Mam kilka pytań do osób obeznanych w weganizmie, albo i osób przeciwko.

Chcę mieć jakieś argumenty, gdy będę znów rozmawiał z osobą, która będzie mnie przekonywać do tego trybu życia. Nie jest w stanie mnie przekonać, a ja nie mam argumentów przeciwko. Trochę czytałem, trochę pooglądałem podcastów, jednak nadal mi się to nie wyklarowało, więc pytam się was.

Od tej osoby bije trochę ślepy fanatyzm i w sumie dlatego też nie docierają do mnie argumenty tej drugiej osoby, bo czasami czuję, jakby w środowisku też to narzucała. Niby chodzi o ochronę zwierząt. Jednak sama by żywcem zakopała innego człowieka, bo taka z niej nienawiść bije
Obiad u rodziny nie zje, bo mleko, bo śmietana, bo coś innego.
Mam rolnika, który hoduje kurki. Mają olbrzymie pole, większość czasu na nim spędzają, zamykane jedynie na noc, żeby drapieżniki ich nie zjadły. Jajka znoszą tak jak im się podoba. Nie są nawet zabijane, bo dożywają późnej starości i po prostu zdychają. Rolnik sobie dorabia do emerytury i nawet nie chce ich zabijać, sprzedaje tylko jajka. Czy może zjeść te jajka? Bo z samych wypowiedzi rozumiem, że chodzi jedynie o wyzysk zwierząt. Dochodzi jedynie ochrona środowiska co też jest argumentem, ale w takim razie to można podciągnąć pod to, że w sumie wybicie 9/10 naszej populacji znaczącą poprawi środowisko.

Ostatnio zobaczyła więcej produktów wege w sklepach i stwierdziła, że świat stał się lepszym miejscem
A ja mam przed oczami wojny, sytuację na wschodzie i dzieci pracujące w kopalniach.
Plus oczywiście ekonomia. Bo mam wrażenie, że w ogóle jej nie rozumie 2k netto miesięcznie i żryj gówno, albo wydawaj połowę zarobków na produkty, które przypominają mięso, ale nim nie są.
#weganizm #dieta #dyskusja #pytanie

9

@Wokulski, Tu masz ciekawą rozmowę w temacie.
https://www.youtube.com/watch?v=RGQUXVaHBDY
Polecam też inne filmy z tego kanału traktujące o weganizmie.
@Wokulski,
Argumentem jest bezsensowność. Ale jeśli ta osoba tego nie widzi, to marne szanse że zauważy nawet jeśli ty to jej wskażesz.

Zawsze jest tak że bardziej zaawansowana struktura pochłania mniej złożone. Lub nawet bardziej przystosowana do aktualnych warunków pochylania mniej przystosowane. W uproszczeniu silniejszy pochłania słabszych.

Nieożywione substancje są pochłaniane przez jednokomórkowce, te z kolei są pożerane przez jeszcze większe organizmy, rośliny są zjadane przez roślinożerców, roślinożercy przez mięsożerców. Gdy te zwierzęta padną to są pożerane przez padlinożerców.

Zawsze jedna struktura aby przetrwać pożera drugą. Nikt z nas nie ma daru tworzenia energii. Jesteśmy zmuszeni ją pochłaniać aby żyć. Rośliny również, chociaż one mają wygryw w postaci ogromnego reaktora na niebie który daje im power bez konieczności wydzierania energii innym istotom. Ale nawet one ze sobą konkurują o światło i zasoby.

Tak działa świat.

Możesz się litować nad zwierzątkami ale niewiele to zmienia. Zwierzątka nadal będą słabe i na dole łańcucha. To nadal proste formy i twój post ich wcale nie rozwija.

Załóżmy że nie zjesz sobie szyneczki. Zmieni się tyle że sprzedawca na koniec miesiąca wyrzuci jej 9 paczek zamiast 8.

Załóżmy jednak że miało to realny wpływ i akurat jedna świnka ocaleje. Co dalej? Wypuszczą ją na łąkę żeby sobie wesoło hasała? Wątpię.

