Co zaś do warunków i skali zagrożeń dla polskości obu przypadków. Jest oczywiste, że miały one – wyjąwszy okres tuż powojenny, kiedy szalał terror fizyczny – inny charakter. Terror niemiecki wymierzony był w polskość jako taką i swoim rozmiarem stanowił zagrożenie dla samej substancji biologicznej narodu (choć też nie należy popadać w przesadę, bo rojenia o totalnej eksterminacji Polaków były niewykonalne; w razie zwycięstwa Niemiec groziłoby nam całkowite pozbawienie elit i drastyczna redukcja liczby ludności, sprowadzonej do rzędu niewolników, ale nie totalna zagłada). Zniewolenie komunistyczne miało natomiast zasadniczo charakter polityczny – ubezwłasnowolnienia, ale również, i co jeszcze groźniejsze (bo istnieć bez niepodległości naród może nawet przez długi czas, co też, zwłaszcza w Polsce, nie wymaga dowodu) – duchowy. Gdyby zamiary sowieckich komunistów i ich krajowych wykonawców się powiodły, gdyby nie nastąpiło tąpnięcie, rozkład, a w końcu krach systemu komunistycznego, Polacy przetrwaliby wprawdzie fizycznie, ale przestaliby być Polakami (i chrześcijanami), straciliby duszę, stając się „homines sovietici”. Jeżeli zatem próbuje się dowodzić, iż Sowieci ocalili nas przed zagładą fizyczną, to jak można zapominać, że z drugiej strony groziłoby nam unicestwienie duchowe? No chyba, że jest się skrajnym materialistą, czy to marksistowskiego, czy to darwinistycznego chowu, dla którego dusza to puste słowo. Ponieważ, co do mnie, nie jestem również czysto etnicznym (tym bardziej rasowym) nacjonalistą czy „nacjokratą” (jak to teraz modniej jest mówić), nie wynoszę na najwyższy piedestał etni i krwi, to nie uważam również, że nawet i mój naród musi fizycznie istnieć za wszelką cenę, czyli również za cenę utraty duszy, przeciwnie – istnienie jego i jego państwowości musi być usprawiedliwione jakimś celem moralnym. Dla mnie narody, jak pisał Krasiński, to „myśli Boże w dziejach”, toteż narody żyjące jak bydlęta, na istnienie niekoniecznie zasługują. Etniczny Polak, myślący i postępujący jak „homo sovieticus”, o duszy wydrążonej przez komunizm, nie jest moim rodakiem, nie łączy mnie z nim żadna wspólnota.
JFE
2