Czołem młodzieży!
Lurkuję sobie w sumie od dawna, nadszedł czas na założenie konta, gdyż może siedzi tu ktoś bardziej ogarnięty niż ja w bataliach sądowych.
Pytanie dotyczy immunitetu poselskiego. Sprawa wygląda następująco: Poseł do Parlamentu Europejskiego, Poseł na Sejm RP VI, VII, VIII kadencji, była minister (nazwiska nie podaję z wiadomych względów) dopuścił się naruszenia należących do mnie praw autorskich (brak podpisu), majątkowych i publikacji wizerunku bez zgody. Dokładniej - chodzi o publikację przekraczającą dozwolony użytek osobisty.
Pismo z pytaniem o to jak zamierza załatwić daną sprawę pozostało przez tydzień bez odzewu. Jak również mail wysłany na każde z biuro poselskich, do każdego z asystentów z osobna. Dzwonić - jeszcze nie dzwoniłem. Ani "sorry", ani "podpiszemy fotkę". Zdjęcie widnieje w sieci opatrzone moim nazwiskiem, więc dla chcącego nic trudnego.
Zdjęcie zostało usunięte z profilu na portalu społecznościowym, jednak zdążyłem zabezpieczyć dowód notarialnie przez protokół otworzenia strony.
Nie kontaktowałem się jeszcze z prawnikiem - wolę zapytać społeczność o to czy immunitet poselski chroni posła przez sprawą z powództwa cywilnego? Czy sąd samodzielnie wysyła do Parlamentu Europejskiego wniosek o uchylenie immunitetu?
Czy lepiej po prostu sprzedać info (i dowód) np. Gazecie Wyborczej albo opozycji lub uderzyć do Giertycha? Myślę, że ciekawie wyglądałby w prasie ckliwy nagłówek typu: Ojciec trójki dzieci, z żoną zmagającą się z rakiem walczy z europosłanką PIS o należące mu odszkodowanie związane z naruszeniem jego własności, lecz posłanka chowa głowę w piasek, próbując uniknąć odpowiedzialności
Nie wiem czy gra jest warta świeczki (przy naruszeniu praw tego samego zdjęcia węgierska redakcja w ciągu 2 dni wysłała honorarium o wartości 1000 euro), a szarpania będzie pewnie sporo, skoro posłanka próbuje zamieść sprawę pod dywan, czy może lepiej zadowolić się samą satysfakcją? Czy może jednak podać odpowiednio wyższą kwotę, zawierając w ugodzie klauzulę poufności?
Warto dodać, że fotka jest dość unikatowa, powstała jako okładka przeznaczona do jednorazowej publikacji i nie jest dostępna na sprzedaż. Modelka też lata temu rozeszła się z kościołem i nie lubi powielania tej fotografii.
Szarpać się osobiście, czy puścić sprawę w eter?
#bekazpisu #prawo #prawoautorskie #polityka #immunitet
Lurkuję sobie w sumie od dawna, nadszedł czas na założenie konta, gdyż może siedzi tu ktoś bardziej ogarnięty niż ja w bataliach sądowych.
Pytanie dotyczy immunitetu poselskiego. Sprawa wygląda następująco: Poseł do Parlamentu Europejskiego, Poseł na Sejm RP VI, VII, VIII kadencji, była minister (nazwiska nie podaję z wiadomych względów) dopuścił się naruszenia należących do mnie praw autorskich (brak podpisu), majątkowych i publikacji wizerunku bez zgody. Dokładniej - chodzi o publikację przekraczającą dozwolony użytek osobisty.
Pismo z pytaniem o to jak zamierza załatwić daną sprawę pozostało przez tydzień bez odzewu. Jak również mail wysłany na każde z biuro poselskich, do każdego z asystentów z osobna. Dzwonić - jeszcze nie dzwoniłem. Ani "sorry", ani "podpiszemy fotkę". Zdjęcie widnieje w sieci opatrzone moim nazwiskiem, więc dla chcącego nic trudnego.
Zdjęcie zostało usunięte z profilu na portalu społecznościowym, jednak zdążyłem zabezpieczyć dowód notarialnie przez protokół otworzenia strony.
Nie kontaktowałem się jeszcze z prawnikiem - wolę zapytać społeczność o to czy immunitet poselski chroni posła przez sprawą z powództwa cywilnego? Czy sąd samodzielnie wysyła do Parlamentu Europejskiego wniosek o uchylenie immunitetu?
Czy lepiej po prostu sprzedać info (i dowód) np. Gazecie Wyborczej albo opozycji lub uderzyć do Giertycha? Myślę, że ciekawie wyglądałby w prasie ckliwy nagłówek typu: Ojciec trójki dzieci, z żoną zmagającą się z rakiem walczy z europosłanką PIS o należące mu odszkodowanie związane z naruszeniem jego własności, lecz posłanka chowa głowę w piasek, próbując uniknąć odpowiedzialności

Nie wiem czy gra jest warta świeczki (przy naruszeniu praw tego samego zdjęcia węgierska redakcja w ciągu 2 dni wysłała honorarium o wartości 1000 euro), a szarpania będzie pewnie sporo, skoro posłanka próbuje zamieść sprawę pod dywan, czy może lepiej zadowolić się samą satysfakcją? Czy może jednak podać odpowiednio wyższą kwotę, zawierając w ugodzie klauzulę poufności?
