Żart głosi że naukowiec który odkrył niewidzialność też znikł.
Jednak żartem nie jest, że osoba która badała rotujące nadprzewodniki i działanie ich pól magnetycznych "została usunięta" lub sama "usunęła się" z radaru publiki. Zostawiając po sobie ciekawy dorobek naukowy jak i materiały naukowe potwierdzające jej wiarygodność.
https://youtu.be/eS_rEzKdzBA?t=75
#ciekawostki #mnieciekawi #teoriespiskowe #nauka #fizyka #technologia #usa #chiny

Jednak żartem nie jest, że osoba która badała rotujące nadprzewodniki i działanie ich pól magnetycznych "została usunięta" lub sama "usunęła się" z radaru publiki. Zostawiając po sobie ciekawy dorobek naukowy jak i materiały naukowe potwierdzające jej wiarygodność.
https://youtu.be/eS_rEzKdzBA?t=75
#ciekawostki #mnieciekawi #teoriespiskowe #nauka #fizyka #technologia #usa #chiny

Macer
1
Andrzej_Zielinski
0
borubar
2
Najpierw ogłaszają, że odkryli coś rewolucyjnego/niesamowitego i teoretycznie niemożliwego …. ale nie da się powtórzyć eksperymentu.
Naciągają jakiegoś naiwniaka na kasę aby przeprowadzić badania a potem znikają z kasą.
Niektórzy ciągną maskaradę latami ale potem kończy się to wielką aferą i procesami oszukanych.
Ale mniej pazerni wiedzą kiedy należy zniknąć aby uniknąć kłopotów.
W tym konkretnym przypadku nie szło by tego dalej ciągnąć bo postęp w tych dziedzinach poszedł tak daleko, że straciła ona aurę tajemniczości, niemierzalności i niepowtarzalności.
Z jednej strony eksperymenty z nadprzewodnikami wysokotemperaturowymi każdy może teraz robić w swoim domu albo garażu i nie potrzebuje do tego dużych pieniędzy. Litr ciekłego azotu nie kosztuje więcej niż litr spirytusu spożywczego, a wyprodukowanie nadprzewodnika, działającego w temperaturach ciekłego azotu, nie jest wiele bardziej skomplikowane od upieczenia ciasta. Nadprzewodniki można sobie też zwyczajnie kupić w popularnych portalach internetowych - nadprzewodzący dysk jak z tego eksperymentu (4 cale YBCO) kosztuje około 150zł.
Z drugiej strony udało się wybudować działające detektory fal grawitacyjnych - jest ich na świecie tylko kilka ale mogąc wykryć zdarzenia odległe o miliardy lat świetlnych, tym bardziej były by w stanie wykrywać każdy garażowy eksperyment z wirującym nadprzewodnikiem jaki ktoś przeprowadza tu blisko na Ziemi (o ile wywoływał by on fale grawitacyjne).
Andrzej_Zielinski
0
Ale z tymi detektorami to trochę przesadzone.
Co innego wykryć zderzenie 2 czarnych dziur, a co innego jakiś gównoeksperyment gdzieś w garażu.
To jak próba wykrycia zapalenia zapałki na plutonie. Niestety nie ta skala.
borubar
1
Ziemskie detektory by od tego zwariowały - nawet nie trzeba by ich dostrajać do konkretnej częstotliwości fali aby ją wykryć.
Domyślnie poszukują one fal o rosnącej częstotliwości jakie powstają przy zbliżaniu się do siebie masywnych obiektów po zacieśniającej się spirali (niekoniecznie czarnych dziur - gwiazd też), ale rejestrują wszystkie drgania i dopiero w wyniku obróbki zarejestrowanych danych można stwierdzić czy wśród tego szumu pojawił się poszukiwany wzorzec. Gdyby pojawiło się coś dużo silniejszego od szumu tła nie przeszło by niezauważone.
Andrzej_Zielinski
0
Coś takiego, o takiej mocy mogło by wpłynąć na samo położenie naszego globu w kosmosie.
Jak dotąd ani największym bombom atomowym, ani komecie która zakończyła plejstocen 12tys. lat temu tego się nie udało.
Tu raczej mamy skalę włączenia silnika w samochodzie. Maksymalnie.
Dla detektora fal grawitacyjnych to mniej niż pierdnięcie komara.
borubar
1
Coś takiego nie wpłynie znacząco na położenie Ziemi w kosmosie. Większy wpływ na położenie Ziemi ma start rakiety która leci w kosmos i nie wraca.
Ale pojawienie się tak silnej miejscowej amonali grawitacyjna wywołała by łatwo do wykrycia falę.
Tak jak wybuch bomby atomowej (a nawet konwencjonalny wybuch tony dynamitu) można wykryć na detektorach sejsmicznych i akustycznych na drugiej półkuli.
Andrzej_Zielinski
0
Tak czy inaczej. Miejscowe zmiany grawitacji są praktycznie niewykrywalne w tej skali.
Ciężko mi sobie wyobrazić jak dokładne musiało by to być urządzenie by wykryć cokolwiek.
Dla przykładu.
Najdokładniejsza mapa grawitacji ziemskiej przeprowadzona dzięki pomiarom satelitarnym misji GRACE, wygląda tak:
https://naukaoklimacie.pl/cdn/upload/55e602369c120_ggm01-euro.jpg
borubar
1
Fala by powstała gdyby coś się zmieniło.
Jeśli chodzi o dokładność detektora. To jest tak dokładne, że wykrywa ciężarówkę przejeżdżającą dziurawą drogą 50km dalej, tyle że specjalne algorytmy potrafią odsiać takie zakłócenia wynikające z mechanicznych deformacji ziemi a nie od fal grawitacyjnych.
Sam detektor ma dość prostą budowę, to są długie na kilometr, puste tunele biegnące w różnych kierunkach i bardzo dokładne laserowe urządzenie do pomiaru ich długości.
Andrzej_Zielinski
0
Wiem, że bardzo się starali by nie było zakłóceń, ale chodziło o te sejsmiczne (roboty drogowe, przejazd ciężarówki, samoloty ect.)
Raczej nic mi nie wiadomo by były w stanie wykryć ciężarówkę. Nie ta skala, nie to przeznaczenie.
Albo o czymś nie wiem.
borubar
2
Nawet termiczne drgania atomów na powierzchni luster na końcach tuneli, mają o kilka rzędów wielkości większą amplitudę niż zmiany długości tunelu wywołane falami grawitacyjnymi.
Ale je też udało się programowo odfiltrować