#smiecizglowy epizod 23

Tak w temacie samobójstw. To nadal pamiętam faceta, który wybrał sobie bardzo ładny dzień na dokonanie tego czynu. Pamiętam to jak dziś. Nie za ciepło, nie za zimno. Dla mnie to był idealny dzień na spacer po lesie. Zżarty umysł depresją, codzienne myśli samobójcze, zarośnięty jak małpa, poszedłem sobie zrobić małą przechadzkę. Podobno miało to jakieś działanie terapeutyczne, ale po takim czasie to stwierdzam, że jednak nie i wcale mnie przyroda nie uspokajała. Całe życie nią otoczony bardziej miałem jej dosyć.

Idąc sobie dalej, nagle usłyszałem krzyki i wołanie o pomoc. Jakoś nie myślałem wtedy tylko po prostu poleciałem w stronę źródła dźwięku. W moją stronę wybiegła kobieta i zaczęła krzyczeć: Mąż mi się powiesił! I wtedy zauważyłem go jak wisi 2 metry nad ziemią, zawieszony na drzewie, a obok stała drabina. Pamiętam, że wtedy podjąłem szybkie decyzje. Wisi 2 metry nad ziemią, nie wiadomo ile i każda sekunda go dzieli od śmierci. Zawołałem tylko czy ma nóż i niech mi da. Poleciała wtedy do auta, a ja szukałem czegoś w pobliżu. Kobiecina wsiadła w auto i pojechała… (Potem od policji się dowiedziałem, że była w takim szoku, że pojechała do domu po nóż) Znalazłem pustą butelkę po piwie, zbiłem ją i odciąłem faceta. Wtedy uznałem, że lepiej będzie jak połamie nogi, albo stanie mu się coś gorszego niż żebym go zostawiał na drzewie i miał zginąć. Wydaje mi się, że na jego miejscu wolałbym żeby nikt mnie nie ściągał, bo można by było zrobić ze mnie kalekę i to w imię czego?

Spadł na ziemię i rozeznałem całą sytuację. Od zobaczenia ciała do ściągnięcia go, minęła minuta. Przybiegłem w ciągu minuty, a kobieta, mogła go znaleźć jeszcze wcześniej i nie wiadomo ile czasu wołała o pomoc, będąc w szoku. Facet był zimny. Wszystkie te rozeznania zrobiłem zanim dodzwoniłem się na pogotowie. Jakoś tak działała wtedy adrenalina. Opisując całą sytuację i tak zostałem poinstruowany, aby przeprowadzać reanimację co zrobiłem i było trochę bez sensu, jednak wykonywałem polecenia mądrzejszych od siebie. Dopiero później dowiedziałem się, że wisiał tam dwie godziny, więc reanimowałem go 30 minut na próżno. Kobiecie gdy wróciła z nożem, kazałem jechać na początek drogi, żeby wskazała drodze karetce. Sądziłem, że lepiej będzie jak nie będzie oglądać swojego męża i sobie pojedzie, a zresztą droga była tak ukryta iż naprawdę było lepiej żeby stała na drodze i wskazała drogę karetce.

Pół godziny później zjawiła się straż, karetka i policja. Oddałem go w ich ręce, opisałem sytuację policji w międzyczasie usłyszałem że zgon już dawno nastąpił i poszedłem do domu.

Wtedy zauważyłem że to był naprawdę ładny dzień, końcówki jesieni. Nie za ciepło, nie za zimno. Słońce tak nie grzało jak to robi teraz, że jak tylko wyjdzie to jest skwar nie do wytrzymania, a jak zajdzie to trzeba kurtkę założyć. Pogoda była naprawdę ładna i chyba pierwszy raz od dawna zwróciłem uwagę na przyrodę.

Potem wróciłem do domu i dalej grałem w tibie.

Szybko się wieści rozchodziły i zaraz były do mnie pytania, ale jakoś nie chciało mi się o tym myśleć. Zacząłem mieć wyrzuty sumienia. Co by było gdybym jednak go odratował? Stałby się kaleką. 10 lat był na lekach, życie go przytłoczyło, chciał umrzeć, wybrał taką ładną pogodę i w sumie miejsce, a ja bym to wszystko zniszczył. Chyba się dość nawalczył… Spoczywaj w pokoju.

Reszty informacji dowiedziałem się po jakimś czasie.

Typ miał firmę budowlaną i całkiem ładnie prosperował. Jego żona miała dwóch braci i poprosiła go, żeby wkręcił ich do firmy. Na co się zgodził. Bracia jego żony, wygryźli go jakimś cudem z interesu i zgarnęli wszystko dla siebie, a jego z żoną wysłali na bruk. Cała jego ciężka praca poszła na marne i tamci wszystko zagarnęli dla siebie. Sądzenie, walka itp. Nic nie dały i stracił firmę bezpowrotnie. Więcej szczegółów nie znam.

Przynajmniej pierwszy raz od dawna doceniłem tę przyrodę, ale tylko tamtego dnia.
#depresja #samobojstwo #wyznanie

11

@Wokulski, ziom,dwa lata byłem psychologa (Niiemka)pan tam pisał w podan8u o samobujstwie itd.Jest jakiś powod dla ktorego żyjesz?Muzyka….Poprostu w życiu trzeba mieć cel…ten typ zapomniał,że jesli atracił by wszystko to i tak znõw by sie dirobił.Pieniadze to nie wszystko ☺
@FiligranowyGucio, Spłyciłem temat, bo nie znam szczegółów i tylko napisałem to co jest pewne, reszta to by były tylko moje domysły i przemyślenia. Jednak 10 lat depresji to kupę czasu i na pewno odebrała mu wiele.
Ta choroba zabija cię powoli i odbiera wszystko. Powoli tracisz smak życia i jesteś jak pusta skorupa. 10 lat to chyba wystarczająco długi czas, żeby wiedzieć, że nie będzie lepiej.
@Wokulski, tak,sobie tłumacz.W życiu jest kazdemu cieżko…pomaga LSD lub grass...
@FiligranowyGucio, przechodziłeś depresję?
@Wokulski, Normalnie jak ktoś jest w depresji to w jakiś sposób chcemy mu pomóc albo by sam sobie pomógł.
Teraz takie czasy, że analizujemy czy jego depresja jest uzasadniona. Kolejna przykra moda z zachodu, która ma niewiele wspólnego z moralnością. Rozumiem że istnieją skrajne przypadki, ale to na pewno nie jest jeden z nich.
@krysu, ja to będąc bardzo długo w tym gównie, stwierdzam jedynie, że rozumiem. Leczenie trwa, jest drogie, a smak życia jest tak odbierany, a efekty mogą nigdy nie przyjść, że czasami już lepiej iść i z tym skończyć.

U mnie jest raz lepiej, raz gorzej, ale dobry czas nie rekompensuje mi wysiłku i bólu jaki doświadczam, a jak tylko opuszczę gardę to znowu wszystko wraca.
@krysu, czym wg.Ciebie jest depresja?
@FiligranowyGucio, Każdy raczej wie czym jest depresja, póki co to nie jest jak faszyzm czy rasizm, gdzie definicja jest totalnie olewana przez grupy ludzi.
Domyślam się że każdy przechodzi też trochę inaczej, w zależności od tego co ją spowodowało.
@krysu, czasem obawiam sie aby one mnie jeszcze nie zostawiła bo wtedy juz nie bede miał nikogo...