Warto dodać, że fotka jest dość unikatowa, powstała jako okładka przeznaczona do jednorazowej publikacji i nie jest dostępna na sprzedaż. Modelka też lata temu rozeszła się z kościołem i nie lubi powielania tej fotografii.
Szarpać się osobiście, czy puścić sprawę w eter?
#bekazpisu #prawo #prawoautorskie #polityka #immunitet
fitwcuhxhqgpe
-1
To brzmi raczej jak gorzkie zale jakiegos frajera ktory nie potrafi zalatwic sprawy w normalny sposob a porady prawnej poszukuje na internetowych forach.
Lesny_Dziad
0
Skoro politycy lubią zasłaniać się chorymi dziećmi (np. "dali na TVP zamiast na onkologię", to czemu ja nie mogę wykorzystać tego faktu, aby wzmóc poczucie współczucia? Myślisz, że utracony dochód nie jest ważny? Nawet licząc w normalnej, uzgodnionej stawce jest to np. kilka dojazdów do szpitala wojewódzkiego. Taki nagłówek wzmógłby "bezduszność" osoby okradającej. Choć oczywiście skąd mogłaby mieć tego świadomość? Ale widuje się nie raz nagłówki "ukradli wózek/samochód choremu dziecku". To też frajerzy?
I uwierz - w takim przypadku raczej średnio będziesz miał czas i chęci na gonienie króliczka przez kilka instancji. Myślę, że sporo ludzi to zrozumie. Wystarczy wykazać się podstawową empatią, zamiast widzieć dookoła frajerów.
fitwcuhxhqgpe
0
Lesny_Dziad
0
Ja tylko dopytuję ile może być z tym szarpania, bo nie sądziłem się jeszcze z kimś posiadającym immunitet. Poniekąd są to też gorzkie żale kogoś, kto został postawiony pod ścianą walki z całą machiną i przedstawiono mi tu też istotny problem - kontrole. O ile konsekwencji się nie boję, o tyle jednak w razie chęci poselskiej zemsty, musiałbym jednak poświęcić trochę czasu na to, aby udowodnić "że nie jestem wielbłądem". Ciężki wybór.
Chyba jeszcze poczekam kilka dni i spróbuję skontaktować się z naruszającym jeszcze raz - telefonicznie.
Besteer
1
reflex1
0
borubar
0
A prawa autorskie są niezbywalne.
Były już podobne przypadki - i zapłacili nawet bez procesu.
Lesny_Dziad
0
Sęk w tym, że pociągałem już kilka razy do odpowiedzialności (zwykłym ludziom daruję, szarpię się jedynie z firmami, wydawnictwami) i nigdy nie było problemu - jedno pismo, a nawet mail i zawsze byli chętni do ugody. Raz wystarczył nawet jeden mail z translatora (nie znam węgierskiego), aby kasa w trymiga pojawiła się na koncie i nawet się nie targowali. ;]
Jak miałem wolną chwilę to kilka razy zwróciłem uwagę autorom bloga, że wypadałoby podpisać i podpis pojawiał się momentalnie.
Ale w tym przypadku, ani be, ani me, ani kukuryku - myślą, że jak fotka znikła, to znikł problem półrocznej publikacji na profilu związanym z działalnością zawodową. Ot bezczelność, a tego nie znoszę.
Konto usunięte0
Lesny_Dziad
0
Na wędrówkę przez kilka instancji to szkoda mi czasu.
Konto usunięte-2
Lesny_Dziad
0
prawdabezfalszu
3
Lesny_Dziad
0
Ano właśnie... rozsiać w internecie i czekać na ewentualny pozew. To chyba najrozsądniejsze... choć wolałbym sądzić się u mnie na miejscu, bo tutaj mamy wol-ne są-dy!
Lesny_Dziad
1
jest i takie orzeczenie SN:
"(…) sądy nie są związane uchwałą Sejmu ws. immunitetu, bo wkracza ona w zakres niezbywalnej konstytucyjnej kompetencji sądów do wymierzania sprawiedliwości.
- Przyjęcie nieograniczonego uprawnienia Sejmu do wstrzymywania postępowania sądowego w sprawie odpowiedzialności posła za działania niewchodzące w zakres mandatu, a naruszające prawa osób trzecich, godziłoby w ich konstytucyjne prawo do ochrony prawnej czci i dobrego imienia – wskazała sędzia SN Anna Owczarek."
Konto usunięte0
Czasem lepiej odpuścić bo to batalia długa i kosztowna a koniec niepewny
Lesny_Dziad
1
Co do batalii - oczywiście sprawa może skończyć się na "przepraszam". Choć prawo autorskie mówi jasno - tak czy siak wynagrodzenie mi się należy. Według tabel ZPAF na których opierają się sądy (przynajmniej przy moich wcześniejszych doświadczeniach) to fakt - dość marne grosze (jakieś 7 stówek). No, ale przy naruszeniu najczęściej zasądza się 2-3 krotność.
Choć startowałbym raczej od pułapu około 6k. Zasądzone odszkodowania potrafiły iść w naście tys. (np. w przypadku "autorki od Miłosza").
Odpuścić i tym samym utwierdzić w bezkarności? Hmmm... moim zdaniem średni pomysł, choć bronić się może na różne sposoby:
- że to asystent (co na 99% będzie prawdą)
- albo jak OMZRiK - że nie wiedzą, kto prowadzi ich profil ;)))