Dobra, ostatnie wrzuty z wypadu do USandA - Los Angeles - część 1 z 3 (albo ile wyjdzie).

Pierwsza załamka to uświadomienie sobie, że miasto ma jakieś 70 x 50 kilometrów, a całość aglomeracji to jeszcze pewnie z +100km w każdą stronę, co powoduje, że przejazd między np. Santa Monica a Beverly Hills to 1,5-2 godziny na szejścipoasmowej zajebanej po kokardę autostradzie. Druga to ilość bezdomnych i szopek/namiotów itp. przy drogach.

Kilka przykładowych gwiazdek, które udało mi się spotkać

Zdjęcie

Zanim pojawiły się gwiazdki, to było tak

Zdjęcie

Zdjęcie

Zdjęcie

Tu Dolby Theatre, gdzie odbywa się gala rozdania Oskarów

Zdjęcie

Wewnątrz na filarach najlepsze filmy w danym roku

Zdjęcie

Zdjęcie

Zdjęcie

I wejście do samej sali, gdzie odbywa się gala

Zdjęcie

Charakterystyczny napis na wzgórzach, to pozostałość po reklamie developera, który sprzedawał działki na wzgórzach. Tak się wpisał w krajobraz, że mieszkańcy i władze miasta postanowili go zostawić

Zdjęcie

#sleevecontent #sleevetrip #wycieczka #usa

23

@Sleeve, No, to miasto jest podobno pojebane jeśli chodzi o długość. Takie Trójmiasto XXL
@Sleeve, właziłeś na znak Hollywood?
@dodge_durango, nieee, aż tam nie dotarłem 😀 Chyba, że o GTA pytasz, to tak 😉