Składka zdrowotna zmieniła się w podatek. Mamy jeden z najbardziej niesprawiedliwych systemów globuforsal.pl

Rekordzista Polski, współwłaściciel dużej firmy technologicznej, płaci obowiązkową składkę zdrowotną na NFZ w wysokości ponad 100 tysięcy złotych MIESIĘCZNIE. Składka zatrudnionego przezeń specjalisty wynosi ponad 2000 zł miesięcznie, początkującego informatyka - 750 zł, a portiera – 320 zł. Jaką usługę kupują ubezpieczeni w NFZ za te pieniądze? I na ile jest ona inna (lepsza?) od tej, jaką większość rolników dostaje od państwa za darmo, a reszta wykupuje sobie średnio po 10 złotych?

Klasyczna składka ubezpieczeniowa wiąże się z konkretnymi świadczeniami za konkretne pieniądze. Tak jest np. z samochodowym AC. Albo z ubezpieczeniem medycznym przy wyjazdach zagranicznych: płacisz, dajmy na to, 100 złotych za tydzień i – jakby co – możesz się leczyć za 100 tysięcy euro. Tymczasem obowiązkowa składka zdrowotna w Polsce – niezależnie od kwoty - daje każdemu takie samo prawo do tkwienia w kolejkach do „państwowych” lekarzy.

Te kolejki w 2022 roku, mimo formalnego zniesienia przez resort zdrowia limitów przyjęć, mocno się wydłużyły: wedle raportu Fundacji Watch Health Care, jesienią 2022 r. na wizytę u specjalisty trzeba było czekać średnio 4,1 mies. (rok wcześniej 2,9 mies.), a na badania diagnostyczne - 2,5 mies. (przed rokiem 1,9 mies.). Próbując ominąć tłumy zdesperowanych pacjentów, zamożniejsi i średniacy korzystają masowo z grupowych pakietów medycznych oferowanych już nie tylko przez korporacje, ale i mniejszych pracodawców.

Brniemy w ten sposób w pełną paradoksów fikcję, co wzmaga wśród płatników poczucie absurdu - i niesprawiedliwości. Wielu pyta: jak to jest, że im wyższe „składki” płacę na NFZ, tym rzadziej mogę korzystać z dobrodziejstw publicznej opieki zdrowotnej? Inni zauważają tu jeszcze drugie (trzecie?) dno: im więcej lekarzy – których liczba jest przecież ograniczona - angażuje się w realizację prywatnych (pakietowych) usług medycznych, tym mniej są oni dostępni „na NFZ” – przez co kolejki do publicznych świadczeń zdrowotnych stają się jeszcze dłuższe. Ta fikcja jest przyczyną wielu tragedii.

- Piekielnie trudno nazwać to coś systemem ubezpieczeniowym. To jest chaos, który ewoluował. Po zmianach tzw. Polskiego Ładu składka zdrowotna przeistoczyła się w klasyczny podatek. Wystarczy ją porównać ze składkami emerytalnymi, by dostrzec fundamentalną różnicę: tam jednak wciąż istnieje jakaś zależność między wielkością składki a wysokością emerytury; dlatego zresztą wprowadzono limit 30-krotności składek, by ZUS nie musiał wypłacać astronomicznych świadczeń. W składce zdrowotnej limitu nie ma. I związku między wysokością składki a jakością usługi – również. Niezależnie od tego, ile zapłacisz, otrzymujesz to samo. Czyli, de facto, coraz mniej – komentuje prof. Adam Mariański, partner w Mariański Group, dyrektor Centrum Myśli Podatkowej Uczelni Łazarskiego.

Zwraca uwagę, że za sprawą Polskiego Ładu (który on i wielu innych ekspertów konsekwentnie nazywa „nieładem”) większość objętych zmianami podatników zaczęło płacić na NFZ znacznie więcej niż dotąd. Dotyczy to zarówno osób o bardzo wysokich dochodach (bo jako się rzekło składka zdrowotna nie jest w żaden sposób limitowana), jak i średniaków (bo składki nie można odliczyć od PIT; co więcej – podatek dochodowy trzeba dziś zapłacić również od składki), a także - a może przede wszystkim – najmniej zamożnych, których (wedle oficjalnych przekazów) nowy system miał chronić, a nawet obłaskawić. Podatnicy o symbolicznych dochodach, nie płacący – dzięki podwyższonej kwocie wolnej – podatku dochodowego, nie są w żadnym stopniu zwolnieni z obowiązku łożenia na NFZ. Ich składka naliczana jest od każdej zarobionej/pozyskanej złotówki. Bez roztrząsania faktu, że może to być ostatnia złotówka na chleb.

