#smiecizglowy epizod 41
Jak nie wychowywać dziecka.
Miałem kiedyś szczerą rozmowę z matką, podczas której wyrzuciłem wiele moich żali i pretensji do niej, a było tego sporo. Role się odwróciły. Tym razem to ona słuchała, a każde słowo to był dla niej jak nóż. Nie czułem z tego powodu satysfakcji, ani jej nie współczułem. Całokształt mojego życia z rodzicami kazał mi się pozbyć wszelkich pozytywnych uczuć, a wtedy mi było naprawdę wszystko jedno.
Nie chcę się odnosić do całej rozmowy, ale zakotwiczę się w jednym co mi powiedziała, a potem temat sam już poleci i co nieco z tej rozmowy złapiecie.
Powiedziała mi: Byłam taka surowa, bo przeczytałam/usłyszałam, że na CHŁOPCÓW dobrze działa krytyka.
Sens tej wypowiedzi dotarł do mnie znacznie później. Moja matka po latach przyznała się, że nieustanna krytyka, kary i wymaganie ciągle czegoś ponad moje siły było zmotywowane tym co usłyszała, bądź przeczytała w jakimś szmatławcu typu pani domu…
Gdybym wziął i przeanalizował postępowanie moich rodziców to napisałbym o tym książkę i dał jej tytuł: Jak nie wychowywać dziecka.
Patologiczne zachowanie, znęcanie fizyczne i psychiczne oraz zniszczone dzieciństwo nie musiało być spowodowane tym jak mówicie, że nie byłem ich dzieckiem. Tylko po prostu oni naprawdę wierzyli, że robią to dla mojego dobra! Jest to przerażająca wizja.
Dobrymi chęciami piekło jest brukowane.
To znaczy, że wszystko co napisałem na tym tagu odnośnie moich rodziców, moich historii etc było podyktowane miłością, troską i dbaniem o moją przyszłość, tylko rodzice byli na to za głupi i robili to w jedyny sposób jaki znali. Krzykami, biciem i wyzwiskami.
Możecie powiedzieć, że nie, ale zastanówcie się. Rodzic, który ma gdzieś swoje dziecko, w ogóle się nim nie interesuje, nie rozmawia i nie dba o jego potrzeby. Za to u siebie nigdy nie czułem się niezauważony. Rozmowy były, ale bałem się coś powiedzieć, bo prędzej czy później było to wykorzystywane przeciwko mnie. Ojciec z matką, często siedzieli ze mną przy lekcjach. Nieraz styrani po całym dniu pracy przychodzili i odrabiali ze mną lekcje, albo tłumaczyli temat. Tylko nie mogłem powiedzieć, że czegoś nie rozumiem.
Ojciec jak mnie zaczął tłuc, że aż mu ręka spuchła za 4- robił to ze swojej niemocy, bo siedział ze mną tydzień po kilka godzin, a mnie było tylko na tyle stać.
Nie raz słyszałem, że kiedyś im za to podziękuję… Oni naprawdę w to wierzyli… Bo coś gdzieś przeczytali, bo coś gdzieś obejrzeli, bo coś gdzieś usłyszeli i wierzyli, że edukacja, nauka, dyscyplina stworzą ze mnie silnego człowieka. Wierzyli w to, że co cię nie zabije to cię wzmocni, że każdy jest kowalem swojego losu etc.
Mieli tak dobre chęci, ale połączone z ich niewiedzą doprowadziły do katastrofy. Za wszelką cenę chciałem uciec i się od nich odciąć i wszystko co zrobili przyniosło efekt odwrotny do zamierzonego.
Możecie mówić, że gówno prawda, ale to gówno prawda. Nic nigdy nie jest czarno-białe, a historie moich rodziców też nie były jakieś kolorowe i naprawdę próbowali zrobić ze mnie kogoś innego. Chcieli ze mnie zrobić porządnego człowieka, ale stosowali metody by wytresować sobie pieska.
Częsty błąd w rodzicielstwie, bo w którymś momencie rodzic sobie musi sobie uświadomić, że nie ma przed sobą kilkuletniego dziecka, które intelektem dorównuje psu, a ma żywego człowieka ze swoimi planami, marzenia etc.
Jestem w stanie uwierzyć, że mieli dobre intencje, ale wcale ich to nie usprawiedliwia. Możecie mi nie wierzyć, ale ja też nie opisuję wszystkiego. Dostaliście dużo czarnego, a białe jest ukryte. Na przykład dobrze zawsze wspominałem święta i mama się starała. Ojciec zabierał mnie na basen, nad jezioro, na przejażdżki rowerowe. Bez ich wsparcia finansowego nie mógłbym wrócić do Polski itp.
Szkoda się rozpisywać. Jednak za całokształt z ojcem już nie rozmawiam w ogóle.
