#smiecizglowy epizod 31

Jestem przerażony.

Ostatnie wydarzenia i doniesienia z Australii, zmotywowały mnie do napisania tego wpisu. Czuję narastający strach na to co się dzieje i na rzeczywistość, która nadchodzi, a która przez większość jest przyjmowana z otwartymi ramionami w ramach walki o wspólne dobro.

Nie jestem antyszczepionkowcem… Muszę zawsze to podkreślać, bo wyrażanie wątpliwości co do szczepionki na koronkę, kończy się od razu tak, że zostaje traktowany jak płaskoziemca. Od razu z góry i z góry jestem przegrany jako ten gorszy. Nawet zwrócenie uwagi, że nie jestem przeciwko szczepionkom, a konkretnej szczepionce nic nie daje i czuję się jak śmieć w oczach takiej osoby. Skończyła mi się siła i chęci na dyskusję, ale zrobię to po raz kolejny.

Nie żebym chciał zmienić czyjeś poglądy, albo zasiać ziarno niepewności. Po prostu jestem wkurwiony i zły.

Zacznę od chipów w szczepionkach.

Jeśli ktoś uważa, że ktoś chce nas zachipować to jest w błędzie. Trzeba być naprawdę wielkim optymistą i bardzo wierzyć w ludzi, że będzie potrzebny jakiś podstęp, aby ,,wstrzyknąć” nam chipy. CO TO TO NIE! Jak przyjdzie czas na takie coś to nikt nie będzie się z tym krył i w ciągu kilku lat powstanie program zachęcający do tego. Na początku profity: nie będziesz musiał nosić dokumentów przy sobie, zapłacisz bez problemowo, nigdy się nie zgubisz etc. Gdy większość się zachipuje to wszystkie dobra i usługi, będą tylko przystosowane dla tych osób, a żeby móc w takim społeczeństwie potem funkcjonować, będziesz musiał sam iść. Nikt nie potrzebuje podstępu. Wystarczą dobre zachęty, profity, a na końcu wyobcowanie ludzi, którzy tego nie zrobili. Gwarantuję że wszyscy wtedy pójdziecie.
Wy już teraz sprzedajecie swoją prywatność i swoje dane na każdym kroku. Macie telefon, który słucha was na każdym kroku i dobiera wam reklamy na podstawie tego co mówicie. Macie w kieszeni urządzenie, które kontroluje każdy aspekt waszego życia, a wy się chipów boicie.

Mam inne obawy co do szczepień i do całej otoczki koronki. Na samym początku to było dziwne. Jedni już panikowali, drudzy uspakajali. Jedni twierdzili że to zwykła grypa, drudzy, że to nowa dżuma i wszyscy umrzemy. Jak by nie było to ludzie byli jak zwykle podzieleni. Zawsze się dzielimy i zawsze kłócimy, a potem nagle: PUF! Wszyscy jak jeden mąż, z dnia na dzień stwierdzili, że wirus jest groźny, potrzebne są działania i ogólnie jest dramat i czeka nas olbrzymia klęska. Zamykamy gospodarkę, zamykamy granicę, zamykamy mordy, zamykamy wszystko. Chrońcie babcie i dziadka.

Maseczki nie pomogą!
Dzień później:
MASECZKI TO JEST KONIECZNOŚĆ!

Bardzo szybko wszyscy zmienili narrację ze zwykłej grypy na wszyscy umrzemy!

I to powinno być podejrzane. Ludzie się dzielą we wszystkim. Ostatnio nawet usłyszałem, że czytanie fantastyki nie zalicza się do czytelnictwa! Nawet tutaj potraficie się dzielić. Na każdym kroku i we wszystkim. Jakby Hitler wybił wszystkich nie-aryjczyków to by potem się ludzie podzielili na podaryjczyków i nadaryjczyków. W każdej grupie nieważne jak zgranej i podobnej prędzej czy później ludzie się dzielą przez swoje poglądy czy przez to w co wierzą. ZAWSZE!
Podam przykład z naszego podwórka: Nawet gdy PO było u władzy i tvn oraz tvp było teoretycznie po tej samej stronie to chociaż stwarzały pozory, że jednak nie i była inna narracja w obu tych telewizjach.

