Tę bezmyślność w wypełnianiu zewnętrznej strony przepisów, tę formalistykę w przepisach religijnych, opierającą się na literze prawa, „która zabija”, wyrzucał już Chrystus Pan uczonym żydowskim, domagając się od nich ducha, na jaki Prawo wskazuje. „Duch jest, który ożywia, litera zaś zabija”. Stosunek zaś człowieka do Boga wyraża Chrystus Pan słowami: „Bóg jest duchem, a ci, którzy chwalą Go, powinni chwalić Go w duchu i prawdzie.” Lubią żydzi wychwalać Talmud jako księgę mądrości. Sama nawet nazwa Talmud, pochodząca od słowa „lamad” (uczył) oznacza naukę. O naukowej zaś stronie Talmudu Henryk Lowe pisze:
„Kto szuka w Talmudzie pierwiastków naukowych w najwyższych zagadnieniach życia, ten dowodzi, że albo nie ma o nauce najmniejszego pojęcia, albo sam w siebie wmawia, że z żużli może zrobić złoto. Nie można zbierać z cierni winogron! To jest właśnie przekleństwo, które ciąży na uporczywym trzymaniu się kultu próżnego, samolubnego, na wskroś powierzchownego, który stał się tak pustym, że sprowadza zupełne skostnienie życia i wszystko, co zresztą w ideałach narodu jest płynnym i co daje krew do duchowego rozwoju, rozpływa się tu w lodowatym straszydlanym dziwolągu! Stąd to skostnienie, które owładnęło życiem tego nieszczęśliwego narodu. Jest tu coś silnego, wewnątrz bezpodstawnego, na zewnątrz uciśniętego, a jednak wyniosłego
JFE
2