Właśnie skończyliśmy „lunch” w polskiej pierogarni w Genewie. Co najlepsze mamy to bo wygraliśmy licytacje na WOŚP w styczniu ale jakoś nigdy nie było czasu. I byliśmy pewni ze dostaniemy po porcji pierogów i tyle. Nic bardziej mylnego.

Zaczęli od domowego smalcu i ogórków kiszonych domowej roboty. Następnie bigos, barszcz ukraiński i trzy rodzaje (po 4 na łebka) pierogów; kapusta-grzyby, wołowina oraz jeleń w sosie z borowików. Zakończone domową szarlotką. Nie wiem jak od stołu wstanę.

Dodatkowo zajebiści właściciele. Nawet wódka Chopin wjechała.

Najlepiej wydane 250 chf.

#takietam #wosp

13

Wpis został usunięty przez autora

@reflex1, daj zdjęcia bo smaka robisz.