Gdy odpalasz telewizję, radio, internet opinie są zawsze podzielone i każdy przedstawia swój punkt widzenia. Jeśli chodzi o koronawirusa to wszyscy jak jeden mąż prowadzą jedną i tę samą narrację. Nie ma żadnej opinii przeciwnej. Jest tylko jeden dialog i tylko on jest znany i akceptowany. Nie ma nikogo kto miałby siłę przebicia, by mówić głośno, że to co się dzieje teraz jest mocno przesadzone. Nawet jak ktoś się taki znajdzie to zaraz zlatuje się grono covidian, którzy go zmieszają z błotem i umniejszą każde jego słowo. Nieważne czy używa rzeczowych argumentów czy nie. Bardzo często jest to po prostu: Zobaczcie! Idiota! Wierzy w spiski! Załóż czapeczkę foliową! Bill Gates nie będzie cię wtedy mógł kontrolować! Idź dalej oglądać filmiki z żółtymi napisami!

Mam prostą zasadę: nie wierzę w czyste intencje obcych osób, a spiski bardzo często wychodzą po latach i nikt za nie nie odpowiada. Tak jak to było na przykład z papierosami, marichuaną, upadkiem tramwaji w USA etc. Jak ktoś jest zainteresowany to niech poczyta. Kiedyś się do tego odniosłem w jednym z wpisów i nie chce mi się na ten temat powtarzać.

Najbardziej nie wierzę w dobre intencje tłustych świń przy korycie, których jedynym celem i pragnieniem jest się nażreć jak najwięcej. Gdy taka tłusta świnia, której pasza wylewa się z mordy mówi mi, że mam się zaszczepić dla wspólnego dobra, albo będzie mi uprzykrzać życie jak to tylko możliwe to jedynym rozsądnym rozwiązaniem dla mnie jest bunt!

Kiedy ktoś mi mówi, że robi coś dla mojego dobra i przez to mi ogranicza prawa, swobody i odbiera moją i tak już znikomą wolność to mam ochotę taką osobę złapać i napierdalać tym tłustym ryjem o ścianę, aż zrozumie, że robię to dla jego dobra, żeby się nie wpierdalał w czyjeś życie.

Moi rodzice dla mojego dobra zniszczyli mi psychikę i zapewniali mnie za każdym razem, kiedy dostawałem wpierdol, kary i byłem zamykany jak w izolatce, że kiedyś im podziękuję.
Jakoś do dziś nie mam takiej potrzeby. Matce wybaczyłem, a ojcu nasram na grób.

Chciałbym grzeczniej, ale w miarę pisania tego wpisu tylko bardziej się nakręcam i najwyżej jak ktoś to zdejmie to poprawię kłujące w oczy młodych czytelników słownictwo. Bo w końcu młodzież lubi misie jak w ładnej animacji, lubi też blanty i seks w ubikacji.

Niech się każdy zastanowi nad tym co się dzieje i co z tego wynika. Przyjrzyjcie się Australii i temu jak ludzi się zmusza do szczepionki. Przypomnijcie sobie jak słuchaliście, że szczepionka będzie powstawać latami. Przypomnijcie sobie jak nazywano idiotą każdego kto mówił, że będzie trzecia dawka. Przypomnijcie sobie głupców, którzy mówili wam co się stanie i dzieje się dalej, a wy dalej siedzicie i wierzycie, że tej granicy już się nie przekroczy, a ona na każdym kroku jest przeciągana dalej i dalej, aż dojdziecie do punktu w którym jest teraz Australia, gdzie rząd wprost mówi, że zabierze ci wolność, jeśli nie zrobisz tego czego oni chcą!

Jak wy nie możecie się buntować? Jak wy możecie wierzyć tym tłustym mordom, które na każdym kroku myślą o swojej dupie, że tym razem ich interesuje was los? Jak wy możecie z taką nienawiścią traktować każdego kto widzi w tym jakieś nieprawidłowości?

Naprawdę myślicie, że chodzi o wasze zdrowie i bezpieczeństwo?

Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, mogę tylko się domyślać. To wam chcę dać trochę do myślenia. Nadal będziecie za szczepionkami? Proszę bardzo! Nie napisałem, że to coś złego. Wkurwia mnie bezmyślność i ślepe podążanie za tłumem, telewizją etc. Bądź świadomy swoich wyborów i je rozum i nie błądź jak dziecko prowadzone przez rodzica.

