Monster Train (Windows)

Siema lurki, dzisiaj w #tlusteindyki cos dla fanów karcianek, roguelików (jakżeby inaczej) i Dungeon Keepera, czyli w końcu możemy zagrać tym złym! Monster Train to kolejna gierka z bardzo oryginalnym pomysłem na rozgrywkę.

O co chodzi?

A więc piekło zamarzło! Dosłownie. Dzięki wysiłkom anielskich zastępów demoniczne hordy stoją na granicy zagłady, pokonać ich może jedynie załoga piekielnego pociągu na którego czele stoi gracz. W pociągu przemierzającym pustkowia znajduje się ostatni odłamek piekielnego stosu który może na nowo rozpalić wygasłe piekielne paleniska. Jedyne co musimy zrobić to dostarczyć go do piekielnych wrót – jak możecie się domyślić, nie będzie to jednak proste zadanie.

Gdzie jest haczyk?

Ciężko będzie w jakiś zrozumiały sposób opisać rozgrywkę w Monster Train ale spróbujmy. Wspomniany więc pociąg śmiga sobie przez pustkowia podzielone na 9 etapów, na każdym z nich będziemy musieli stoczyć walkę (oczywiście w turach) ze świetlistymi aby ruszyć dalej. Sam pociąg jest podzielony na 4 piętra, na trzech z nich możemy rozlokować dostępne nam demony które będą próbować ubić aniołki zanim dostaną się one do pomieszczenia z demonicznym kryształem na 4 piętrze. Przeciwnicy wchodzą co turę na najniższe piętro, i bez względu na to czy ich ubijemy czy nie wspinać się będą co piętro aż na samą górę, trzeba więc zarządzać naszymi demonami dość mądrze zamiast rzucić wszystkich koksów na pierwszy poziom. Wspomagać będziemy się oczywiście różnego rodzaju czarami, nakładać statusy i generalnie robić to co po demonach można się spodziewać. Pomiędzy walkami będziemy odwiedzać różnego rodzaju przystanki na których będziemy mogli rozbudować swoją talię, ulepszyć istniejące karty czy kupić potężne artefakty które dadzą nam buffy albo zmienią mniej lub bardziej zasady gry, a co trzy etapy będziemy musieli zmierzyć się z bossem który wzbudzi strach nawet u najbardziej ohydnego Boruty. Nie ma co ukrywać że gra jest mocno powtarzalna, 9 etapów to nie za wiele i po kilku godzinach pewnie uda się wam dowieźć kryształ do celu, cały diabeł tkwi jednak w szczegółach oraz tonie kart i mutatorów do odblokowania. Otóż na wycieczkę do piekła wybierzemy się demonami będącymi członkami jednego z 5 klanów (przy czym na początku mamy odblokowane tylko dwa). Możemy wybrać jeden główny i jeden poboczny klan co będzie miało wpływ na dostępne karty. Mało tego, każdy z klanów posiada dwóch czempionów, czyli przedemonów rosnących w siłę w miarę postępów w grze wokół których najprawdopodobniej będziemy budować swoją całą talię. Oczywiście każdym klanem gra się inaczej, jeden będzie skoncentrowany na silnych atakach i buffowaniu się pancerzem, inny będzie posługiwał się głównie magią a kolejny nakładał męczące statusy. Oprócz tego każde ukończenie gry będzie zwiększało jej stopień trudności dodając przeciwnikom HP czy nowe umiejętności, sami również będziemy mogli wpływać na rozgrywkę włączając i wyłączając różne mutatory, czy też nawet zwiększać poziom trudności poszczególnych walk w zamian za lepsze nagrody. Same bitwy to jazda bez trzymanki, HP i obrażenia liczy się tutaj w dziesiątkach a czasem i w setkach punktów a mnogość różnych mechanik przyprawia o zawrót głowy – kiedyś wygrałem ostatnią walkę buffując HP mojego czempiona i nakładając mu kolce które zadawały obrażenia ilekroć ktoś nas zaatakował więc boss po prostu się o mnie rozbił 😉 Trzeba jednak przyznać że gra nie jest zbyt żywotna, mocno brakuje tutaj multiplayera który jednak w karciankach się przydaje. Ciężko również na początku połapać się co się z czym je bo gra tylko mniej więcej tłumaczy co i jak, ale jak już złapiecie wiatr w żagle to można tutaj wykręcać takie combosy że głowa mała.

Dla kogo?

Na pewno dla fanów karcianek i deck builderów których na rynku w sumie aż tak wiele nie ma (jest jeszcze niezłe Slay The Spire, ale Monster Train jednak lepszy) a także dla kogoś kto szuka szybkiej i przyjemnej gierki która może włączyć jak ma pół godzinki wolnego.
#grykomputerowe #gryindie

5

Brak komentarzy. Napisz pierwszy