Enter The Gungeon (Win, OS X, Linux, PS4, XOne, Switch)
Lurki pamiętacie jak za dzieciaka grało się w Contrę na 168 in 1 na starym pegazie? Gra była wściekle trudna i wydawało się że w podstawowej wersji jest to niemożliwe aby przejść dalej niż do drugiego poziomu z jedynie dwoma życiami które dostawaliśmy na starcie. W miarę jednak poznawania gry i katowania jej na okrągło okazywało się że no kurde, jednak się da! No to tak samo jest z Enter The Gungeon
O co chodzi?
Historia w enter the Gungeon jest w miarę prosta jednak nie sposób nie odmówić jej uroku, postaram się więc ją streścić w kilku słowach. Na planecie Gunmeyde zamieszkanej przez pistoleto i nabojopodobne stworki była sobie forteca na którą spadł ogromny nabój niszcząc ją całkowicie. Poprzez bliżej niesprecyzowaną magiczną siłę nabój ów stworzył pistolet którym można zabić przeszłość (wyglądający jak zwykły rewolwer tylko że z wygiętą o 180 stopni lufą xD). Mieszkańcy planety odbudowali fortecę ukrywając magicznego gnata na samym jej dnie a rolą gracza który wcieli się w jednego z awanturników chcących zdobyć magiczny pistolet będzie dotarcie na jej samo dno i cofnięcie się w czasie celem zmiany swojej przeszłości. Prawda że brzmi oryginalnie?
Gdzie jest haczyk?
Enter the Gungeon to typowy rogalik, wybieramy jednego z 4 kandydatów chętnych dać się nafaszerować ołowiem i zbiegamy sobie do lochu z zamiarem dostania się na samo jego dno czyli piętro piąte. Każdy bohater ma nieco inną broń startową i umiejętności a w miarę postępów będzie można również odblokować kilka dodatkowych postaci. Przemierzając proceduralnie podzielone na pokoje lokacje będziemy musieli rozstrzelać setki jeśli nie tysiące wrogów rożnego rodzaju którzy bynajmniej nie będą spokojnie stać i czekać aż nam się to uda. Ułatwiać nam to zadanie będzie lekką ręką licząc około 300 (!!) różnych broni które będziemy odblokowywać w miarę postępów w grze (głównie za kredyty zdobywane z pokonywania bossów) i chyba z drugie tyle przedmiotów dających różne pasywne bonusy a nawet synergie z naszymi gnatami. Bronie i przedmioty będziemy zdobywać po zabiciu bossów czających się na końcu każdego piętra, bądź też z porozrzucanych po pietrach skrzyń. Te są jednak zamknięte na klucz który mimo że uniwersalny, jest dość rzadkim przedmiotem do znalezienia więc czasem trzeba się zastanowić czy otworzyć małą skrzynkę, czy może zostawić go sobie na później i poszukać większej skrzyni z której może wypaść lepszy item. Tego typu wyborów jest tutaj masa. Użyć tego pistoletu czy tego, u sklepikarza kupić amunicję czy HP (z zabitych wrogów zbierać będziemy łuski które stanowią walutę w grze), kupić amunicję do uzi czy do pistoletu strzelającego zatrutymi T-Shirtami (xD) i tak dalej. Każda z postaci oprócz swoich unikatowych gnatów i umiejętności wyposażona jest w dwa tzw. blanki (odnawiające się co piętro) których użycie czyści cały pokój z latających wszędzie pocisków a także możliwość wykonywania uników czyli generalnie przewrotu podobnego do tego z serii Dark Souls podczas którego jesteśmy niewrażliwi na obrażenia. Największą radość w Enter The Gungeon sprawia chyba odkrywanie samej gry i zależności pomiędzy różnymi broniami, itemami i przeciwnikami. Opisy samych pukawek i znajdziek są raczej humorystyczne i tylko z grubsza opisują co jak działa, nie znajdziemy tu tabelek ze statystykami HP przeciwników czy obrażeń jakie zadajemy, wszystko trzeba wyczuć. Jakież było moje zdziwienie kiedy odkryłem że jedna z broni połączona z konkretnym itemem może otwierać skrzynki bez użycia kluczy - profit! Nie można nie dodać że gra jest no... cholernie trudna, tak trudna że sam mam nabite nieco poniżej 50h a nie udało mi się jej jeszcze ukończyć ani jedną postacią (ale już jestem blisko!)
Jeśli jednak damy jej szansę i nauczymy się co jak działa, okaże się że jednak nie jest tak źle a przefruwanie przez pokoje jak duch śmierci zostawiając za sobą tylko zgliszcza czy uniknięcie potężnego kombosa z setek pocisków naprawdę daje mega satysfakcję.
Generalnie mocno polecam każdemu kto lubi klimaty bullet hell i absurdalne poczucie humoru – słyszałem że gra jest podobna do Binding Of Isaac – w które sam jeszcze nie grałem, ale jeśli ktoś grał to będzie wiedział czego się spodziewać.