JESTEŚCIE DOROŚLI DO CHUJA!
#australia #koronawirus #gorzkiezale #tworczoscwlasna

17

@Wokulski, Po pierwsze to jednak czuję się obrażony. Piszesz wielokrotnie 'wy', a jako że jestem względnie obecny w tym środowisku, to jednak nie przyjmuje tych zarzutów jako adekwatne do mnie. Wyrzygałeś się jednak dość składnie i konstruktywnie. Nie jest łatwo się odnieść, tak by nic nie ominąć pisząc z telefonu ale się postaram.

Nie raz już pisałem, że ludzie, ludzi szufladkują. To samo w rozmowach ze znajomymi. Ja nie mam potrzeby nikomu nic udowadniać. Podrzucam tematy w rozmowach, które uważam za istotne i czasem jeśli mam to zaprezentuje swój pogląd i jakoś go uzasadnię. Ktoś może się ze mną nie zgodzić, ktoś może się tym nie interesować ale doprawdy czernieje mi nastrój gdy słyszę odpowiedź "ale farmazony", "kocopoły" "były tam też smoki?" etc. Zwykli ignoranci, którzy jeszcze się wywyższają takimi tekstami na odczepne. To samo wspaniali inteligenci od "na pewno było to żółtymi napisami na czarnym tle", wspaniali obrońcy nauki i powszechnie akceptowanego konsensu światopoglądowego. Ja na szczęście nauczyłem się dystansować od takich osób. Nie rozmawiam na poważne tematy z ignorantami, prześmiewcami, czy zwyczajnie osobami nie zainteresowanymi. Nie raz już pisałem w różnych miejscach; dziś o dyskusje rzeczową, na argumenty jest niezwykle trudno. Szybko schodzi na sarkzm, ironizowanie, próby deprecjonowania adwersarza. Ja w takich sytuacjach zwyczajnie próbuje kończyć takie dyskusje możliwie szybko i zwykle nie wchodzę już ponownie w jakieś poważne tematy z takim człowiekiem.

W robocie raz kiedyś coś wezmę do picia, płacę monetami, tankuje za gotówkę, zakupy robię za gotówkę. Używam karty tylko gdy zapomnę gotówki ze sobą. Mam dużą część oszczędności poza bankiem, chociażby w certyfikatach kruszców szlachetnych. Nie noszę przy sobie telefonu poza momentami przetransportowywania się na dalsze odległości. Nie noszę go zwyczajowo w kieszeni. A tego podsłuchiwania jestem świadom, mało mogę z tym zrobić akurat.

Brak buntu piszesz. Jak rozumianego? Patrząc po trendach na tym portalu, to mało widzę klasycznych spolegliwców. Ja na przykład nie noszę maski właściwe to w ogóle. W kraju miałem to w tym roku założone może z 3 razy na łącznie z niespełna godzinę. W sprawie paszportu dwa razy i raz w aptece. Nawet jeździłem w masce Fawkes'a, kojarzonej z anonymous w autobusach w naszej zniesławionej ostatnio Bydgoszczy. Wycieczka bynajmniej nie do domu, najdłuższą linią tylko po to by prowokować ludzi do myślenia. Nie raz też już się wypowiadałem tu i ówdzie, że dziwi mnie to, że nikt jeszcze nie atakuje siewców propagandy, czyli mediów. Jeszcze się pewnie tego doczekamy.

Bardzo słusznie też moim zdaniem jesteś nieufny wobec tęgich głów, z tytułami. O ile totalnie głupim jest odrzucanie wszystkiego co naukowe, tylko dlatego że jest stemplowane szerokim consensusem, o tyle próbowanie poznania opinii innych jest zdrowym zabiegiem. Tutaj nie raz usłyszysz, że kim ty jesteś żeby ich oceniać, że dziś odkrycia się robi w laboratoriach, a nie zza monitora. Tak jakbyś nie mógł sobie wybrać na podstawie własnych przekonań komu ufasz. Jakby prawo większości, było zwyczajnie rozstrzygającym o prawdzie. Mało tego nie raz się spotkałem z wyśmianiem czegoś, zignorowaniem bo... .jest zbyt dziwne. Tutaj kilka anegdot.

