Nudziłam się ostatnio troszkę, to znalazłam coś dla Was Lurki
@Thanos nie bij

TL;DR
Pokaż spoilerŻyli długo i szczęśliwie, a AdJoywekshodavgejhyRavHup7Knat dostała perma

Pasta o Thanosie

Thanos kończył już nocną zmianę, kodując kolejne poprawki, kiedy dostrzegł że jego najcenniejsze mrówki uciekły z terrarium. Niepozorne pudełko z tabliczką "Paraponera clavata" nie wyglądało jakoś szczególnie groźnie, ale na Thanosa padł blady strach. Przypomniał sobie przypadkowe ugryzienie przez małego narwańca gdy jeszcze uczył się z nimi obchodzić. (Koleś który zdefiniował skalę bólu dla robali porównał ból wywołany przez tę mrówkę do chodzenia po rozżarzonych węglach z siedmioipółcentymetrowymi gwoździami wbitymi w pięty). A teraz miał do czynienie z całą bandą głodnych i wkurzonych terrorystów. Głodnych, bo stosowany przez Thanosa program keto-diety w tym dniu zakładał oczyszczającą głodówkę. A jak Pan i Władca głoduje, to jego mroczna armia też.
Nerwowo rozejrzał się po zagraconym pokoju, próbując odgadnąć, gdzie też mogły pójść te małe kurwie. Przełożył z biurka na bok ostrożnie parę książek czytanych z wypiekami twarzy w czasie kompilacji kodu. Z "PHP6 dla opornych" wysypały się resztki chipsów, ale tym razem nie zrzucił ich po prostu na podłogę, tylko zgarnął na rękę i wysypał do kosza. Nie będzie darmowej wyżerki, o nie. Przejrzał dokładnie całe biurko, potrząsnął laptopem, ale tu śladów mrówek nie stwierdził, mimo że byłoby co tam jeść przez tydzień. Pobieżnie przeleciał wzrokiem resztę swojej jaskini upewniając się w tym co czuł od początku: skubańce zwiały tam, gdzie mogą się bezkarnie nażreć. A w tym lokalu (szumnie zwanym na LinkedInie siedzibą firmy i biurem CEO, ownera i fundatora) raczej na coś ciekawszego do jedzenia nie mogły liczyć.
Westchnął ciężko, podszedł do lustra w przedpokoju i wymruczał 'Kto jest zwycięzcą? Ty jesteś!', ale jakoś tak bez przekonania. Klucze, komórka, Rękawica Nieskończoności i można iść… wróć. A może jednak nie brać rękawicy? Czuł się z nią pewniej, ale jeśli znów dzieciaki Białków będą się z niego nabijać, to czeka go kolejna wizyta u psychoterapeuty. Znaczy teleporada, bo kutafon za całą kasę nakupował alkoholu i się zabunkrował w celach 'dezynfekcji' lokalu. Głównie wewnętrznej, bo jak twierdził - przy odpowiednim stężeniu wewnętrznym oddech nie przenosi chińskiego wirusa a jeno dezynfekuje powierzchnie. A kij z nimi wszystkimi, tym razem rękawica zostaje, a nawet więcej - będzie nawet maska z logo Marvela. Zwykle w niej nie wychodził, ale teraz, gdy kaczystowski reżim nakazał ustawowo noszenie masek, z tym jednym był w stanie się pogodzić. Dusza wolnościowca odrobinę zrzędziła, ale Thanosowe ego zajarane na full skutecznie ją uciszało. Uchylił ostrożnie drzwi, posłuchał chwilę i wyjrzał ostrożnie na korytarz.

