@Borok, przyczyną tego problemu jest paliwo rakietowe - palny węglowodór wymieszany z utleniaczem.

Tak się złożyło, że w najpopularniejszym typie akumulatorów jako elektrolitu używa się paliwa rakietowego.

Pali się nawet zupełnie bez dostępu tlenu z zewnątrz. Na dodatek powstające spaliny są silnie toksyczne.

Po zapaleniu takiego akumulatora nie można go już zgasić, odpalona rakieta musi się wypalić do końca.

Mimo wszytko palący się akumulator dobrze jest zanurzyć w wodzie - woda odbiera ciepło i w ten sposób spowalnia reakcję, paliło będzie się dłużej ale płomienie mniejsze - ogranicza to zniszczenia wokoło.

Warto pamiętać o tym, że nie każdy akumulator litowo-jonowy wykorzystuje paliwo rakietowe jako elektrolit - tylko te o najwyższej pojemności (NCA, NMC i LMO)
Są akumulatory (również zwane litowo-jonowymi) o wyższej trwałości ale niższej pojemności, które przy okazji są bezpieczniejsze (LFP lepiej znane jako LiFePO4).
I też czasem występują one w samochodach - tyle że rzadko bo taki samochód ma 3 razy mniejszy zasięg - ale za to jego akumulator jest w stanie wytrzymać 3000 ładowań.
Podczas gdy te bardziej popularne (i łatwiej palne) wytrzymują tylko 500 ładowań, ale za to na jednym ładowaniu pokonują 3 razy większy dystans.
@Borok, nie kupujcie tych wynalazków nawet z dofinansowaniem.Ich wady jeszcze wyjdą za parę lat
@prawdabezfalszu,
Prawdę powiadasz przyjacielu.