- Miałoby to może jakieś uzasadnienie, gdyby nie fakt, że inne grupy obywateli, często o znacznie wyższych dochodach, płacą groszowe składki lub są z nich całkowicie zwolnieni – zachowując jednakowoż prawo do „bezpłatnej” opieki medycznej. W tym coraz bardziej kuriozalnym systemie są ewidentnie równi i równiejsi - zauważa prof. Adam Mariański.

Aby to jednak miało głębszy sens, system musi być przejrzysty, logiczny i w miarę sprawiedliwy. Człowiek musi wiedzieć, za co płaci i czego może w zamian za to oczekiwać od państwa. Dzisiaj związek między płaconą daniną a usługą zdrowotną po prostu nie istnieje. Mamy misz-masz, nieprzenikniony i kompletnie niezrozumiały konglomerat wielu zasad: innych dla etatowców, innych dla różnych grup przedsiębiorców, innych dla miasta, innych dla wsi, innych dla różnych grup rolników, do tego całą masę przywilejów, wyjątków… Płacimy kilka różnych podatków zdrowotnych, których nikt nie rozumie i nikt nie potrafi wyjaśnić, kwituje dr Lasocki.

Prof. Adam Mariański mówi wprost: obecnego systemu składki zdrowotnej nie da się naprawić, ponieważ jest on ściśle powiązany z jeszcze bardziej chaotycznym, absurdalnym i niesprawiedliwym systemem podatku dochodowego. – Po szoku Polskiego (Nie)Ładu jedyne, co można zrobić, to to wszystko zaorać. I napisać od nowa – uważa profesor.
https://forsal.pl/gospodarka/aktualnosci/artykuly/8634716,skladka-zdrowotna-w-polsce-kto-ile-placi.html
#polska #nfz #polskilad #zdrowie #sluzbazdrowia

7

@alienv, stwierdziłeś stan rzeczy, postawiłeś diagnozę, to dobrze. Tylko czy zamierzasz doprowadzić do usunięcia tego nowotworu?
@nexT, trzeba by PiS przegrał wybory.
@alienv, tak, ale nie wystarczy.
@nexT, ale od czegos trzeba zacząć
@alienv, nie tylko PiS ale i PO, SDL, PSL …bo za ich rządów było tak samo.

Możliwe że gdyby konfederacja wygrała to by coś zmieniła - ale to by musiała mieć samodzielną większość i nawet wtedy nie było by to pewne bo tam są różne frakcje (wolnościowcy byli by za zniesieniem podatku ale narodowcy już niekoniecznie).
@alienv, to ZAWSZE był podatek od pracy.

Nigdy nie było tak, że płaciło się dobrowolną składkę.
@borubar, przecież ten tekst nie jest o tym.
@alienv, tekst jest o tym że niby coś co nie było podatkiem, zmieniło się w podatek, tyle że nic się w tej kwestii nie zmieniło, to zawsze był podatek.
Zawsze był obowiązkowy, zawsze był to % od dochodu i jego opłacenie nigdy nie miało wpływu na świadczenia medyczne - które były powszechne dla wszystkich, tych co podatek płacą i tych co podatku nie płacą.

Mogła się najwyżej zmienić wysokość tego podatku - ale tu też nie jest nic nowego bo zmiany w wysokości podatku były co chwilę.
@borubar, no nie, to teza na podstawie nagłówku, już w pierwszych akapitach (też tych co nie wrzuciłem) jest niemalże powtórzone co napisałeś. kolejny raz wydaje sie ze zakończyłeś właśnie w tym miejscu.
o czym jest, w skrócie, cytat z końcówki:
Dzisiaj związek między płaconą daniną a usługą zdrowotną po prostu nie istnieje. Mamy misz-masz, nieprzenikniony i kompletnie niezrozumiały konglomerat wielu zasad: innych dla etatowców, innych dla różnych grup przedsiębiorców, innych dla miasta, innych dla wsi, innych dla różnych grup rolników, do tego całą masę przywilejów, wyjątków… Płacimy kilka różnych podatków zdrowotnych, których nikt nie rozumie i nikt nie potrafi wyjaśnić, kwituje dr Lasocki.
Poza tym to nie podarek a danina
Dzisiaj związek między płaconą daniną a usługą zdrowotną po prostu nie istnieje. Mamy misz-masz, nieprzenikniony i kompletnie niezrozumiały konglomerat wielu zasad
@alienv, dalej nie dotarło.

WCZEŚNIEJ BYŁO TAK SAMO.

Nie ma żadnej różnicy między dzisiaj, wczoraj, rok temu i 20 lat temu.
@borubar, Mogłem wyciąć 1 zdnie bo widze że znowu tylko je przeczytałeś, mimo że wrzuciłeś więcej niż jedno. Jesteś bardzo dziwnym człowiekiem.