Całkiem często konsumując różne media i nierzadko opinie zwykłych ludzi słyszymy po jakiejś katastrofie, że w jakimś sensie jest"dobra" bo da zajęcie i pracę ludziom i w ten, jakże dziwaczny sposób, doprowadzi do zwiększenia dobrobytu. Częściowo taka retoryka prowadzona jest w stosunku do Ukrainy "po wojnie", chociaż nie to jest istotą sprawy
Istotą jest to, że kiedy mamy już "katastrofy" niższej rangi lub jakiekolwiek uszczerbki w naszym majątku to bardzo często można usłyszeć, że ekonomicznie to nawet może się to opłacić, bo ktoś zyska zajęcie
Ten mit (i wiele innych) obalił już Frederick Bastiat niecałe 200 lat temu w dziele "co widać i czego nie widać". Dziś o sofizmacie "zbitej szyby". Krótkie i proste jak na Bastiata dzieło, gdyż w innych utworach nie stroni on od ironii i sarkazmu
Kto nie czytał zapraszam do lektury
ROZBITA SZYBA Czy byliście kiedyś świadkami furii poczciwego mieszczanina, gdy jego niesforny syn zbił szybę? Jeżeli uczestniczyliście w tym przedstawieniu, z pewnością zauważyliście, że wszyscy widzowie, choćby było ich trzydziestu, pocieszali nieszczęśliwego właściciela słowami: “W pewnej mierze jest z tej straty jakiś pożytek. Takie wypadki sprawiają, że przemysł ma zajęcie. Wszak ludzie muszą z czegośżyć. Co stałoby się ze szklarzami, gdyby nigdy nie tłuczono szyb?” W tych słowach odnajdujemy zastosowaną do najprostszego przypadku doktrynę, ktόra niestety, kieruje większością naszych ekonomicznych instytucji. W pełni zgadzam się ze zdaniem, że wypadek ten dostarczy pracy i zarobku szklarzowi.Przyjdzie on, zrobi co do niego należy, zgarnie 6 frankόw i w sercu będzie dziękował niesfornemu dziecku. To widać. Ale jeżeli, jak to się bardzo często dzieje, dochodzi się do wniosku, że dobrze jest wybijać szyby, bowiem przyspiesza to obieg pieniądza i wspomaga przemysł, to muszę zakrzyknąć: “Stop”! To rozumowanie opiera się na tym, co widać, a nie uwzględnia, czego nie widać. Ni e widać, że ponieważ nasz mieszczanin wydał 6 frankόw na jedną rzecz, nie będzie mόgł nabyć innej. Nie widać, że mając do wymiany szybę, nie może wymienić swych sfatygowanych butόw lub kupić nowej książki. Krόtko mόwiąc, wydałby swoje 6 frankόw dając zatrudnienie innej niż szklarz osobie. Weźmy teraz pod uwagę przemysł jako całość . Szyba została zbita, szklarze i producenci szyb dostali sześć frankόw – to widać. Gdyby wypadek nie nastąpił, pieniądze poszłyby do innego przemysłu – tego nie widać. Zatem dla przemysłu jako całości obojętne jest, czy szyby są bite czy nie. A jak wygląda rachunek naszego mieszczanina? W przypadku zbitej szyby wydaje on pieniądze i nie ma nic więcej, niż poprzednio. Gdyby szyba nie została zbita, kupiłby nowe buty i mόgłby cieszyć i z butόw i z szyby. Ponieważ stanowi on część społeczeństwa stwierdzamy, biorąc je jako całość, że traci ono wartość szyby. W ten sposόb, uogόlniając, dochodzimy do nieoczekiwanej konkluzji: “Społeczeństwo traci, gdy rzeczy są bezużytecznie niszczone” – i do stwierdzenia, ktόre powinno zjeżyć włosy na głowie wszystkim zwolennikom protekcjonizmu: “Niszczenie, marnotrawstwo – nie przynosi korzyści gospodarce, nie daje zysku”. Cόż zatem powiecie panowie z “Monitora przemysłowego” uczniowie poczciwego pana de Saint-Chamans1, ktόry z taką precyzją wyliczył zyski, jakie odniόsłby przemysł z pożaru w Paryżu, z racji konieczności odbudowy domόw. Przykro mi obalać ten zmyślny rachunek, tym bardziej, że znalazł on zrozumienie w Parlamencie. Proszę jednak zrobić go raz jeszcze licząc to, c o widać i to, czego ni e widać. Trzeba, aby czytelnik dobrze zrozumiał, że w scenie, ktόrą przedstawiłem pod jego rozwagę występują nie dwie, a trzy postacie. Pierwsza – nasz mieszczanin – reprezentuje konsumenta, pozbawionego przez zniszczenie swojego dobra. Druga – szklarz – to przedstawiciel producentόw, ktόry zyskuje wskutek wypadku. Wreszcie trzecia – to szewc (lub przedstawiciel dowolnej innej dziedziny) z tej samej przyczyny ponoszący stratę. Ta trzecia osoba zawsze pozostaje w cieniu i symbolizuje to, czego nie widać. Ona jest nieodzowna, by zrozumieć, jak absurdalne jest dopatrywanie się zysku w zniszczeniu. Ona rόwnież wkrόtce, pouczy nas, iż nie mniej absurdalne jest szukanie korzyści w protekcjonizmie, ktόry w ostateczności nie jest niczym innym, jak częściową destrukcją. Jeżeli dokładnie przyjrzycie się argumentom na jego rzecz, znajdziecie tam jedynie przerόbkę tej popularnej maksymy: “Co stałoby się ze szklarzami, gdyby nigdy nie tłuczono szyb”?
