Amerykańska popkultura jest jak samochody Henriego Forda, które mogą być w dowolnym kolorze, pod warunkiem, że będzie to ten sam kolor. Nie znaczy to, że nie będziemy dalej się cieszyć jazdą, ale wszystko z czasem się oku opatrzy i nie będzie już atrakcyjne. Formy mają więc znaczenie, bo to w nich podawana jest treść. I tak dziś rozmyślam co, ile i w jakiej formie oraz o jakiej treści dostajemy z netflixowym Wiedźminem. Refleksja jest taka, że szału nie ma, bo gdzieś już to wszystko widziałem. Ot, umaiło się nam Polaczkom, że za amerykańskie pieniądze zbudujemy spiżowy pomnik polskiej kultury popularnej i od Tajlandii, przez Indian w dżungli, po Hawaje młode pokolenie światowców będzie znało Sapkowskiego jak ich rodzice Wałęsę i Jana Pawła II. Może tak i być ale pod warunkiem, że obierzemy jednak drogę CDProjektu a nie Netflixa. Kluczem jest to do kogo należą środki wytwórcze dóbr kultury. bo to one dają finanse i narzędzia do eksploatacji jej źródeł. Dlatego za znacznie ciekawsze i dające większą satysfakcję jako konsumentowi, uważam ubigosowanie amerykańskiego Cyberpunka 2020 niż anglosaska pieczeń z sagi wiedźmińskiej, która obiecana była z piekarnika, a smakuje jak zwykle, z mikrofali.
#memrys #wiedzmin #cyberpunk #kultura #przemyslenia #netflix #cdprojektred
#memrys #wiedzmin #cyberpunk #kultura #przemyslenia #netflix #cdprojektred
Brak komentarzy. Napisz pierwszy