Ciekawe słowa o #demokracja z #quora
Co sądzicie o demokracji bezpośredniej?
Demokracja - rządy większości, chociaż należy w zasadzie mówić o ochlokracji, czyli rządach motłochu. Rożnica jest tylko taka, że w demokracji motłoch jest sterowany z góry.
Frekwencja wyborcza na poziomie 50–60% oznacza, że w zasadzie 30% uprawnionych do głosowania stanowi większość i wygrywa każde wybory. Zastanówmy się, jak wygląda typowa populacja. Zazwyczaj jest w sposób losowy zróżnicowana, ale rozkład cech - jak to zwykle w takich sytuacjach - opisany jest przez rozkład normalny (Gaussa) i tak też ma się to do mądrości, sprytu, inteligencji lub po prostu ilorazu inteligencji (IQ). Co więc jest potrzebne, aby sprawować władzę w ustroju demokratycznym?

Wystarczy przekonać te najmniej sprytną część populacji do własnych racji. Wąska elita, która może pochodzić z każdej części tej krzywej - bo o przynależności może decydować po prostu nepotyzm i kumoterstwo - zatrudnia fachowców od psychologii, socjologii, socjotechnik, marketingu itp (gdzieś z przedziału górnego B). Zadaniem tych osób jest wygrać wybory i najprościej w tym celu będzie przekonać ludzi z grupy A. Tyle. Różne rodzaje demokracji różnią się tylko złożonością relacji pomiędzy A, B i elitami.
W demokracji bezpośredniej trzeba dobrze kontrolować kanały informacyjne, aby grupa B mogła skutecznie wypełniać swoje zadania. Kiedyś bardzo wierzyłem w demokrację bezpośrednią. Przeżycie 5-ciu kolejnych wyborów ogólnokrajowych wyleczyło mnie z tego romantyzmu. Widzę, jak wybory są ustawiane przez media. Śledząc kampanie wyborcze, potrafię przewidzieć wynik z dokładnością do 5% na 3 miesiące przed wyborami. Najbardziej bylem zdumiony jak przewidziałem z 1% pomyłką wygraną Trumpa na 6 miesięcy przed wyborami, bo dostrzegłem niemal dokładną kalkę kampanii dzięki której w Polsce wygrał w 2015 roku Duda. Jestem po prawej stronie tej krzywej, ale istotne jest to, że grupa A nie dostrzega tych mechanizmów a jest ich dość by wygrać każde wybory.
Wybory to tylko opium dla ludu, aby uśmierzyć ból świadomości, że jako cywilizacja nie wyszliśmy daleko poza średniowieczny feudalizm i nadal ktoś każe nam pracować na jego własne przyjemności, a w ostateczności umierać na wojnach.
Często powtarzany frazes, że demokracja to najlepsze co wymyśliliśmy jest nieprawdziwy. Demokracja jest powszechna, bo system ten jest najprostszy w utrzymaniu przy jednoczesnym zachowaniu decyzyjności wąskich elit. Z punktu widzenia elit - jest to rzeczywiście najlepszy ustrój jaki wymyślono.
Dla społeczeństwa lepsza byłaby choćby merytokracja, ale ta wyklucza obecne elity z procesu decyzyjnego - więc nie funkcjonuje. Wszystkie rewolucje i przewroty zawsze były inicjowane przez elity, które wysługiwały się warstwami najniższymi, więc dziwnym by było, gdyby nie realizowały celi postawionych przez elity.
—-
Na zakończenie, żeby uciąć kąśliwe i niepotrzebne uwagi nt tego kim są wyborcy obecnego rządu dodam, że wcześniej rządził inny rząd. Mechanizm działania zawsze był ten sam.
#takaprawda #polityka
Co sądzicie o demokracji bezpośredniej?
Demokracja - rządy większości, chociaż należy w zasadzie mówić o ochlokracji, czyli rządach motłochu. Rożnica jest tylko taka, że w demokracji motłoch jest sterowany z góry.
Frekwencja wyborcza na poziomie 50–60% oznacza, że w zasadzie 30% uprawnionych do głosowania stanowi większość i wygrywa każde wybory. Zastanówmy się, jak wygląda typowa populacja. Zazwyczaj jest w sposób losowy zróżnicowana, ale rozkład cech - jak to zwykle w takich sytuacjach - opisany jest przez rozkład normalny (Gaussa) i tak też ma się to do mądrości, sprytu, inteligencji lub po prostu ilorazu inteligencji (IQ). Co więc jest potrzebne, aby sprawować władzę w ustroju demokratycznym?

Wystarczy przekonać te najmniej sprytną część populacji do własnych racji. Wąska elita, która może pochodzić z każdej części tej krzywej - bo o przynależności może decydować po prostu nepotyzm i kumoterstwo - zatrudnia fachowców od psychologii, socjologii, socjotechnik, marketingu itp (gdzieś z przedziału górnego B). Zadaniem tych osób jest wygrać wybory i najprościej w tym celu będzie przekonać ludzi z grupy A. Tyle. Różne rodzaje demokracji różnią się tylko złożonością relacji pomiędzy A, B i elitami.