#bastiat #ekonomia
Istotą jest to, że kiedy mamy już "katastrofy" niższej rangi lub jakiekolwiek uszczerbki w naszym majątku to bardzo często można usłyszeć, że ekonomicznie to nawet może się to opłacić, bo ktoś zyska zajęcie
Ten mit (i wiele innych) obalił już Frederick Bastiat niecałe 200 lat temu w dziele "co widać i czego nie widać". Dziś o sofizmacie "zbitej szyby". Krótkie i proste jak na Bastiata dzieło, gdyż w innych utworach nie stroni on od ironii i sarkazmu

Kto nie czytał zapraszam do lektury
ROZBITA SZYBA Czy byliście kiedyś świadkami furii poczciwego mieszczanina, gdy jego niesforny syn zbił szybę? Jeżeli uczestniczyliście w tym przedstawieniu, z pewnością zauważyliście, że wszyscy widzowie, choćby było ich trzydziestu, pocieszali nieszczęśliwego właściciela słowami: “W pewnej mierze jest z tej straty jakiś pożytek. Takie wypadki sprawiają, że przemysł ma zajęcie. Wszak ludzie muszą z czegośżyć. Co stałoby się ze szklarzami, gdyby nigdy nie tłuczono szyb?” W tych słowach odnajdujemy zastosowaną do najprostszego przypadku doktrynę, ktόra niestety, kieruje większością naszych ekonomicznych instytucji. W pełni zgadzam się ze zdaniem, że wypadek ten dostarczy pracy i zarobku szklarzowi.Przyjdzie on, zrobi co do niego należy, zgarnie 6 frankόw i w sercu będzie dziękował niesfornemu dziecku. To widać. Ale jeżeli, jak to się bardzo często dzieje, dochodzi się do wniosku, że dobrze jest wybijać szyby, bowiem przyspiesza to obieg pieniądza i wspomaga przemysł, to muszę zakrzyknąć: “Stop”! To rozumowanie opiera się na tym, co widać, a nie uwzględnia, czego nie widać. Ni e widać, że ponieważ nasz mieszczanin wydał 6 frankόw na jedną rzecz, nie będzie mόgł nabyć innej. Nie widać, że mając do wymiany szybę, nie może wymienić swych sfatygowanych butόw lub kupić nowej książki. Krόtko mόwiąc, wydałby swoje 6 frankόw dając zatrudnienie innej niż szklarz osobie. Weźmy teraz pod uwagę przemysł jako całość . Szyba została zbita, szklarze i producenci szyb dostali sześć frankόw – to widać. Gdyby wypadek nie nastąpił, pieniądze poszłyby do innego przemysłu – tego nie widać. Zatem dla przemysłu jako całości obojętne jest, czy szyby są bite czy nie. A jak wygląda rachunek naszego mieszczanina? W przypadku zbitej szyby wydaje on pieniądze i nie ma nic więcej, niż poprzednio. Gdyby szyba nie została zbita, kupiłby nowe buty i mόgłby cieszyć i z butόw i z szyby. Ponieważ stanowi on część społeczeństwa stwierdzamy, biorąc je jako całość, że traci ono wartość szyby. W ten sposόb, uogόlniając, dochodzimy do nieoczekiwanej konkluzji: “Społeczeństwo traci, gdy rzeczy są bezużytecznie niszczone” – i do stwierdzenia, ktόre powinno zjeżyć włosy na głowie wszystkim zwolennikom protekcjonizmu: “Niszczenie, marnotrawstwo – nie przynosi korzyści gospodarce, nie daje zysku”. Cόż zatem powiecie panowie z “Monitora przemysłowego” uczniowie poczciwego pana de Saint-Chamans1, ktόry z taką precyzją wyliczył zyski, jakie odniόsłby przemysł z pożaru w Paryżu, z racji konieczności odbudowy domόw. Przykro mi obalać ten zmyślny rachunek, tym bardziej, że znalazł on zrozumienie w Parlamencie. Proszę jednak zrobić go raz jeszcze licząc to, c o widać i to, czego ni e widać. Trzeba, aby czytelnik dobrze zrozumiał, że w scenie, ktόrą przedstawiłem pod jego rozwagę występują nie dwie, a trzy postacie. Pierwsza – nasz mieszczanin – reprezentuje konsumenta, pozbawionego przez zniszczenie swojego dobra. Druga – szklarz – to przedstawiciel producentόw, ktόry zyskuje wskutek wypadku. Wreszcie trzecia – to szewc (lub przedstawiciel dowolnej innej dziedziny) z tej samej przyczyny ponoszący stratę. Ta trzecia osoba zawsze pozostaje w cieniu i symbolizuje to, czego nie widać. Ona jest nieodzowna, by zrozumieć, jak absurdalne jest dopatrywanie się zysku w zniszczeniu. Ona rόwnież wkrόtce, pouczy nas, iż nie mniej absurdalne jest szukanie korzyści w protekcjonizmie, ktόry w ostateczności nie jest niczym innym, jak częściową destrukcją. Jeżeli dokładnie przyjrzycie się argumentom na jego rzecz, znajdziecie tam jedynie przerόbkę tej popularnej maksymy: “Co stałoby się ze szklarzami, gdyby nigdy nie tłuczono szyb”?
#bastiat #ekonomia
Brak komentarzy. Napisz pierwszy