Generał Patton o wyzwalaniu obozu w Ohrdruf
Na obiedzie generał Walker zaproponował udanie się do Ohrdrufu i zwiedzenie pierwszego obozu eksterminacyjnego, jaki widzieliśmy. Przerażający widok przekraczał wszelkie wyobrażenie. Po terenie oprowadzał nas jakiś człowiek podający się za byłego więźnia. Pokazał nam najpierw szubienice, na których wieszano ludzi za próbę ucieczki. Zapadnia znajdowała się około 2 stóp nad ziemią, a do wieszania używano struny fortepianowej, dopasowanej w ten sposób, aby palce delikwenta sięgały ziemi, tak, że śmierć przez uduszenie następowała po około piętnastu minutach. Kilku znajdujących się w obozie Niemców stwierdziło, że w ten sposób zostali powieszeni generałowie po zamachu bombowym na Hitlera.
Nasz przewodnik pokazał nam później ławę, na której wymierzano karę chłosty; jej wysokość sięgała krocza przeciętnie wysokiego człowieka. Umieszczone w dybach nogi karanego sięgały ziemi, a ciało, wyciągnięte na lekko wklęśniętej ławie, trzymało dwóch strażników. Razy wymierzano w plecy i lędźwie. Używana do bicia pałka, pokryta jeszcze krwią, była grubsza niż rękojeść oskarda. Przewodnik nasz utrzymywał, że również dostał dwadzieścia pięć razów tym narzędziem. Później okazało się, że nie tylko nie był on więźniem, lecz jednym z oprawców. Generał Eisenhower musiał to podejrzewać, bo zjadliwie go zapytał, jakim sposobem jest on taki tłusty. Następnego dnia znaleziono go martwego. Zabili go więźniowie.
Kiedy nasze wojska zbliżały się do Ohrdrufu, Niemcy uznali, że lepiej będzie, jeśli usuną dowody swych zbrodni. Kazali więc więźniom odkopać dopiero co pogrzebane ciała i zbudować coś w rodzaju gigantycznego rusztu z 60-centymetrowych szyn kolejowych ułożonych na fundamencie z cegły. Na rusztowaniu ułożono trupy usiłując je spalić. Ale to się nie udało. Chcąc nie chcąc nasuwała się myśl o jakimś gigantycznym obrządku pieczenia mięsa u ludożerców. Z dołu, częściowo wypełnionego zieloną wodą, wystawały ramiona, nogi i inne części ciał ludzkich. Generał Walker i generał Middleton słusznie postanowili, by ten obraz obejrzała możliwie największa liczba żołnierzy. To nasunęło mi myśl, by również niemiecka ludność zwiedziła obóz. Zaproponowałem to Walkerowi, ale okazało się, że pokazał już obóz burmistrzowi i jego żonie. Oboje po powrocie do domu popełnili samobójstwo. Ten sam system zastosowaliśmy później do mieszkańców Weimaru, którym kazaliśmy obejrzeć jeszcze większy obóz koncentracyjny (Buchenwald) na północ od miasta.
https://d-tm.ppstatic.pl/kadry/73/b1/b031a10c8f48deaa90c1f263563f.1000.jpg
#patton #iiwojnaswiatowa
Na obiedzie generał Walker zaproponował udanie się do Ohrdrufu i zwiedzenie pierwszego obozu eksterminacyjnego, jaki widzieliśmy. Przerażający widok przekraczał wszelkie wyobrażenie. Po terenie oprowadzał nas jakiś człowiek podający się za byłego więźnia. Pokazał nam najpierw szubienice, na których wieszano ludzi za próbę ucieczki. Zapadnia znajdowała się około 2 stóp nad ziemią, a do wieszania używano struny fortepianowej, dopasowanej w ten sposób, aby palce delikwenta sięgały ziemi, tak, że śmierć przez uduszenie następowała po około piętnastu minutach. Kilku znajdujących się w obozie Niemców stwierdziło, że w ten sposób zostali powieszeni generałowie po zamachu bombowym na Hitlera.
Nasz przewodnik pokazał nam później ławę, na której wymierzano karę chłosty; jej wysokość sięgała krocza przeciętnie wysokiego człowieka. Umieszczone w dybach nogi karanego sięgały ziemi, a ciało, wyciągnięte na lekko wklęśniętej ławie, trzymało dwóch strażników. Razy wymierzano w plecy i lędźwie. Używana do bicia pałka, pokryta jeszcze krwią, była grubsza niż rękojeść oskarda. Przewodnik nasz utrzymywał, że również dostał dwadzieścia pięć razów tym narzędziem. Później okazało się, że nie tylko nie był on więźniem, lecz jednym z oprawców. Generał Eisenhower musiał to podejrzewać, bo zjadliwie go zapytał, jakim sposobem jest on taki tłusty. Następnego dnia znaleziono go martwego. Zabili go więźniowie.
Kiedy nasze wojska zbliżały się do Ohrdrufu, Niemcy uznali, że lepiej będzie, jeśli usuną dowody swych zbrodni. Kazali więc więźniom odkopać dopiero co pogrzebane ciała i zbudować coś w rodzaju gigantycznego rusztu z 60-centymetrowych szyn kolejowych ułożonych na fundamencie z cegły. Na rusztowaniu ułożono trupy usiłując je spalić. Ale to się nie udało. Chcąc nie chcąc nasuwała się myśl o jakimś gigantycznym obrządku pieczenia mięsa u ludożerców. Z dołu, częściowo wypełnionego zieloną wodą, wystawały ramiona, nogi i inne części ciał ludzkich. Generał Walker i generał Middleton słusznie postanowili, by ten obraz obejrzała możliwie największa liczba żołnierzy. To nasunęło mi myśl, by również niemiecka ludność zwiedziła obóz. Zaproponowałem to Walkerowi, ale okazało się, że pokazał już obóz burmistrzowi i jego żonie. Oboje po powrocie do domu popełnili samobójstwo. Ten sam system zastosowaliśmy później do mieszkańców Weimaru, którym kazaliśmy obejrzeć jeszcze większy obóz koncentracyjny (Buchenwald) na północ od miasta.
https://d-tm.ppstatic.pl/kadry/73/b1/b031a10c8f48deaa90c1f263563f.1000.jpg
#patton #iiwojnaswiatowa
Brak komentarzy. Napisz pierwszy