https://youtu.be/GsqqavH8Esc
Wyposażony w 48 rakiet i najpotężniejszy silnik swojego typu, jedyny poza blokiem sowieckim, ten brzęczący mały myśliwiec mógł latać równie szybko, jak wcześniejsze myśliwce z okresu powojennej drugiej wojny światowej.
Jednak ten myśliwiec nie potrzebował bazy lotniczej ani nawet pasa startowego - mogł latać pionowo i lądować na ogonie.
Projekt był tak udany, że prototyp wytrzymał ponad 60 godzin lotów testowych i zdominował konkurencyjny design firmy Lockheed.
Technologia VTOL była obsesją projektantów lotniczych i wojskowych w XX wieku.
Convair XFY-1 Pogo był jednym z takich wysiłków podjętych po II wojnie światowej w dążeniu do stworzenia samolotu bojowego VTOL, który byłby zarówno opłacalny technologicznie, jak i praktyczny.
II wojna światowa ujawniła, jak wrażliwe mogą być stałe bazy lądowe na ataki wroga zarówno z powietrza, jak i z lądu.
Równie narażone były lotniskowce i inne okręty morskie, co Japończycy pokazali podczas ataku na Pearl Harbor w grudniu 1941 r.
Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych, wciąż pogrążona w głębokiej traumie po zniszczeniu wielu swoich okrętów wojennych podczas II wojny światowej, była zdecydowana mieć na pokładzie samoloty, które mogłyby szybko przechwycić wrogie jednostki
Skupiono się na opracowaniu samolotu, który mógłby startować i lądować w pionie
na lotniskowcu lub na średnich i dużych statkach, które nie zostały zaprojektowane lub wyposażone do transportu konwencjonalnych statków powietrznych.
Teoretycznie ten przechwytujący VTOL byłby w stanie chronić swój statek macierzysty lub dołączyć do floty myśliwców VTOL w celu obrony konwoju morskiego lub grupy zadaniowej.
Nadszedł zatem czas na samolot taki jak Convair XFY-1.
Samolot Convair Pogo VTOL miał charakterystycznie krótki, przysadzisty kadłub.
Na kadłubie zamontowano dwa skrzydła prawie delta i dwie ogromne płetwy, jedną brzuszną i jedną grzbietową.
Ta kombinacja skrzydeł i płetw stworzyła tak zwaną konfigurację krzyżową.
Do wierzchołków lub tylnych krawędzi wszystkich czterech powierzchni przymocowano małe kółka samonastawne. Te cztery małe koła były kluczowe, ponieważ pozwalały samolotowi spoczywać na nich, gdy samolot był zaparkowany.
Koła te były również integralną częścią zapewniania stabilnej podstawy do lądowania. Po zaparkowaniu samolot siadał nieruchomo pod kątem dziewięćdziesięciu stopni do ziemi i z nosem w powietrzu. Stąd jego oznaczenie jako „samolot siedzący na ogonie”.
Do startu silniki pracowałyby na pełną moc, umożliwiając w ten sposób samolotowi pionowe wznoszenie się z wymaganym ciągiem.
Gdy samolot osiągnął bezpieczną wysokość, można było skierować go na bardziej konwencjonalny poziomy tor lotu. Należałoby to zrobić delikatnie i stopniowo, ponieważ nagłe przejście do pozycji poziomej spowodowałoby niestabilność aerodynamiczną samolotu.
Podczas normalnego lotu sterowanie samolotem odbywało się za pomocą lotek o pełnym rozpiętości i dużych sterów na płetwach grzbietowych i brzusznych.
W celu lądowania samolot zbliżał się do lądowiska z nosem pochylonym pod dużym kątem, co pozwalało mu stopniowo schodzić na ziemię przy zmniejszonej mocy.
Podczas przyziemienia amortyzatory ściskałyby się o kilkadziesiąt centymetrów. To tłumiłoby siły uderzenia w samolotu w podłoże, zawsze pamiętając, że musiałby wylądować pionowo, z nosem skierowanym do góry.
W sytuacji awaryjnej, która może łatwo wystąpić na pokładzie poruszającego się statku, zwłaszcza przy złej pogodzie, płetwa brzuszna mógł zostać wyrzucona. Umożliwiłoby to samolotowi wykonanie lądowania awaryjnego przy użyciu bardziej konwencjonalnego, opartego na skrzydłach trybu działania.
Pogo miał maksymalną rozpiętość skrzydeł 8,44 metra i całkowitą powierzchnię skrzydeł 108 metrów kwadratowych. Miał tylko 10,6 metra długości i 6,7 metra wysokości, co czyniło go bardzo kompaktowym samolotem. To wyjaśnia, dlaczego mógł pomieścić tylko jednego pilota. Pogo miałoby masę brutto 7 370 kilogramów.
Dla czego więc nie wszedł do seryjnej produkcji?
