#farmakologia #choroby #lekarze
-Te lekarstwo siostra wysyłała mi aż z południa Polski!
-Jakie lekarstwo?
-Nigdzie tego nie ma, antywirusowe! Mama zjadła szybko i nic ją nie wzięło, ale trzeba szybko. Ja wzięłam późno i nie podziałało.
-Nie, no... to tak nie działa — odrzekłem.
-Moja siostra (co jej to przepisała) jest lekarzem i pozwól, że jej uwierzę.
Mniej więcej tak wyglądała moja rozmowa z przeziębioną koleżanką.
Co się okazało? To specjalne lekarstwo zostało masowo przepisywane, tak bardzo, że zabrakło w całym Szczecinie, a być może i w Polsce. Pomyślałem: „Co to może być? Ze skutecznym lekarstwem na różnego rodzaju przeziębienia, na wirusy, bardzo szybko pokonamy świat”. „Za to ktoś musi dostać nagrodę Nobla”. No ale muszę się mylić, bo przecież moja koleżanka miała mamę, „która to wzięła po jednym dniu i ona wyzdrowiała”, jak sama twierdziła. Czy może być lepszy dowód?
Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że ta substancja to… ale o tym później.
Najpierw dygresja.
-----------------------------
Kiedy jesteś chory i po wzięciu, powiedzmy, soku z cebuli, nagle(następny dzień) ozdrowiałeś, to jaką możesz mieć pewność, że to pomogło? Podpowiadam – bliską zeru – nie jesteśmy w żaden sposób w stanie stwierdzić, dlaczego wyzdrowieliśmy. W ogromnej liczbie przypadków przeziębienia leczy nas czas. To tak jakby za dowód przedstawiać: „Zaczęło padać, więc wbiłem pal w ziemię, wykonałem taniec deszczu i przestało po pół godziny. Jestem pewien, że to mój taniec”. Wydaje się głupie? Ale prawie każdy człowiek powtarza coś podobnego.
Ale jest jeszcze coś ciekawszego: wszelkie domowe/farmakologiczne sposoby na choroby, jeśli mają udowodnione działanie, to na zasadzie takiej, że średnio skracają okres choroby z 14 dni do 13 (tu np. cynk) albo skracają o pół dnia (!) (to rzekomo ta moja tajemnicza substancja, której zabrakło w całym kraju).Więc nawet gdybyś się starał wierzyć, że pomógł ci cynk/cebula/czosnek i „następnego dnia wyzdrowiałeś”, to jesteś w bardzo głębokim błędzie, a twoja wiara w tym momencie, jak to czytasz, każe ci mówić „co on pierdoli, przecież wiem!”. Otóż gówno wiesz.
---------------------------
Więc, wracając do tajemniczej substancji, w całym regionie stało się coś takiego, że ludzie, jak pojebani, zaczęli wykupywać z rynku coś, co istnieje na nim 20 lat i to coś odpowiedzialne jest za nic więcej niż za dobre samopoczucie psychiczne biorącego. Bo badania ma wyjątkowo słabe.
- więc co to jest – zapytałem koleżanki.
- Jakieś oseltamivir.

Już wiesz co to? To nic innego jak znany i niekoniecznie lubiany Tamiflu. Lekarstwo, które istnieje na rynku od 20 lat i… nie zgadniesz!, nie poradziło sobie z chorobami grypopodobnymi! Przeziębienia istniały tak samo, jak istnieją. Mało tego, nawet nie wiadomo do końca, czy ma jakiś wpływ poza twoim portfelem- badania są tak niejednoznaczne.Tak czy inaczej, wątpliwa, a nawet bardzo wątpliwa skuteczność tego leku jest znana od dawna, natomiast teraz, w 2025 roku, ludzie latają po mieście z gorączką, jak pedofil po żłobku, byle dostać w aptece coś, w co sami uwierzyli, że działa.
Sprawa druga – smutna – to stan wiedzy polskich lekarzy, bo to przecież oni musieli to przepisywać. Naprawdę, nie wierzę w to, że każdy jest agentem Big Pharma, ale wierzę, że wielu to zwykli ludzie, którzy kiedyś skończyli studia, założyli kitel, a ludziom wydaje się, że mają do czynienia z detektywem Sherlockiem, tyle że w bieli.
Jeśli jakimś cudem dotarłeś tutaj nie zasypiając, to pamiętaj:
1. Jeśli ktoś wymyśli skuteczne lekarstwo na wirusy, to dostanie Nobla.
2. Nie możesz wiedzieć, co ci pomogło. Po prostu. Nie możesz wiedzieć czy to sprawka tych białych latających statków z robaczkami(polecam' było sobie życie!"), które spostrzegły wroga mniej więc wtedy kiedy ty nasmarowałeś klątę psim smalcem, którym z powodzeniem leczył się Twój wuj,a ty jesteś pewien, że to to.
3. Lekarze to tacy ludzie, którzy ulegają manipulacjom tak jak każdy inny. Większość nie jest lekarzami- wcielają się w rolę
-Te lekarstwo siostra wysyłała mi aż z południa Polski!
-Jakie lekarstwo?
-Nigdzie tego nie ma, antywirusowe! Mama zjadła szybko i nic ją nie wzięło, ale trzeba szybko. Ja wzięłam późno i nie podziałało.
-Nie, no... to tak nie działa — odrzekłem.
