkie ambicję, często opowiadał o swoich górnolotnych planach, dzięki którym zajdzie na sam szczyt. Niestety ale żaden z jego planów się nie ziścił, a on sam nie przetrwał w świadomości kolejnych pokoleń, a przez mu współczesnych był postrzegany co najwyżej jako pijak i nierób. W takim wypadku pozwolę sobie zapytać czym różni się Justynian od wujka Mietka, że to właśnie on został zapamiętany jako wybitna postać tylko z racji swoich wygórowanych ambicji? Podsumujmy sobie nieco rządy Justyniana. W przeciwieństwie do późniejszego Herakliusza i chociażby jego słynnego wprowadzenia systemu temów, to choć za jego panowania dokonały się pewne istotne reformy administracyjne, to żadna z nich nie miała przełomowego charakteru. Owszem dokonały się z jego rządów wielkie podboje, ale ceną za nie było ogołocenie cesarskiego skarbca, a one same jak się później okazało były po prostu nie możliwe do utrzymania. Jeszcze większą ceną od ogołocenia cesarskiego skarbca (bo ten zawsze można zapełnić, jebiąc chłopów absurdalnie wysokimi podatkami, przez odpowiednio długi czas) jakie za nie zapłacono było zlekceważenie dwóch potęg które w późniejszym czasie postawiły istnienie cesarstwa pod znakiem zapytania, a mianowicie Persji na wschodzie oraz Słowian na północy. W tamtym czasie Barbarzyńskie królestwa na zachodzie nie stanowiły jakiegoś większego zagrożenia dla Cesarstwa i zdaję się że nie były one jakoś szczególnie zainteresowane ekspansja na jego ziemie, w przeciwieństwie do Persów którzy na Justynianie wymuszali coraz to bardziej upokarzające warunki pokoju, aby ten mógł sobie w spokoju bić Longobardów, a także Słowian którzy raz po raz zalewali falami Bałkany z czasem stopniowo na nich się osiedlając. Wraz ze śmiercią Justyniana przepadła większość jego zdobyczy. Ktoś może tutaj zapytać "No ale dobra, jednakże przecież nikt chyba nie podważa wielkości takiego Napoleona mimo iż jego ambicję również były nierealne i przepadły jeszcze za jego życia" No to ja w takim wypadku odpowiadam, owszem, ale Napoleona cenimy przede wszystkim za jego dokonania militarne, a za Justyniana całą robotę odwalali Belizariusz z Narsesem. Oczywiście monarcha nie musi osobiście dowodzić swoimi armiami żeby docenić jego zdobycze, ale w takim wypadku docenia się jego rozsądek polityczny przy pomocy którego wzmocnił on swoje państwo, a ten w wypadku Justyniana podpowiadał że prawdziwy wróg znajduję się jednak w nieco innym miejscu, że zachód trzeba podbijać stopniowo, uprzednio zabezpieczając aktualne granice cesarstwa. Podboje wspomnianego przeze mnie Herakliusza też przepadły, zresztą jeszcze za jego życia, ale ich utrata była skutkiem pojawienia się nowej siły w postaci Arabów. Skąd chłopak miał wiedzieć że uczniowie gościa, który w momencie kiedy on miażdżył potężne imperium perskie, to ten spierdalał z Mekki do Medyny, za kilkanaście lat przyjdą na czele gigantycznej armii fanatyków napędzanych ideą Dżihadu? Oczywiście nie można całkowicie odebrać Justynianowi jakiejkolwiek chwały, zdobycze choć ulotne, to jednak budzą podziw i przynajmniej jakaś część z nich utrzymała się na dłuższą chwile, reformy administracyjne, choć nie przełomowe, to jednak swoje znaczenie też miały. A o kodyfikacji prawa już nie wspominam bo o niej chyba każdy słyszał. Ale jednak utarty w powszechnej świadomości kult tej postaci jest jednak mocno przesadzony.
#historia #przemysleniazdupy

6

@Don_Pelayo, jest w cywilizacji 4 to musi być geniuszem
Przechodząc do meritum, to czy istnieję w dziejach ludzkości jakiś bardziej przereklamowany monarcha niż Justynian Wielki?
@Don_Pelayo, Paskudny typ, i osobiście go nie lubię, ale jako władca się sprawdził Pokaż spoiler(tak, to samo można powiedziećo Stalinie). Miał najważniejszą umiejętność, a mianowicie dobierania współpracowników (m.in. wspomnianych Narsesa i Belizariusza ale nie tylko) i zapewniania ich lojalności (albo pozbycia się w odpowiednim momencie). Na pewno nie brakowało mu rozumu, przynajmniej do końcowego etapu panowania, kiedy postanowił zostać autorytetem teologicznym i popsuć wcześniejsze osiągnięcia w jednoczeniu Cesarstwa.

Zdobycze terytorialne rzeczywiście okazały się efemeryczne, ale dzięki Kodeksowi Justyniana (oczywiście nie spisanemu osobiście przez niego) ma "pomnik trwalszy niż ze spiżu".
geniuszem starożytności był Aleksander Macedoński.
@ED161, Raczej szczęściarzem, z tym co zostawił mu Filip podbój Azji to był samograj. Jakby tyle nie chlał, planował długofalowo i spłodził potomka zamiast uganiać się za chłopcami to pożyłby dłużej, podbił więcej, a światu hellenistycznemu oszczędził 200 lat wojny domowej.
za Justyniana całą robotę odwalali Belizariusz z Narsesem
@Don_Pelayo, podobno wielkość władcy objawia się właśnie tym, że potrafi otaczać się użytecznymi ludźmi, więc punkt dla Justyniana
@Don_Pelayo, geniuszem starożytności był Aleksander Macedoński. Zmarł po 30., a 300 lat po jego śmierci cały Wschód mówił greką, która dopiero w VII w. n. e. została wyparta przez arabski