#lotnictwo #samoloty #ciekawostki #usa #swiat #technologia

Wyposażony w 48 rakiet i najpotężniejszy silnik swojego typu, jedyny poza blokiem sowieckim, ten brzęczący mały myśliwiec mógł latać równie szybko, jak wcześniejsze myśliwce z okresu powojennej drugiej wojny światowej.
Jednak ten myśliwiec nie potrzebował bazy lotniczej ani nawet pasa startowego - mogł latać pionowo i lądować na ogonie.
Projekt był tak udany, że prototyp wytrzymał ponad 60 godzin lotów testowych i zdominował konkurencyjny design firmy Lockheed.
Technologia VTOL była obsesją projektantów lotniczych i wojskowych w XX wieku.
Convair XFY-1 Pogo był jednym z takich wysiłków podjętych po II wojnie światowej w dążeniu do stworzenia samolotu bojowego VTOL, który byłby zarówno opłacalny technologicznie, jak i praktyczny.
II wojna światowa ujawniła, jak wrażliwe mogą być stałe bazy lądowe na ataki wroga zarówno z powietrza, jak i z lądu.
Równie narażone były lotniskowce i inne okręty morskie, co Japończycy pokazali podczas ataku na Pearl Harbor w grudniu 1941 r.
Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych, wciąż pogrążona w głębokiej traumie po zniszczeniu wielu swoich okrętów wojennych podczas II wojny światowej, była zdecydowana mieć na pokładzie samoloty, które mogłyby szybko przechwycić wrogie jednostki
Skupiono się na opracowaniu samolotu, który mógłby startować i lądować w pionie
na lotniskowcu lub na średnich i dużych statkach, które nie zostały zaprojektowane lub wyposażone do transportu konwencjonalnych statków powietrznych.
Teoretycznie ten przechwytujący VTOL byłby w stanie chronić swój statek macierzysty lub dołączyć do floty myśliwców VTOL w celu obrony konwoju morskiego lub grupy zadaniowej.
Nadszedł zatem czas na samolot taki jak Convair XFY-1.
Samolot Convair Pogo VTOL miał charakterystycznie krótki, przysadzisty kadłub.
Na kadłubie zamontowano dwa skrzydła prawie delta i dwie ogromne płetwy, jedną brzuszną i jedną grzbietową.
Ta kombinacja skrzydeł i płetw stworzyła tak zwaną konfigurację krzyżową.
Do wierzchołków lub tylnych krawędzi wszystkich czterech powierzchni przymocowano małe kółka samonastawne. Te cztery małe koła były kluczowe, ponieważ pozwalały samolotowi spoczywać na nich, gdy samolot był zaparkowany.
Koła te były również integralną częścią zapewniania stabilnej podstawy do lądowania. Po zaparkowaniu samolot siadał nieruchomo pod kątem dziewięćdziesięciu stopni do ziemi i z nosem w powietrzu. Stąd jego oznaczenie jako „samolot siedzący na ogonie”.
Do startu silniki pracowałyby na pełną moc, umożliwiając w ten sposób samolotowi pionowe wznoszenie się z wymaganym ciągiem.
Gdy samolot osiągnął bezpieczną wysokość, można było skierować go na bardziej konwencjonalny poziomy tor lotu. Należałoby to zrobić delikatnie i stopniowo, ponieważ nagłe przejście do pozycji poziomej spowodowałoby niestabilność aerodynamiczną samolotu.
Podczas normalnego lotu sterowanie samolotem odbywało się za pomocą lotek o pełnym rozpiętości i dużych sterów na płetwach grzbietowych i brzusznych.
W celu lądowania samolot zbliżał się do lądowiska z nosem pochylonym pod dużym kątem, co pozwalało mu stopniowo schodzić na ziemię przy zmniejszonej mocy.
Podczas przyziemienia amortyzatory ściskałyby się o kilkadziesiąt centymetrów. To tłumiłoby siły uderzenia w samolotu w podłoże, zawsze pamiętając, że musiałby wylądować pionowo, z nosem skierowanym do góry.
W sytuacji awaryjnej, która może łatwo wystąpić na pokładzie poruszającego się statku, zwłaszcza przy złej pogodzie, płetwa brzuszna mógł zostać wyrzucona. Umożliwiłoby to samolotowi wykonanie lądowania awaryjnego przy użyciu bardziej konwencjonalnego, opartego na skrzydłach trybu działania.
Pogo miał maksymalną rozpiętość skrzydeł 8,44 metra i całkowitą powierzchnię skrzydeł 108 metrów kwadratowych. Miał tylko 10,6 metra długości i 6,7 metra wysokości, co czyniło go bardzo kompaktowym samolotem. To wyjaśnia, dlaczego mógł pomieścić tylko jednego pilota. Pogo miałoby masę brutto 7 370 kilogramów.
Dla czego więc nie wszedł do seryjnej produkcji?
#lotnictwo #samoloty #ciekawostki #usa #swiat #technologia

Brak komentarzy. Napisz pierwszy