-Moja siostra (co jej to przepisała) jest lekarzem i pozwól, że jej uwierzę.
Mniej więcej tak wyglądała moja rozmowa z przeziębioną koleżanką.
Co się okazało? To specjalne lekarstwo zostało masowo przepisywane, tak bardzo, że zabrakło w całym Szczecinie, a być może i w Polsce. Pomyślałem: „Co to może być? Ze skutecznym lekarstwem na różnego rodzaju przeziębienia, na wirusy, bardzo szybko pokonamy świat”. „Za to ktoś musi dostać nagrodę Nobla”. No ale muszę się mylić, bo przecież moja koleżanka miała mamę, „która to wzięła po jednym dniu i ona wyzdrowiała”, jak sama twierdziła. Czy może być lepszy dowód?
Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że ta substancja to… ale o tym później.
Najpierw dygresja.
-----------------------------
Kiedy jesteś chory i po wzięciu, powiedzmy, soku z cebuli, nagle(następny dzień) ozdrowiałeś, to jaką możesz mieć pewność, że to pomogło? Podpowiadam – bliską zeru – nie jesteśmy w żaden sposób w stanie stwierdzić, dlaczego wyzdrowieliśmy. W ogromnej liczbie przypadków przeziębienia leczy nas czas. To tak jakby za dowód przedstawiać: „Zaczęło padać, więc wbiłem pal w ziemię, wykonałem taniec deszczu i przestało po pół godziny. Jestem pewien, że to mój taniec”. Wydaje się głupie? Ale prawie każdy człowiek powtarza coś podobnego.
Ale jest jeszcze coś ciekawszego: wszelkie domowe/farmakologiczne sposoby na choroby, jeśli mają udowodnione działanie, to na zasadzie takiej, że średnio skracają okres choroby z 14 dni do 13 (tu np. cynk) albo skracają o pół dnia (!) (to rzekomo ta moja tajemnicza substancja, której zabrakło w całym kraju).Więc nawet gdybyś się starał wierzyć, że pomógł ci cynk/cebula/czosnek i „następnego dnia wyzdrowiałeś”, to jesteś w bardzo głębokim błędzie, a twoja wiara w tym momencie, jak to czytasz, każe ci mówić „co on pierdoli, przecież wiem!”. Otóż gówno wiesz.
---------------------------
Więc, wracając do tajemniczej substancji, w całym regionie stało się coś takiego, że ludzie, jak pojebani, zaczęli wykupywać z rynku coś, co istnieje na nim 20 lat i to coś odpowiedzialne jest za nic więcej niż za dobre samopoczucie psychiczne biorącego. Bo badania ma wyjątkowo słabe.
- więc co to jest – zapytałem koleżanki.
- Jakieś oseltamivir.

Już wiesz co to? To nic innego jak znany i niekoniecznie lubiany Tamiflu. Lekarstwo, które istnieje na rynku od 20 lat i… nie zgadniesz!, nie poradziło sobie z chorobami grypopodobnymi! Przeziębienia istniały tak samo, jak istnieją. Mało tego, nawet nie wiadomo do końca, czy ma jakiś wpływ poza twoim portfelem- badania są tak niejednoznaczne.Tak czy inaczej, wątpliwa, a nawet bardzo wątpliwa skuteczność tego leku jest znana od dawna, natomiast teraz, w 2025 roku, ludzie latają po mieście z gorączką, jak pedofil po żłobku, byle dostać w aptece coś, w co sami uwierzyli, że działa.
Sprawa druga – smutna – to stan wiedzy polskich lekarzy, bo to przecież oni musieli to przepisywać. Naprawdę, nie wierzę w to, że każdy jest agentem Big Pharma, ale wierzę, że wielu to zwykli ludzie, którzy kiedyś skończyli studia, założyli kitel, a ludziom wydaje się, że mają do czynienia z detektywem Sherlockiem, tyle że w bieli.
Jeśli jakimś cudem dotarłeś tutaj nie zasypiając, to pamiętaj:
1. Jeśli ktoś wymyśli skuteczne lekarstwo na wirusy, to dostanie Nobla.
2. Nie możesz wiedzieć, co ci pomogło. Po prostu. Nie możesz wiedzieć czy to sprawka tych białych latających statków z robaczkami(polecam' było sobie życie!"), które spostrzegły wroga mniej więc wtedy kiedy ty nasmarowałeś klątę psim smalcem, którym z powodzeniem leczył się Twój wuj,a ty jesteś pewien, że to to.
3. Lekarze to tacy ludzie, którzy ulegają manipulacjom tak jak każdy inny. Większość nie jest lekarzami- wcielają się w rolę
wiktor
0
SlawekBosak
0
A skuteczne leki na wirusy są, tylko nie na wszystkie. Np. acyklovir na rodzinę herpeswirusów (ospa, półpasiec, opryszczka i parę innych nieprzyjemnych)
Dps
0
Ludzie z kolei są przekonani, że to działa, mimo, że nawet jakby działało, tak jak producent to zbadał to u tak nie byliby w stanie stwierdzić że inn pomogło coś co statystycznie skraca okres choroby z 7 dni na 6.
To jest poza granicami percepcji człowieka.
Więc mamy dwa zjawiska: lekarze przepisują coś co prawdopodobnie nie działa
Ludzie czują się lepiej jako typowy efekt placebo - ktoś mi coś dało i jest to zajebiście niedostępne