Zajrzałem na chwilę na #wykop.
Jakąś rowerową propagandę mają tam ostatnio.
Że niby społeczeństwa rozwinięte to więcej rowerów niż samochodów.
Moim zdaniem nie ma to związku z rozwojem społeczeństwa, tylko z niedorozwojem dróg względem upakowania ludzi na 1km².
Druga teza że niby prawdziwie bogaci ludzie poruszają się zbiorkomem, a nie samochodami. Trochę
Chyba nawet nie ma sensu tego rozwijać.
Wygląda jak jakaś nowa fala propagandy. Ciekawe w co grają…
#propaganda #rowery
Jakąś rowerową propagandę mają tam ostatnio.
Że niby społeczeństwa rozwinięte to więcej rowerów niż samochodów.
Moim zdaniem nie ma to związku z rozwojem społeczeństwa, tylko z niedorozwojem dróg względem upakowania ludzi na 1km².
Druga teza że niby prawdziwie bogaci ludzie poruszają się zbiorkomem, a nie samochodami. Trochę

Wygląda jak jakaś nowa fala propagandy. Ciekawe w co grają…
#propaganda #rowery
borubar
1
Teraz więcej na rowerach jeżdżą w biedniejszych od Chin krajach azjatyckich.
Rowery są tam gdzie bieda i ludzi nie stać na samochody, a jednocześnie są oni na tyle zaradni aby znaleźć sobie alternatywę i starać się choć trochę poprawić swój los. Jak kraj rozwija się bardziej to porzucają rowery.
Jeśli ktoś podaje przykłady jakiś państw z zachodu Europy że niby rozwinięte bogate a dużo rowerów - to wystarczy porównać konkretne liczby i wychodzi że wcale nie.
Europejskim krajem w którym jest najwięcej rowerów na osobę i największy % ludzi jeździ na rowerach jest Polska - czyli kraj który wcale nie jest najbogatszy i najbardziej rozwinięty w Europie.
To zwykle kończy dyskusję bo każdy Polak wie jak to u nas jest z rowerami - a czego by nie robili na zachodzie, ile by nie inwestowali w promocję (w takiej np Holandii) nie są w stanie nas dogonić w tym jaki % ludzi jeździ na rowerze.
wiktor
2
Marud666
2
Macer
2
Konto usunięte1
Macer
1
Konto usunięte3
Macer
0
jezdzilem rowerem po polsce kilkanascie lat i nigdy mi sie nic nie uszkodzilo.
Konto usunięte0
Macer
0
Verum
1
Trochę racji w tym jest. Droga rowerowa z kostki w połączeniu ze sztywną kolarką to żadna frajda.
Ale z drugiej strony nikt nikogo nie zmuszał do kupna kolarki, więc jest to problem stworzony przez rowerzystę.
Ja mam górala i jak trzeba to i po trawie pojadę. Oczywiście jest dużo wolniejszy od kolarki i bardziej męczy, ale w zamian mam wywalone - jak dla mnie warto.
Macer
3
Dps
1
borubar
0
Jak droga rowerowa jest oddzielona, za kawałkiem trawnika albo za chodnikiem to jest bardzo wielu takich kierowców co wyjeżdżając z podporządkowanej zupełnie ją ignoruje i przejeżdżą nie patrząc. Tak jak by tam nie było skrzyżowania na którym muszą ustąpić pierwszeństwa.
W dodatku sam rowerzysta jadąc przy płocie ma gorszą widoczność niż jadąc przy jezdni - chodzi o kąt pod jakim da się patrzeć w bramy i wjazdy i tym samym odległość z jakiej widać takiego kierowcę zombie które zaraz zajedzie mu drogę. Jeśli zobaczysz go 10 metrów przed sobą masz szanse wyhamować ale jeśli zobaczysz go metr przed sobą to nie.
Droga oddzielona od jezdni lepsza jest za miastem gdzie nie ma co chwilę wyjazdów i skrzyżowań.
W niezabudowanym prędkości są większe i niektórych kusi taka droga rowerowa aby użyć jej jako pasa do wyprzedzania z prawej strony.
Jeśli chodzi o kostkę betonową to nie jest tak źle. Gorzej jak są kocie łby albo płyty dziurawki (np jumbo, meba) - to już potrafi uszkodzić rower (w Polsce wyznaczają turystyczne szlaki rowerowe na drogach z takich płyt, drogi powstały kiedyś w innym celu jako np dojazd do wałów przeciwpowodziowych a teraz postawili tam znak i dodatkowo jest szlak rowerowy). Jazda po dziurawce powoduje ścinanie się śrub mocujących jakieś wyposażenie roweru - np błotniki, bagażnik, da się rower nieco przerobić za pomocą trytytek i sznurka aby go trochę uodpornić na rezonans podczas tego typu wibracji, ale prędzej czy później i tak coś się urwie.
Z kolei jazda po kocich łbach wybija łożyska kół, a jeśli rower jest ciężki po jakimś czasie może spowodować pęknięcie osi albo szprychy w wyniku zmęczenia metalu (jeśli ktoś ma w okolicy ulice kamiennie, warto zainwestować w droższe szprychy z bardziej sprężystej stali to nie poddadzą się tak łatwo).
Macer
0
swoja droga, tutaj w jukeju pieszy a tym bardziej rowerzysta nie ma pierwszenstwa na takich przejsciach i kierowcy z podporzadkowanych wjezdzaja na pelnej, jak i skrecaja z glownej bez przejmowania sie pieszymi. wiec to moze byc nasze polskie dziwactwo.
borubar
0
Tak aby na całym świecie było tak samo.
Aż musiałem sprawdzić czy w tych kwestiach angole też się wyłamali i zrobili po swojemu inaczej niż reszta świata, ale nie - Wielka Brytania ratyfikowała konwencję i ma pierwszeństwo tak samo jak reszta świata.
Zarówno wyjeżdżając z podporządkowanej jak i zjeżdżając z drogi muszą przepuszczać rowerzystów na drogach/pasach rowerowych oraz pojazdy poruszające się poboczem.
A pieszym an przejściu ma zawsze pierwszeństwo.
Być może nie wszyscy wiedzą o istnieniu konwencji. W Polsce był podobny problem - ratyfikowali konwencję, zmienili w ten sposób obowiązujące zasady ale nikt tego w mediach nie ogłosił - mieli nadzieję że to na kursie prawa jazdy nauczą, a co z tymi którzy już mieli prawa jazdy?
Konwencja u nas obowiązuje od 1988r (czyli nie od samego początku) w 2011r (po 23 latach) się pokapowali, że nie wszyscy się stosują bo starsi nie jej nie znają.
Wtedy dopisali do Kodeksu Drogowego wszytko to co było w konwencji a czego wcześniej nie było w kodeksie, mając nadzieję, że w ten sposób dotrze to do wszystkich polskich kierowców ale też niewiele to pomogło bo kto śledzi zmiany w kodeksie drogowym?
Dlatego wiosną 2021r (po 33 latach od ratyfikacji) robili wielką medialną akcję, że niby przepisy dotyczące pierwszeństwa na przejściach się zmieniają - ale tak naprawdę żadnej zmiany nie było, wszystko to obowiązywało w Polsce już od 1988r.
Macer
0
borubar
0
Poza przejściem i chodnikiem nigdy piesi nie mieli pierwszeństwa.
To o czym u nas starsi kierowcy nie wiedzieli, to że pieszy ma na przejściu pierwszeństwo.
Z tego co pisałeś to różnica w zachowania kierowców UK dotyczyła dróg rowerowych i wyjazdu z podporządkowanej na główną.
pentakilo
10