A może w wymarzonym świecie hodowca będzie wiedział co do sztuki ile zwierzą mu trzeba? To po prostu nadprogramowe nie będą się rodzić. Nie przybędzie szczęśliwych świnek.

A może w ogóle gdzieś nie jedzą mięsa? Może tam jest świnkowy raj? Tam raczej są taaaaakie wielkie pola ogrodzone przez zwierzętami traktowanymi jak szkodniki. Nie ma miejsca dla świnek.

Człowiek jest tak skonstruowany że potrzebuje zasobów. Jak ktoś chce pomóc to niech dostarczy zasoby, przestrzeń lub technologię. Jak nie zamierza pomóc to niech nie przeszkadza.

Szanse dla ziemskiej flory i fauny widzę w kolonizacji kosmosu. Gdy zaczniemy eksploatować kosmos to nie będziemy musieli drenować ziemskich zasobów i będziemy mogli z całej planety zrobić nawet rezerwat. Póki co nie ma takiej opcji.

Silniejsi pochłaniają słabszych. Kto nie chce być silnym ten jest słabym i zostaje pochłonięty. Tak działa ewolucja i większość hierarchii na tym świecie.

Bunt nic nie zmienia. Jeśli ty nie sięgniesz po swoje to zrobi to ktoś gorszy i to on będzie nad tobą co jest idiotyczne i niekorzystne dla wszystkich. Człowiek nie zje tej przykładowej świnki to zrobi to wilk lub nawet choroba.

Jak tej koleżance serio zależy na losie zwierząt to niech szybko naje się porządnego mięcha aby mieć siłę do porządnej roboty, a nie gadania głupot. Dobrze prosperującą cywilizacja zużywa mniej zasobów. Zawracanie Wisły kijkiem to jedynie ich marnowanie.

Nie jedząc mięsa szkodzisz sobie i pomagasz nikomu. Może i twoja koleżanka dba o dietę i mimo omijania mięsa potrafi mieć dobrze zbilansować to co je. Tyle że gdyby jadła mieso i nadal dbała o jakość tego co je, to dieta nie byłaby dobrze, tylko zajebiście zblinasowana. Jadłaby lepiej albo poświęcała na to mniej czasu. Tak czy inaczej wygryw.
Argumentem jest bezsensowność. Ale jeśli ta osoba tego nie widzi, to marne szanse że zauważy nawet jeśli ty to jej wskażesz.

Zawsze jest tak że bardziej zaawansowana struktura pochłania mniej złożone. Lub nawet bardziej przystosowana do aktualnych warunków pochylania mniej przystosowane. W uproszczeniu silniejszy pochłania słabszych.

Nieożywione substancje są pochłaniane przez jednokomórkowce, te z kolei są pożerane przez jeszcze większe organizmy, rośliny są zjadane przez roślinożerców, roślinożercy przez mięsożerców. Gdy te zwierzęta padną to są pożerane przez padlinożerców.

Zawsze jedna struktura aby przetrwać pożera drugą. Nikt z nas nie ma daru tworzenia energii. Jesteśmy zmuszeni ją pochłaniać aby żyć. Rośliny również, chociaż one mają wygryw w postaci ogromnego reaktora na niebie który daje im power bez konieczności wydzierania energii innym istotom. Ale nawet one ze sobą konkurują o światło i zasoby.

Tak działa świat.

Możesz się litować nad zwierzątkami ale niewiele to zmienia. Zwierzątka nadal będą słabe i na dole łańcucha. To nadal proste formy i twój post ich wcale nie rozwija.

Załóżmy że nie zjesz sobie szyneczki. Zmieni się tyle że sprzedawca na koniec miesiąca wyrzuci jej 9 paczek zamiast 8.

Załóżmy jednak że miało to realny wpływ i akurat jedna świnka ocaleje. Co dalej? Wypuszczą ją na łąkę żeby sobie wesoło hasała? Wątpię.

A może w wymarzonym świecie hodowca będzie wiedział co do sztuki ile zwierzą mu trzeba? To po prostu nadprogramowe nie będą się rodzić. Nie przybędzie szczęśliwych świnek.

