"W lipcu 1939 roku delegacja brytyjskiego sztabu wojskowego bawi w Moskwie. Chodzi o to, aby pozyskać Stalina do koalicji antyniemieckiej. Stalin nie mówi "nie". Stalin powiada "no tak, ale Związek Radziecki nie ma wspólnej granicy z Niemcami, więc jak Armia Czerwona ma wejść w kontakt bojowy z Wehrmachtem? Gdyby - powiada Stalin - Armia Czerwona obsadziła zachodnie granice Polski……aaaaaaa, to co innego……."

Otóż na czym polega sens tej całej propozycji: Stalin zażądał zapłaty z góry, aby dać mu Polskę, no i on wtedy tak, chętnie, jak najbardziej dołączy się do aliantów. Stalin myślał trzeźwo. Natomiast brytyjska delegacja wracając od Sowietów zahaczyła o Warszawę i pyta polski rząd co my na to. Otóż państwo, które kilka miesięcy wcześniej udzieliło Polsce dosyć enigmatycznych gwarancji pyta nas, czy my się damy sprzedać, czy pozwolimy Anglikom, żeby nas sprzedali Stalinowi, co zresztą potem i tak miało miejsce, w Teheranie. Co ja zrobiłbym na miejscu pana ministra Becka: pożegnałbym uprzejmie delegację brytyjską, a następnie wrócił do gabinetu i wysłał zapytanie do niemieckiej ambasady do pana Lipskiego o treści "jakie są warunki niemieckie".

Bo lepiej sprzedawać się samemu, niż dawać komuś takie prawo. Nie musimy się domyślać, bo to niektórzy mówią "ach, jakbyśmy zapytali Niemców o ich warunki, to by z nas mokra plama nie została", no cóż - może tak, może nie. Bardzo dobrym argumentem na "nie" są Węgry. Węgrzy dali się użyć w niemieckim zaprzęgu wojennym. Armia węgierska rzeczywiście wykrwawiła się nad Donem, ale gestapo na Węgrzech zaczęło urzędować dopiero po zamachu, jakiego dokonali węgierscy hitlerowscy, Strzałokrzyżowcy, pozbawiając władzy regenta Horthy'ego. A do lipca 44 roku nawet węgierskim Żydom nie spadł włos z głowy. Eichmann dopiero wtedy rozpoczął transporty do Oświęcimia. Wcześniej nie mógł. Wcześniej nikt Węgrów nie masakrował."
https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/f1/92/5ddfec17dd8a4_o_medium.jpg
#michalkiewicz #iiwojnaswiatowa #jfe

8

Brak komentarzy. Napisz pierwszy