W demokracji bezpośredniej trzeba dobrze kontrolować kanały informacyjne, aby grupa B mogła skutecznie wypełniać swoje zadania. Kiedyś bardzo wierzyłem w demokrację bezpośrednią. Przeżycie 5-ciu kolejnych wyborów ogólnokrajowych wyleczyło mnie z tego romantyzmu. Widzę, jak wybory są ustawiane przez media. Śledząc kampanie wyborcze, potrafię przewidzieć wynik z dokładnością do 5% na 3 miesiące przed wyborami. Najbardziej bylem zdumiony jak przewidziałem z 1% pomyłką wygraną Trumpa na 6 miesięcy przed wyborami, bo dostrzegłem niemal dokładną kalkę kampanii dzięki której w Polsce wygrał w 2015 roku Duda. Jestem po prawej stronie tej krzywej, ale istotne jest to, że grupa A nie dostrzega tych mechanizmów a jest ich dość by wygrać każde wybory.
Wybory to tylko opium dla ludu, aby uśmierzyć ból świadomości, że jako cywilizacja nie wyszliśmy daleko poza średniowieczny feudalizm i nadal ktoś każe nam pracować na jego własne przyjemności, a w ostateczności umierać na wojnach.
Często powtarzany frazes, że demokracja to najlepsze co wymyśliliśmy jest nieprawdziwy. Demokracja jest powszechna, bo system ten jest najprostszy w utrzymaniu przy jednoczesnym zachowaniu decyzyjności wąskich elit. Z punktu widzenia elit - jest to rzeczywiście najlepszy ustrój jaki wymyślono.
Dla społeczeństwa lepsza byłaby choćby merytokracja, ale ta wyklucza obecne elity z procesu decyzyjnego - więc nie funkcjonuje. Wszystkie rewolucje i przewroty zawsze były inicjowane przez elity, które wysługiwały się warstwami najniższymi, więc dziwnym by było, gdyby nie realizowały celi postawionych przez elity.
—-
Na zakończenie, żeby uciąć kąśliwe i niepotrzebne uwagi nt tego kim są wyborcy obecnego rządu dodam, że wcześniej rządził inny rząd. Mechanizm działania zawsze był ten sam.
#takaprawda #polityka
p3t3
1
1. wykształcenie minimum średnie z maturką
2. mieszkasz w kraju i płacisz podatki
3. wybory tylko przez internet, by odsiać nierobów i niedorzwojów.
Proste i skuteczne 😎.
Verum
1
Możesz mieć średnie i być debilem, możesz być po zawodówce i być inteligentnym. Raczej zły kierunek. Mówię to jako osoba po studiach. Poznałem wielu wykształconych debili.
2. Nie wiem co to zmienia. Załóżmy że właśnie wyjechałem do Norwegii i nagle mam stracić prawa wyborcze? Z jakiej racji? emigranci podsyłają mase hajsu do Polski. Ale osoby które nie budują tego kraju nie powinny decydować o jego przyszłości. Długotrwale bezrobotni bez głosu - tu się zgadzam.
3. Za wcześnie na to. Za duże ryzyko wałków.
Ja bym miał prostszy pomysł, aby nieco przetasować karty. Dodanie głosu na "nie". Albo dwóch. Te partie które od lat wymieniają się stołkami, te które najbardziej dzielą Polaków wylądowałyby na dnie.
p3t3
0
2. Przecież to proste dlaczego masz decydować o losach innych jak Ciebie w danej chwili w tym bajzlu nie ma?
3. Masz komputer czyli musiałeś się wysilić by zdobyć jego no i nauczyć się nim posługiwać. Ograniczasz koszty organizowania wyborów. Przy papierowych nie ma wałów? Większa szansa że przy okazji dowiesz się coś więcej niż tylko z mainstream w TV
Eugeniusz
2
@Verum, Mi się to podoba. Jak wyjechałeś, to przestajesz ponosić konsekwencje swojego głosowania w wyborach. Emigrant nie mieszkający w Polsce może sobie bezkarnie głosować "dla jaj", albo specjalnie tak żeby na miejscu było gorzej i żeby jak wpadnie na weekend czuć się bogatszy na tle tubylców.
Jestem za cenzusem majątkowo-podatkowym, bo jest bardziej przejrzysty od uzależnienia prawa do głosowania od jakichś egzaminów, czy wykształcenia.
Głosy na nie- słabe; sposób żeby wygrywali najbardziej nijacy politycy nie majacy zdania w żadnej kwestii. Ale fajnym pomysłem jest danie ludziom po kilka głosów z wagami (głos na partię A, jak nie wejdzie to niech się liczy ten na B itd.), żeby nie było tak, że kilka milionów ląduje w śmietniku przez próg wyborczy i o rzeczywistym kształcie sejmu decyduje de facto mniejszość uprawnionych.
wiktor
2
HerbaMate
4
FiligranowyGucio
3
Podstawową zasadą demokracji partyjnej jest trzymanie obywateli z dala od władzy (Michael Winkler)