@rudeg, przede wszytkim ktoś się musiał poda taką decyzją podpisać.

Jeśli szkoda była niewielka (nie przekracza 3 pensji przeciętnego urzędnika) to najwięcej zdziała pozew cywilny przeciwko osobie która wydając błędną decyzję wyrządzi szkodę. Wyłącznie o naprawę szkody - przykładowo w wyniku jego błędu ktoś nie mógł pracować więc ten kto wydał błędną decyzję ma pokryć koszty pracy jego zastępcy + jeśli nie zapłaci po dobroci trzeba będzie jeszcze pokryć koszty sądowe czyli między innymi zapłacić za twojego adwokata.
Przy niewielkich kwotach urzędnik (w tym pracownik sanepidu który wydaje takie decyzje) samodzielnie odpowiada za wywołane straty więc utrata kilku pensji go na pewno zaboli i na drugi raz nie będzie odstawiał takich numerów. Dopiero gdy starty jakie narobi przekroczą 3 jego pensje to resztę pokrywa pracodawca czyli państwo.

Oczywiście chodzi o sytuacje takie jak opisana tutaj, że dana osoba nie mogła się zarazić bo przechorowała i jest całkowicie odporna, albo że nie spotkała się w pomieszczeniu zamkniętym z chorym. Samo to, że ma negatywny wynik jednego testu to może być za mało aby wykazać, że nie było możliwości zarażenia się (testy mogą się mylić albo mogą być wykonane zbyt wcześnie).