A może w ogóle gdzieś nie jedzą mięsa? Może tam jest świnkowy raj? Tam raczej są taaaaakie wielkie pola ogrodzone przez zwierzętami traktowanymi jak szkodniki. Nie ma miejsca dla świnek.

Człowiek jest tak skonstruowany że potrzebuje zasobów. Jak ktoś chce pomóc to niech dostarczy zasoby, przestrzeń lub technologię. Jak nie zamierza pomóc to niech nie przeszkadza.

Szanse dla ziemskiej flory i fauny widzę w kolonizacji kosmosu. Gdy zaczniemy eksploatować kosmos to nie będziemy musieli drenować ziemskich zasobów i będziemy mogli z całej planety zrobić nawet rezerwat. Póki co nie ma takiej opcji.

Silniejsi pochłaniają słabszych. Kto nie chce być silnym ten jest słabym i zostaje pochłonięty. Tak działa ewolucja i większość hierarchii na tym świecie.

Bunt nic nie zmienia. Jeśli ty nie sięgniesz po swoje to zrobi to ktoś gorszy i to on będzie nad tobą co jest idiotyczne i niekorzystne dla wszystkich. Człowiek nie zje tej przykładowej świnki to zrobi to wilk lub nawet choroba.

Jak tej koleżance serio zależy na losie zwierząt to niech szybko naje się porządnego mięcha aby mieć siłę do porządnej roboty, a nie gadania głupot. Dobrze prosperującą cywilizacja zużywa mniej zasobów. Zawracanie Wisły kijkiem to jedynie ich marnowanie.

Nie jedząc mięsa szkodzisz sobie i pomagasz nikomu. Może i twoja koleżanka dba o dietę i mimo omijania mięsa potrafi mieć dobrze zbilansować to co je. Tyle że gdyby jadła mieso i nadal dbała o jakość tego co je, to dieta nie byłaby dobrze, tylko zajebiście zblinasowana. Jadłaby lepiej albo poświęcała na to mniej czasu. Tak czy inaczej wygryw.
@Verum, Napisałeś tak zajebisty komentarz, że żal dać mi jednego plusa tylko. Skopiuję i pokażę go innym oczywiście tylko w celach własnych, a nie materialnych.
Załóżmy że nie zjesz sobie szyneczki. Zmieni się tyle że sprzedawca na koniec miesiąca wyrzuci jej 9 paczek zamiast 8.
@Verum, w sumie o to w tym wszystkim chodzi. Tylko że nie jedna osoba tylko po prostu, że wszyscy zaczną tak robić, aż będzie to nieopłacalne.
Lub narzucić swoją wolę i pozbyć się mięsa całkowicie.
@Wokulski,
O to samo co z aborcją. "Moja wizja prawdy jest najmojsza, a reszta ma robić tak jak ja chcę. Oto ja, Megamózg, a reszta to głupki."

Większość ludzi nie dopuszcza myśli o tym że mogą się mylić. Zawsze łatwiej jest ochronić swoje ego przez założenie że to druga osoba jest głupim lewakiem, mordercą, mięsożercą czy co tam chcą.

Dzięki temu taka wojująca weganka pompuje swoje ego myśląc że walczy o dobro zwierzątek, a zarazem obniża wartość reszty ludzi, bo wmawia sobie ze to głupi mordercy. Jej perspektywa jest bardzo wygodna. Przez to nawet jak pokażesz jej te komentarze, to tej perspektywy nie porzuci. Nie odważy się na pomyślenie że jest w błędzie, bo jej ego spadłoby do poziomu jej intelektu, na co jej nie stać.

