#lurkowyznania #przyjazn #gownowpis #gorzkiezale

Nie mam przyjaciół. Albo nie rozumiem tego rodzaju relacji, albo jeszcze nie spotkałem kogoś kogo mógłbym nazwać przyjacielem. A może współczesne życie utrudnia poznanie przyjaciela?
Przyjaźń to chęć przebywania z drugim człowiekiem by razem patrzeć w jednym kierunku. Nie mam przyjaciela i prawdopodobnie mieć nie będę. Mam tylko znajomości bliższe i dalsze. Kiedyś myślałem, że mój deficyt wypełni posiadanie własnej rodziny, ale rodzina doprowadza mnie często do wcześniej nieznanych frustracji. Przydałby mi się ktoś, komu mógłbym się "wygadać", kto bez oceniania mnie i bez dawania dobrych rad ze zrozumieniem pokiwałby głową i powiedziałby "mam tak samo".
Człowiek rodzi się samotny i samotny umiera, niezależnie ile osób Cię otacza, tylko Ty masz prawdziwy wgląd do swojego wnętrza. Tylko ty możesz być swoim jedynym na całe życie przyjacielem, albo wrogiem.

8

@wiktor,
Nie wiem co ci mądrego napisać, bo sam nie jestem pewien czy ich mam.

Ludzie są jacy są. Raz pomogą, a raz zaszkodzą.

I co ciekawe, nie zawsze ten kto cię w gówno wpakuje jest wrogiem i nie zawsze ten co wyciągnie jest przyjacielem.
Człowiek rodzi się samotny i samotny umiera, niezależnie ile osób Cię otacza, tylko Ty masz prawdziwy wgląd do swojego wnętrza
@wiktor, To nie do końca prawda. Prawdziwy przyjaciel, to ktoś, kto w pewnym sensie staje się Twoim odbiciem. Sam wcześniej o tym wspomniałeś pisząc o patrzeniu w ten sam sposób w jednym kierunku i woli usłyszenia zwykłego "mam tak samo". Ten człowiek to ten sam punkt widzenia i podejście do niektórych spraw. To daje możliwość na ocenę samego siebie z zewnątrz. Od wewnątrz nie wszystko widać.
@wiktor, Na poczatku chcialem zaznaczyc, ze to nieoiecznie ty, ale jezeli masz blizszych i dalszych znajomych - to jestes przez nich postrzegany jako osoba 'trudna' i nudna, z ktora nawet nie warto spedzac czasu najprawdopodobniej z kilku powodow.

Jednym z nich jest banka informacyjna, w ktorej tkwisz. Potrafisz dyskutowac tylko na kilka tematow w jednej narracji. Upierasz sie przy swoim, nie idziesz na kompromis. O ile na poczatku ludzie wchodza z toba w dyskusje, to po jakims czasie machaja reka i ignoruja cie, a ty boczysz sie, bo jestes przekonany o swojej racji.

Nie robisz w zyciu nic ciekawego. Nie jezdzisz na rowerze, nartach, nie dbasz o kondycje fizyczna, mimo, ze masz nadwage to nawet nie umiesz nic ciekawego ugotowac.

Nie dbasz o swoj wyglad zewnetrzny, zaprzestales sie rozwijac. Twoje stare hobby, nawet z dziecinstwa zaczely cie nudzic, nie kontynuujesz ich, ludzie, ktorzy maja pasje - irytowac. Postrzegasz ich jako pozerow, ktorzy robia cos, zeby sie pokazac. Gardzisz nimi wiec ich unikasz.

Co za tym idzie twoja keriera zawodowa tez lezy i kwiczy, nie zarabiasz kokosow i kolo sie zamyka.

EDIT: bo to wazne. Wolny czas spedzasz w internecie ze slepiami w laptopie albo telefonie.
Człowiek rodzi się samotny i samotny umiera, niezależnie ile osób cię otacza, tylko ty masz prawdziwy wgląd do swojego wnętrza. Tylko ty możesz być swoim jedynym na całe życie przyjacielem, albo wrogiem.
@wiktor, nie zapominajmy, że poza twoją świadomością na świecie nic nie istnieje, a inni ludzie to jej projekcje #solipsyzmgurom
@Macer, Takie poczucie byłoby bardzo wyzwalające, szczególnie dla osób nadmiernie wsłuchujących się w innych.
@wiktor, kiedyś tak było że przyjaciel był skutkiem losu, po prostu był, i często było ich kilkoro. Współczesny świat nas ograniczył od siebie, nie mamy tych samych przeżyć i coraz więcej osób nie potrafi odezwać się na ulicy do siebie, co dopiero w środowisku mu znanym czy wspólnym.

Mam ten sam kłopot, jestem sam. Ale w sumie pozwoliło mi to odkryć jedno. Cierpienie jest konieczne aby węzły między ludźmi się zaciskały. Bez cierpienia, cierpienia w tradycji, cierpienia skutkiem wysiłku czy przejść, nie mamy poczucia mocnej wspólnoty z innymi skutkiem czego jest że to co jest wspólne jest ulotne czasami jedynie umowne.