#gryindie #grykomputerowe #tlusteindyki <- autorski tag do obserwowania/czarnolistowania
Lurki pamiętacie jak za dzieciaka grało się w Contrę na 168 in 1 na starym pegazie? Gra była wściekle trudna i wydawało się że w podstawowej wersji jest to niemożliwe aby przejść dalej niż do drugiego poziomu z jedynie dwoma życiami które dostawaliśmy na starcie. W miarę jednak poznawania gry i katowania jej na okrągło okazywało się że no kurde, jednak się da! No to tak samo jest z Enter The Gungeon

O co chodzi?
Historia w enter the Gungeon jest w miarę prosta jednak nie sposób nie odmówić jej uroku, postaram się więc ją streścić w kilku słowach. Na planecie Gunmeyde zamieszkanej przez pistoleto i nabojopodobne stworki była sobie forteca na którą spadł ogromny nabój niszcząc ją całkowicie. Poprzez bliżej niesprecyzowaną magiczną siłę nabój ów stworzył pistolet którym można zabić przeszłość (wyglądający jak zwykły rewolwer tylko że z wygiętą o 180 stopni lufą xD). Mieszkańcy planety odbudowali fortecę ukrywając magicznego gnata na samym jej dnie a rolą gracza który wcieli się w jednego z awanturników chcących zdobyć magiczny pistolet będzie dotarcie na jej samo dno i cofnięcie się w czasie celem zmiany swojej przeszłości. Prawda że brzmi oryginalnie?
Gdzie jest haczyk?
Enter the Gungeon to typowy rogalik, wybieramy jednego z 4 kandydatów chętnych dać się nafaszerować ołowiem i zbiegamy sobie do lochu z zamiarem dostania się na samo jego dno czyli piętro piąte. Każdy bohater ma nieco inną broń startową i umiejętności a w miarę postępów będzie można również odblokować kilka dodatkowych postaci. Przemierzając proceduralnie podzielone na pokoje lokacje będziemy musieli rozstrzelać setki jeśli nie tysiące wrogów rożnego rodzaju którzy bynajmniej nie będą spokojnie stać i czekać aż nam się to uda. Ułatwiać nam to zadanie będzie lekką ręką licząc około 300 (!!) różnych broni które będziemy odblokowywać w miarę postępów w grze (głównie za kredyty zdobywane z pokonywania bossów) i chyba z drugie tyle przedmiotów dających różne pasywne bonusy a nawet synergie z naszymi gnatami. Bronie i przedmioty będziemy zdobywać po zabiciu bossów czających się na końcu każdego piętra, bądź też z porozrzucanych po pietrach skrzyń. Te są jednak zamknięte na klucz który mimo że uniwersalny, jest dość rzadkim przedmiotem do znalezienia więc czasem trzeba się zastanowić czy otworzyć małą skrzynkę, czy może zostawić go sobie na później i poszukać większej skrzyni z której może wypaść lepszy item. Tego typu wyborów jest tutaj masa. Użyć tego pistoletu czy tego, u sklepikarza kupić amunicję czy HP (z zabitych wrogów zbierać będziemy łuski które stanowią walutę w grze), kupić amunicję do uzi czy do pistoletu strzelającego zatrutymi T-Shirtami (xD) i tak dalej. Każda z postaci oprócz swoich unikatowych gnatów i umiejętności wyposażona jest w dwa tzw. blanki (odnawiające się co piętro) których użycie czyści cały pokój z latających wszędzie pocisków a także możliwość wykonywania uników czyli generalnie przewrotu podobnego do tego z serii Dark Souls podczas którego jesteśmy niewrażliwi na obrażenia. Największą radość w Enter The Gungeon sprawia chyba odkrywanie samej gry i zależności pomiędzy różnymi broniami, itemami i przeciwnikami. Opisy samych pukawek i znajdziek są raczej humorystyczne i tylko z grubsza opisują co jak działa, nie znajdziemy tu tabelek ze statystykami HP przeciwników czy obrażeń jakie zadajemy, wszystko trzeba wyczuć. Jakież było moje zdziwienie kiedy odkryłem że jedna z broni połączona z konkretnym itemem może otwierać skrzynki bez użycia kluczy - profit! Nie można nie dodać że gra jest no... cholernie trudna, tak trudna że sam mam nabite nieco poniżej 50h a nie udało mi się jej jeszcze ukończyć ani jedną postacią (ale już jestem blisko!)

Generalnie mocno polecam każdemu kto lubi klimaty bullet hell i absurdalne poczucie humoru – słyszałem że gra jest podobna do Binding Of Isaac – w które sam jeszcze nie grałem, ale jeśli ktoś grał to będzie wiedział czego się spodziewać.
#gryindie #grykomputerowe #tlusteindyki <- autorski tag do obserwowania/czarnolistowania
Konto usunięte0
hellgihad
1
Konto usunięte0
Konto usunięte0
hellgihad
1