Takie wieczorne przemyślenia.
A może to z TK i strajkami to wszystko plan Kaczyńskiego?
Już tłumaczę:
- ludzie, głównie młodzi wychodzą stadnie na ulicę
- wszyscy się zarażają
- jest od groma przypadkow
- PiS zwala to na opozycje bo oni podjudzali młodych
- zaraza się tyle osób że powstaje odporność stadna
- Kaczyński triumfuje - kończy się covid a opozycja powodem wszystkich nieszczęść
- oczywiście orzeczenie TK jest w jakiś sposób cofnięte (coś wymyśla tak jak z wyborami)
Co sadzicie?
Jakby tak było to chylę czoło prze geniuszem 
#polityka #covid19 #aborcja
A może to z TK i strajkami to wszystko plan Kaczyńskiego?
Już tłumaczę:
- ludzie, głównie młodzi wychodzą stadnie na ulicę
- wszyscy się zarażają
- jest od groma przypadkow
- PiS zwala to na opozycje bo oni podjudzali młodych
- zaraza się tyle osób że powstaje odporność stadna
- Kaczyński triumfuje - kończy się covid a opozycja powodem wszystkich nieszczęść
- oczywiście orzeczenie TK jest w jakiś sposób cofnięte (coś wymyśla tak jak z wyborami)
Co sadzicie?


#polityka #covid19 #aborcja
Verum
1
Plan Kaczyńskiego, ale oparty na zupełnie innej zasadzie. COVID to jedynie druga pieczeń na tym samym ogniu. Tak czy inaczej plan wypalił. Już to kiedyś opisywałem, więc pozwolę sobie jedynie przekopiować mojego starego posta.
TL;DR: Zmiana tematu w mediach po to by podzielić naród, napuścić ludzi przeciwko sobie, a przez to zmniejszyć ich opór wobec beznadziejnej władzy. Zmienili również kierunek działań protestu. Gdyby nie wywleczenie tematu aborcji strajk miałby charakter czysto antyrządowy i łączył większą część społeczeństwa. Przy okazji byłby to jasno zdefiniowany i wartościowy cel. Teraz cel jest mocno dyskusyjny i mało konkretny, bo protestujący sami nie wiedzą czego chcą. Wygląda też na to że brak im jakiejkolwiek organizacji i planu. Kaczyński chciał zasiać chaos odwracając uwagę od prawdziwych problemów i doskonale mu się to udało. Ograł Polaków jak przedszkolaki.
"Burza w szklance gówna, gdybym miał to jakoś zatytułować.
Wszystko stało się już dawno, a wypłynęło dopiero teraz, jako skutek o wiele wcześniejszych przyczyn.
Szczerze mówiąc to wk**wiają mnie obie strony tego konfliktu, bo każdy próbuje wychylić wajchę na swoją stronę, zamiast ustawić ją w optymalnej pozycji.
Wk**wiają mnie feministki, bo protestują dopiero wtedy gdy straciły jakiś przywilej. Nigdy nie walczyły o równość, zawsze o przywileje, czego dowód dały i tym razem. Gdyby zależało im na równości to postulowałyby również by ojciec też mógł decydować o przerwaniu ciąży. Ale tego nie robią. Bo ja, bo moje ciało, bo moje alimenty, ja, ja, ja, moje, dla mnie, dej wincej!
Wk**wiają mnie prawicowcy, bo za kompas działania mają dogmaty, których nie weryfikują trzeźwym, logicznym spojrzeniem. W dupie mają dobro dzieci, w dupie mają dobro kobiet, w dupie mają dobro kogokolwiek. Liczy się tylko, by było w zgodzie z treścią pewnej starej książki.
Co do powyższego wk**wia mnie, że została w to wplątana religia. Bo to nie jest winą żadnego kościoła, że państwo przestrzega świeckiego prawa, uchwalonego ponad 20 lat temu, a zweryfikowanego dopiero teraz. Kompromis aborcyjny, jeśli się nie mylę został uchwalony przed konstytucją. TK zweryfikował to prawo, wyszło że jest niezgodne z konstytucją i tyle. Innej opcji nie było. Gdzie tu wina religii? Gdzie tu usprawiedliwienie do atakowania jakiegokolwiek wyznania? Nie wiem.
Więc jak feministki chciały protestować, to miały okazję gdy była uchwalana konstytucja. Teraz to trochę za późno. Mogły też protestować gdy "wybierani" byli sędziowie TK. Teraz już za późno. Mogły protestować przy dowolnym szkodliwym prawie. Każdy lewak mógł protestować przeciwko dowolnej głupocie. Ale zawsze się budzą dopiero wtedy kiedy to im jest źle.
Żeby nie było. Osobiście uważam że każdy powinien mieć prawo do aborcji w przypadku uzasadnionego badaniami ryzyka urodzenia chorego dziecka. I na tym się zatrzymam, bo nie chce mi się na ten temat rozpisywać. Mogę to uargumentować, nawet już to kiedyś na Lurku robiłem, ale tutaj niestety racjonalne argumenty nie zawsze trafiają. Lurka lubię, ale jednak jest mocno wychylony w stronę katolicko-dogmatycznego konserwatyzmu, przez co niektóre tematy dla własnego spokoju lepiej omijać.
A najbardziej irytuje mnie to, że wszyscy (ja również) daliśmy się wciągnąć w bezsensowną dyskusję. Media rzuciły granat dymny, a my biegamy w dymie. Cały internet złapał zarzutkę. Ludzie rzucają się sobie do gardeł. Dziel i rządź. Tak miało być. Możemy o tym gadać do woli. Tylko to nic nie zmienia. Polak nadal jest zwykłym niewolnikiem. Powinniśmy jak najszybciej dyskutować nad obaleniem istniejących układów, wyzyskujących ten naród. I może byśmy już to robili. Może politycy już by jechali na taczkach. Ale ktoś własnie rzucił grant dymny i zamiast zaatakować rzucającego, to okładamy siebie nawzajem.
Także podsumowując równie dobrze możesz zapomnieć o wszystkim co napisałem i skupić się na ostatnich spostrzeżeniach. Reszta w skali makro jest bez znaczenia.
Protest jest dobry niezależnie od przyczyny. Każda iskra jest dobra, bo może wywołać ogień zmian. Ten jest nam bardzo potrzebny. Ten kraj i tak już jest zrujnowany. Ale gdyby udało się odsunąć mafię do stołków, a najlepiej stołki zlikwidować, to może w końcu na tych ruinach zbudujemy coś sensownego. Może. Jest też druga, gorsza strona medalu - zawsze można też stworzyć coś jeszcze gorszego. Także protest sam w sobie jest dobry. Kierunek w którym zmierza - niekoniecznie."
zakowskijan72
1