Magnetyzm po szczepieniach, kumplowi dałem linka i mówi mi co za jakieś spisków cyrki mu wrzucam. Nie obejrzał do końca, bo jak to mówił, po magnesach na ciele miał dość. Szybko znalazłem sądę uliczną, gdzie część ludzi miała te magnetyczne właściwości po szczepieniu. By to znaleźć, trzeba najpierw dopuścić możliwość tego, że jest to prawda i coś tam jednak poszperać.

Inna sytuacja to gdy byłem na urodzinach, w gronie nazwijmy to prawniczym głównie, no i jak jeden mąż praktycznie samych liberałów. Wdałem się w dyskusje z feministką, która notabene kipiała jak makaron pod pokrywką, gdy ja spokojnie nieco zawiany jej coś podawałem pod rozwagę. W pewnym momencie zapytała mnie czy gdybym ja zatrudniał ministra to robiłbym to z priorytetem na kompetencje, czy intencje. Sugerując jednocześnie jaka odpowiedź jest prawidłowa. Odparłem, że intencje, bo co mi po ministrze o pewnym wykształceniu jesli wpuszczę człowieka o wypaczonej moralności, czy rozbieżnych interesach z racją stanu choćby to był człowiek po sorbonie. Rozmówczyni parsknęła śmiechem i w moich oczach wystawiła sobie tym laurkę. Czasem trzeba stosować się do powiedzenia; psy szczekają, a karawana jedzie dalej.

Ile też osób znanych mi totalnie ignoruje konflikt interesów jako potencjalnie ostrzegawczy sygnał co do obiektywizmu źródła informacji. Ile osób znam z kultu nauki, tak jakby nigdy nie było żadnego atestu na zamówienie, czy dopuszczania trujących preparatów do użytku w bezpośrednim otoczeniu człowieka. Cóż, kijem Wisły nie zawrócisz, ale rób swoje i żyj zgodnie ze swoimi zasadami i przekonaniami.

Jeśli natomiast denerwuje cię to że ludzie bezmyślnie podążają za tym co im wykreują ośrodki opiniotwórcze, czy nawet stado do którego przynależą... Cóż, tak działa psychika ludzka ukształtowana w procesie socjalizacji.

Jeszcze co do buntu i pewnej nauki z Australii. Co by nie mówić, ilu z nas było na wojnie? Ilu z nas miało chociażby broń w ręce? Ilu z nas miało zwyczajne starcie fulll combat? Widzisz, to są decyzję do podjęcia brzemienne w skutkach, mogące w prostej linii prowadzić do wojny domowej, represji, może utraty zdrowia, życia. Strasznie ciężkie wybory, nie oczekuj cudów. Ja mam nadzieję, że naciskami samych opinii te rządy będą się hamowały w swoich zapędach. Jeśli jednak nie, to... Kto go wie.
@Skalp,
Po pierwsze to jednak czuję się obrażony. Piszesz wielokrotnie 'wy', a jako że jestem względnie obecny w tym środowisku, to jednak nie przyjmuje tych zarzutów jako adekwatne do mnie. Wyrzygałeś się jednak dość składnie i konstruktywnie. Nie jest łatwo się odnieść, tak by nic nie ominąć pisząc z telefonu ale się postaram.
Nie chciałem by tak było. Jednak dla mnie pojęcie szura i covidiana, których użyłem w tym wpisie to olbrzymie skróty myślowe, których nie wyjaśniłem, a mam wrażenie, że tego wymagają.
Dla mnie szur od covidiana różni się tylko jednym: poglądami. W zachowaniu i postrzeganiu świata nie różnią się zbytnio i przyjmują tylko to co im pasuje jak to ładnie później ująłeś. Na pewno się nie zaliczasz do żadnej z tych grup. Sam napisałem na samym końcu, że możesz być przeciwko szczepieniom, albo za. Wystarczy że jesteś świadomy swoich wyborów i je rozumiesz. Krew mnie zalewa gdy spotykam takie osoby jak opisałeś wyżej gdzie jeden drugiego traktuje z góry i traktuje z pogardą. Też unikam takich tematów i nie rozmawiam o nich, jednak koronawirus stał się tematem polityczny co już samo w sobie jest niepokojące i strasznie nas podzieliło. Nie ma środka. Jesteś za, albo przeciw nam.
Gdybym miał to wszystko rozkładać na czynniki pierwsze to moje wpisy miałyby nie 2 strony, a conajmniej 10

