ludziska jak chodziły do lekarza to zawsze jakiś prezencik, wóda, bombon, nierzadko kasa
@FiligranowyGucio, dalej tak jest, a podczas korono-zamykania szpitali do gości. To cały personel z porodówki wynosił prezenty torbami, bo jak to nie zobaczyć dzieciaka po urodzeniu. Wprowadzało się takiego gościa po uprzednim odebraniu prezentów w fartuchu lekarskim, zakazy są dla plebsu.
@FiligranowyGucio, niech się niesie. Odkąd pamiętam starsze ludziska jak chodziły do lekarza to zawsze jakiś prezencik, wóda, bombon, nierzadko kasa - lekarz świętość. To samo z nauczycielami - święte krowy na wypasie pan/pani "profesor". Nie wszyscy tacy byli i są ale my na taką patologię zapracowaliśmy.
Taka anegdotka mi się przypomniała: kolega składał papiery na studia lekarskie, trzeba glejt od lekarza. Wsadził parę dobrych butelek do reklamówki, polazł brzęcząc jak ksiądz na kolędę, lekarz była tak zadowolona że świeciła radością niczym reaktor w Czarnobylu. Kolega odebrał papiery i wyszedł razem z reklamówką pełną butelek z wodą. Mówił że minę miała śliczną.
@FiligranowyGucio, rozliczyć ich wszystkich, nie odpuszczać. Dla ich zysków odwalaliśmy ten cyrk. Sam mało nie wziąłem eksperymentalnej szczepionki na grypkę bezwęchową.