Prawda mogłaby ją kopnąć prosto w dupę, a ona uznałaby że jej się wydawało. Bo tak jej wygodniej.
A może w ogóle gdzieś nie jedzą mięsa? Może tam jest świnkowy raj? Tam raczej są taaaaakie wielkie pola ogrodzone przez zwierzętami traktowanymi jak szkodniki. Nie ma miejsca dla świnek.
@Verum, ten raj to Polska. Pola grodzi się, a myśliwi płacą odszkodowania za straty spowodowane przez dziki, kuzynów świnek.
@Wokulski, dieta to mocno indywidualna kwestia: jedni mogą jeść tylko strączki, podczas gdy inni po strączkach nie wychodzą z toalety. jeśli ktoś chce być wege i mu to służy - proszę bardzo. ale są ludzie (m.in. ja), którym wchodzą jedynie produkty odzwierzęce (jem praktycznie zero warzyw, bo nie lubię oprysków ani GMO), które kupuje lokalnie (Wszystko za 2x większą kasę, ale ze sprawdzonego źródła, bez koksów i typowej masówki).

jak nie jem mięsa, to spada mi mocno werwa. wystarczy 48h niejedzenie mięsa i już mam (naoczne!) rezultaty: praktycznie codziennie biegam i codziennie ćwiczę, mam więc bardzo szczegółowe porównanie. kiedyś delikatne spadki formy 10-20% łączyłem np. ze złą pogodą (niskie ciśnienie), fazami księżyca, żyłami wodnymi oraz innym szurostwem, ale odpowiedź okazała się bliżej, niż się spodziewałem.

z weganami nie dlatego mam kosę, bo chcę im zabronić jedzenia zielonego (każdy ma prawo jeść to, co chce - jego sprawa), ale dlatego, że oni chcą zabronić jeść mięso. te kulfony estrogenowe chcą mnie zagłodzić (wycięcie kreatyny, wit. z grupy B oraz tysiąca innych związków). jeśli jakiś pajac mówi, że steka można zastąpić mikro/makro-elementami w kapsułkach, to jest w grubym błędzie, chociażby dlatego, że jeszcze wiele związków odzwierzęcych nie jest do końca odkrytych, a zależności nie do końca poznane (nie mówiąc już o przyswajalności). nie da się mięsa w 100% uzupełnić w żaden posób; każdy, kto go nie je, ma pewne braki. może sobie robić lab-testy na różne witaminy, próby wątrobowe itd. - ale zawsze czegoś mu będzie brakować. mięso to nie tylko białko takie i owakie, ale cała masa substancji odżywczych, których naukowe spece nie dadzą rady zastąpić.

to jest tak samo jak mleko w proszku. stary, skumaj: temat zbadany od podszewki, firmy dwoją się i troją by dostarczyć najwyższej jakości zamiennik na rynek, by bobasy nie musiały być karmione piersią (bo to mało wygodne dla mam etc.), ale takie dzieci (karmione chemicznie) są słabsze, bardziej chorowite, narażone na alergie i jeszcze masa innych rzeczy, ponieważ mleko rodzicielki to nie tylko białko + witaminy, ale cała masa innych rzeczy (żywe DNA, przeciwciała etc.).

tak więc wielka, gruba cukinia w dupska wszystkich wege-pasjonatów. jedzcie sobie nawet trawę (czy tam żywcie się słońcem, bo przecież trawa też może cierpieć - ostatnie badania dowodzą, że flora także "czuje"), mi nic do tego - na zdrowie! ale wara od mojego stejka, wy kulawe wytrzeszcze!
@Thanos, I w sumie to jest najważniejsze, bo to co robisz i jakie masz poglądy mi nie przeszkadzają do momentu, aż nie zaczniesz mi ich narzucać.
Największym grzechem weganizmu uważam narzucanie go innym i traktowanie ludzi z góry, którzy nie są po twojej stronie. Największą jednak rzeczą na którą bierze mnie mój wkurw, to to gdy ktoś nie dość że narzuca to jeszcze sam do końca nie rozumie, a na pewno większość tych osób, potrafi między innymi szydzić z kościoła i osób o przeciwnych poglądach, mimo że najbliżej im do fanatyków, tylko ,,wartości" mają inne.
Co do reszty twoich argumentów to nie mam co dodać.
@Thanos,
ale są ludzie (m.in. ja), którym wchodzą jedynie produkty odzwierzęce (jem praktycznie zero warzyw, bo nie lubię oprysków ani GMO),
Stosujesz dietę karniwora czy coś podobnego?
@kciuk14, coś podobnego. swoją własną odmianę. jak najwięcej mięsa, jak najmniej innych rzeczy (minimum warzy, zero mącznych rzeczy - oczywiście w miarę możliwości).

