Patrząc na dzisiejsze skundlenie moralne USA warto przypomnieć, że nie zawsze tak było, a sam Atlantyk zwalczał surowo chociażby rozwiązłość. W czasie carskich represji z 1906 roku pisarz Maksim Gorki postanowił udać się do USA wraz z Marią Andriejewą. Rosjanin jawił się Amerykanom jako współczesna wersja ich republikańskich bohaterów, tłumy witały go na statku gdy zawinął do portu w Nowym Jorku a na bankiecie wydanym na cześć Gorkiego przemawiał sam Mark Twain.

Sielanka skończyła się, gdy wyszło na jaw, że Andriejewa nie jest żoną Gorkiego a jedynie jego konkubiną. Wybuchł skandal, a amerykańskie media zaczęły oskarżać pisarza o szerzenie rozwiązłości w kraju prawa. Zaczęły się bojkoty jego odczytów, Twain zrezygnował z kolejnego bankietu, nawet w hotelach zaczęto wypowiadać mu rezerwację, gdyż żaden pensjonat nie chciał narażać dobrego imienia firmy przez promowanie noclegów dla niemoralnych par. W całym Manhattanie Gorki i Andriejewa znaleźli schronienie dopiero w domu należącej do tolerancyjnego małżeństwa na Staten Island.

#usa #historia #jfe

18

@JFE, moze dlatego im dzisiaj az tak odwala. katolickie kraje byly luzniejsze, w polsce nawet homoseksualistom nic specjalnie nie grozilo