Reszta, którą napisałeś jest tak ładnie w punkt i opisane składnie, że mogę tylko cię pochwalić i się z tobą zgodzić.
Najbardziej nie wierzę w dobre intencje tłustych świń przy korycie, których jedynym celem i pragnieniem jest się nażreć jak najwięcej.
@Wokulski, to.

nie obchodzi mnie czy szczepionka działa, czy nie działa. nie rozumiem skomplikowanych treści badań naukowych.
za to rozumiem, że kiedy narracja zmienia się z tygodnia na tydzień, działania mające "pomagać" szkodzą, rządy dla dobra obywateli grożą im karami, więzieniem i policją, a producenci umywają ręce od produktu, to w tym jest ukryty taki spisek, że tylko zaślepiony leming podążający za masami by tego nie zrozumiał.
@antherneos, Prawda.

Na początku to wszystko wyglądało inaczej i też szedłem za tłumem, ale im więcej pytań zadawałem im więcej myślałem tym bardziej zacząłem od tego odchodzić.
Nie wiem tylko o co w tym wszystkim chodzi.
@Wokulski, Ludzie nie się dzielą, tylko są dzieleni. To jest zawsze odgórnie nakręcane.
@Cyr4x, ludzie się dzielą, a odgórnie jest to wspierane. nawet wewnątrz grup, których rozbicie nie ma zysków dla władzy(tępe masy wiecznie pokrzywdzonych) pojawiają się podziały(w tym przypadku dzielą się według tego, kto jest bardziej pokrzywdzony)
rzeczywistość jest taka, że od zawsze ludzie mieli skłonność do skakania sobie do gardeł, a władza od zawsze wiedziała, że dziel i rządź to najlepsza metoda
@Wokulski, Polacy mieli zawsze silny "gen wolności". Do walki o wolność były potrzebne generalnie dwa typy osobowości - walczący o przetrwanie, którzy zachowają język, tradycję, kulturę oraz wojownicy, którzy w odpowiednim momencie chwycą za szablę i tę wolność wywalczą.

Niestety ostatnie sto lat było wyjątkowo okrutne dla wojowników, a promowało tych z genem przetrwania. Stąd teraz więcej osób woli lawirować w chorym systemie obawiając się konsekwencji, gdy każą nosić maseczki to noszą, bo przecież nic im to nie ujmuje. Ci, którzy stają wyprostowani i z godnością odmawiają udziału w tresurze są w mniejszości. Nie są widoczni, bo media przykryły wszystko swoją straszną opowieścią pełną strachu i pedagogiki wstydu.
Przyjdzie jednak moment, że ci nieliczni pociągną za sobą niezdecydowanych.

Dziś może Ci się wydawać, że otaczają Cię sami otumanieni ludzie, że jesteś sam w strachu przed pełzającym totalitaryzmem. To nie jest prawda, jest nas bardzo wielu i zapewne dlatego Polska nie wygląda dziś jak Australia bo oni wiedzą, że jesteśmy spokojnymi ludźmi, ale do czasu.
@Wiktor
Dziś może Ci się wydawać, że otaczają Cię sami otumanieni ludzie, że jesteś sam w strachu przed pełzającym totalitaryzmem. To nie jest prawda, jest nas bardzo wielu i zapewne dlatego Polska nie wygląda dziś jak Australia bo oni wiedzą, że jesteśmy spokojnymi ludźmi, ale do czasu.
Kiedy przyjdzie czas to mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Chociaż sytuacja ze strajku kobiet każe mi myśleć, że kiedy przyjdzie czas nie będziemy walczyć z rządem i policją. Będziemy walczyć z ogłupionymi masami, które dostaną przyzwolenie na robienie z nami czego chcą, bo jesteśmy tymi gorszymi.
W Australii to wszystko zadziałało za szybko. W europie i polsce to wszystko dzieje się powolutku tak żeby nas oswoić. Możemy dojść do punktu, w którym jest Autralia i nawet tego nie zauważymy.