Nie chciał znów wpaść na Stefana - miał tego pecha, że wystawioną na OLXie klawiaturę kupił właśnie sąsiad obok. I zamiast zarobić 30pln na wysyłce, dał się wrobić w najgorszą transakcję ever. Bo jak się okazało - Stefan (były ubek) miał w naturze szpiegowanie wszystkich sąsiadów. Non stop z lornetką w oknie, żaden kurier się nie przemknął bez dokładnej inwentaryzacji. I pech chciał, że kiedy Thanos po pijaku nadał paczkę z pączkami (wypełnionymi miłością) zaadresowaną do poznańskiej willi, to na jej rewersie umieścił duże, ręcznie malowane logo Lurkera. Stefan za pomocą syna (znajdź mi co to!) odkrył stronę, która nawet mu się spodobała, tylko ciągle miał z nią jakieś dziwne problemy. Mądre głowy pisały "F5", ale u Stefana to nic nie pomagało. Aż w końcu tenże syn (listonosza, nie Stefana, ale to całkiem inna historia) go uświadomił, że z klawiaturą zakupioną od Thanosa coś jest nie tak "Phi, walnięte F5, pewnie jakiś webdeveloper jej używał". I od tego czasu co tylko widział Thanosa, to mu truł o zakup nowej klawiatury w ramach przeprosin, zupełnie olewając argumenty o przekroczeniu terminu zwrotu w transakcji zawartej na odległość. Jaka k***a odległość, jak za ścianą są?
Tym razem miał farta, bo Stefan oglądał 'Zdrady' - odgłosy podkręconego TV dochodziły aż tutaj. Zamknął po cichu drzwi i ruszył od drzwi do drzwi - weryfikując szczelność drzwi i nasłuchując w poszukiwaniu odgłosów armageddonu. Na szczęście to tylko dwa piętra, więc dużo opcji nie było. Zszedł na dół, ale tam też było pusto. Jeśli poszły na dwór, to mógł się już żegnać ze swoimi marzeniami o własnej armii posłusznych cyborgów. Kiedy tak stał i analizował możliwe opcje usłyszał przytłumione wrzaski, tak słabo słyszalne, że gdyby nie absolutna cisza, to by nie zwrócił na nie uwagi. Dochodziły zza masywnych stalowych drzwi prowadzących do piwnicy - relikt przeszłości - bunkier z czasów wojny. I wtedy trybiki w jego głowie zaskoczyły - 'no przecież, oni wciąż tam są' - wyszeptał. Rozejrzał się wokół, po czym wyjął klucz z kieszeni i otworzył drzwi dzielące go od mroku. Teraz już wyrażnie dawało się usłyszeć krzyki 'ratunku!', 'dość, już nie będę!'. Zapalił światło, zatrzasnął za sobą drzwi i pobiegł w głąb. Za kratą, w ciemnej ziemiance leżało, a właściwie wiło się na materacach dwóch chłopaczków. Ziemista cera podkreślona przez krwistoczerwone ślady po ukąszeniach i widoczne osłabienie świadczyły, że dość długo tu już przebywają. Dokładniej, to od momentu kiedy wrzucili swoją #pasta na Lurka i wyszydzili Nieomylnego Thanosa. Namierzył ich w ciągu paru godzin i przywiózł w bagażniku Golfa 3, aby wytłumaczyć nieporozumienie i nawrócić neuropków. Jak tylko go zobaczyli, rzucili się do krat błagalnie skomląc:
- Już nie będziemy, to nieporozumienie, skasujemy konta na wykopie i nie będziemy szkalować Lurkera, tylko wypuść zabierz te mrówki! Nie będzie już żadnych #pasta, obiecujemy! Konwencja genewska zabrania tortur!
- Genewska, mówicie? - wycedził przez zęby Thanos i zniknął w mroku.
Poszedł do skrzynki stojącej przy drzwiach pancernych i wyjął z niej cudne dziecko The Boring Company. Uśmiechnął się czule i wrócił do kraty. Młodzieńcy (w tej chwili daleko było im do wołania o uznanie niebinarności) wykonali klasyczny opad szczeny i po chwili zawieszenia wrzasnęli i uciekli pod najdalszą ścianę. Thanos nacisnął spust i z miotacza popłynął piękny, dorodny strumień ognia, obejmując całą celę. Wrzaski ustały, wokół rozszedł się swąd spalenizny, ale Thanos nie odpuszczał. Wiedział, że robotę trzeba wykonać dokładnie. Robiło się coraz goręcej, ale nie zwracał na to uwagi. Ogień zżerał wszystko wokół, wraz z… całym tlenem. Gdy Thanos poczuł, że zaczyna mu się kręcić w głowie, było już za późno. Dłonie paliły go od miotacza, tchu brakło, gdy już miał otworzyć drzwi do wyjścia - zemdlał.

Powoli zaczynał odzyskiwać świadomość. Wciąż czuł gorąco bijące od spodu - pewnie miotacz. Głowa bolała, pewnie od upadku na koniec.
Ale coś mu się nie zgadzało. Siedział. Otworzył powoli oczy, zamrugał. Oswajał wzrok z ciemnością, a jego uwagę przykuła mała, czerwona migająca dioda. Poderwał głowę gwałtownie i rozejrzał się wokół: był wciąż w swoim pokoju, siedział przy biurku leżąc na laptopie. Ten się wręcz zagotował, był gorący jak piec, a ręka wciąż spoczywała na klawiszu F5.
#pasta #bedziebanczyniebedzie #thanosbanujealewolnobiega #thanos
#heheszki

19

@AdJoywekshodavgejhyRavHup7Knat,
@thanos i chipsy? Coś tu nie pasuje… Chyba że to chipsy z bananów, albo jabłek… Myślę, że jakby wujaszek przeszedł koło półki z niezdrowym żarciem, to by go wyskrecalo, więc nie ma opcji żeby z książki wysypały mu się chipsy… ogólnie mega spoko, z klasą no i wciąga.
@AdJoywekshodavgejhyRavHup7Knat, to przypadek że on ma takie TĘCZOWE KLEJNOTY na łapsku xD?
@rzyt, te klejnoty to kamienie nieskończoności ziooom! mega potężny artefakt
@Thanos, może przyozdob logo i szate graficzną lurka w kolory nieskończoności