uważam, że każdy powinien sobie samemu wypracować ulubioną dietę, która dodaje mu sił i odżywia, a nie zamula i powoduje wzdęcia. każdy z nas jest różny, toteż każdy potrzebuje indywidualnej rozpiski żywieniowej. nie ma tutaj prawd uniwersalnych: co dla jednego będzie zbawienne, dla innego może okazać się przekleństwem.
nie da się mięsa w 100% uzupełnić w żaden posób; każdy, kto go nie je, ma pewne braki. może sobie robić lab-testy na różne witaminy, próby wątrobowe itd. - ale zawsze czegoś mu będzie brakować. mięso to nie tylko białko takie i owakie, ale cała masa substancji odżywczych, których naukowe spece nie dadzą rady zastąpić.
@Thanos, dodałbym jeszcze - jedząc normalnie, nie muszę jakoś specjalnie patrzeć na to, co jem, byle nie przesadzać. Organizm sam dostosowuje dawki i zachcianki.
Na wege diecie trzeba się ostro pilnować, łykać suple, jakieś egzotyczne warzywa, by w parę miesięcy nie zatargać organizmu. Super eko - krowa z mojego regionu zła, hipsterskie warzywo z drugiej półkuli, które płynie tutaj statkiem, by popieścić podniebienie ekowojownika - bardzo dobry, świadomy wybór, ble ble ble...
@Wokulski, myślę, że podstawowym argumentem jest tutaj "żyj i daj żyć innym". Niestety, weganizm to dla osób w tym siedzących nie tylko dieta, to sposób życia i jakaś forma religii, czy wręcz sekty. Nie wystarczy im, że sami w tym siedzą, cały świat ma być dostosowany pod ich styl życia i widzimisię. Zobacz, dochodzi już do "teologicznych" rozkmin - czy jajo zniesione przez kurę można zjeść, czy nie. Nie musisz i nie masz jakiegoś moralnego obowiązku uczestniczyć w tych jałowych dyskusjach czy szukać argumentów. Twoim świętym prawem jest być wszystkożernym, zajadać się schabowym i naprawdę, możesz delikatnie i kulturalnie, acz stanowczo spławić natręta.
@Besteer, Moim problemem jest to, że ja nie lubię czegoś robić bez określonych powodów, albo nie rozumiejąc tematu. ,,Natręt" jest istotny w moim życiu i chcę go zrozumieć, albo nawet pomóc mu zrozumieć. Bije od niej taki fanatyzm, że czasami nie chce mi się tego słuchać. Więc chcę sam to zrozumieć, żeby potem móc z taką osobą dyskutować. Nawet jeśli zostanie przy swoim to lepiej żeby wiedziała, dlaczego tak postępuje i o co walczy, niż żeby ślepo szła za modą i innymi.
@Wokulski, owszem, tylko czasami takiego człowieka nie da się przekonać. Ja już sobie odpuściłem jałowe dyskusje. Niektórzy muszą je wygrać za wszelką cenę i ja im to daję. W zamian nie psuje się atmosfera w zespole.
@Besteer, jestem tego świadom i jakby był to ktoś obcy to miałbym wyjebane, tutaj chcę chociaż spróbować, a potem dam sobie spokój.
Dochodzi jedynie ochrona środowiska co też jest argumentem, ale w takim razie to można podciągnąć pod to, że w sumie wybicie 9/10 naszej populacji znaczącą poprawi środowisko.
@Wokulski, właśnie doszedłeś do sedna. jakbyś posiadał ~90% planety to też nie chciałbyś żeby jacyś podludzie ci ją niszczyli swoim nadmiernym konsumpcjonizmem więc wymyśliłbyś m.in weganizm żeby ich wykończyć i mieć planetę tylko dla siebie.
@PostironicznyPowerUser, Ale jakim cudem weganizm miałby tę populację wykończyć?
@Wokulski, dlatego napisałem "między innymi"
@PostironicznyPowerUser, Rozumiem, czyli bardziej złożony temat, ale chyba wiem o co ci chodzi.