Czy ich staram się trochę wybielić? Tak. Pewnie niektórzy z was mogą mieć z tym problem, na pewno ci, którzy trochę na tagu już siedzą, ale czy mieliście problem, kiedy jechałem po nich po całości?
Ten jeden wpis nie zmieni całego odbioru obrazu jaki przedstawiłem, ale chciałbym zwrócić uwagę, że jednak każde działanie może mieć drugie dno, którego nie zauważamy.
W takim wypadku największym błędem moich rodziców i rzeczą niewybaczalną, było wierzenie w własną nieomylność i brak refleksji. Pozbawienie się zatrzymania, przemyślenia i wzięcia pod lupę swoich dotychczasowych zachowań. To nie cały świat się myli tylko ja? Dlaczego powtarzanie ciągle tych samych zachować nie daje innych efektów? Może to ja jestem problemem?
#depresja #przemyslenia
Jak nie wychowywać dziecka.
Miałem kiedyś szczerą rozmowę z matką, podczas której wyrzuciłem wiele moich żali i pretensji do niej, a było tego sporo. Role się odwróciły. Tym razem to ona słuchała, a każde słowo to był dla niej jak nóż. Nie czułem z tego powodu satysfakcji, ani jej nie współczułem. Całokształt mojego życia z rodzicami kazał mi się pozbyć wszelkich pozytywnych uczuć, a wtedy mi było naprawdę wszystko jedno.
Nie chcę się odnosić do całej rozmowy, ale zakotwiczę się w jednym co mi powiedziała, a potem temat sam już poleci i co nieco z tej rozmowy złapiecie.
Powiedziała mi: Byłam taka surowa, bo przeczytałam/usłyszałam, że na CHŁOPCÓW dobrze działa krytyka.
Sens tej wypowiedzi dotarł do mnie znacznie później. Moja matka po latach przyznała się, że nieustanna krytyka, kary i wymaganie ciągle czegoś ponad moje siły było zmotywowane tym co usłyszała, bądź przeczytała w jakimś szmatławcu typu pani domu…
Gdybym wziął i przeanalizował postępowanie moich rodziców to napisałbym o tym książkę i dał jej tytuł: Jak nie wychowywać dziecka.
Patologiczne zachowanie, znęcanie fizyczne i psychiczne oraz zniszczone dzieciństwo nie musiało być spowodowane tym jak mówicie, że nie byłem ich dzieckiem. Tylko po prostu oni naprawdę wierzyli, że robią to dla mojego dobra! Jest to przerażająca wizja.
Dobrymi chęciami piekło jest brukowane.
To znaczy, że wszystko co napisałem na tym tagu odnośnie moich rodziców, moich historii etc było podyktowane miłością, troską i dbaniem o moją przyszłość, tylko rodzice byli na to za głupi i robili to w jedyny sposób jaki znali. Krzykami, biciem i wyzwiskami.
Możecie powiedzieć, że nie, ale zastanówcie się. Rodzic, który ma gdzieś swoje dziecko, w ogóle się nim nie interesuje, nie rozmawia i nie dba o jego potrzeby. Za to u siebie nigdy nie czułem się niezauważony. Rozmowy były, ale bałem się coś powiedzieć, bo prędzej czy później było to wykorzystywane przeciwko mnie. Ojciec z matką, często siedzieli ze mną przy lekcjach. Nieraz styrani po całym dniu pracy przychodzili i odrabiali ze mną lekcje, albo tłumaczyli temat. Tylko nie mogłem powiedzieć, że czegoś nie rozumiem.
Ojciec jak mnie zaczął tłuc, że aż mu ręka spuchła za 4- robił to ze swojej niemocy, bo siedział ze mną tydzień po kilka godzin, a mnie było tylko na tyle stać.
Nie raz słyszałem, że kiedyś im za to podziękuję… Oni naprawdę w to wierzyli… Bo coś gdzieś przeczytali, bo coś gdzieś obejrzeli, bo coś gdzieś usłyszeli i wierzyli, że edukacja, nauka, dyscyplina stworzą ze mnie silnego człowieka. Wierzyli w to, że co cię nie zabije to cię wzmocni, że każdy jest kowalem swojego losu etc.
Mieli tak dobre chęci, ale połączone z ich niewiedzą doprowadziły do katastrofy. Za wszelką cenę chciałem uciec i się od nich odciąć i wszystko co zrobili przyniosło efekt odwrotny do zamierzonego.
Możecie mówić, że gówno prawda, ale to gówno prawda. Nic nigdy nie jest czarno-białe, a historie moich rodziców też nie były jakieś kolorowe i naprawdę próbowali zrobić ze mnie kogoś innego. Chcieli ze mnie zrobić porządnego człowieka, ale stosowali metody by wytresować sobie pieska.
Częsty błąd w rodzicielstwie, bo w którymś momencie rodzic sobie musi sobie uświadomić, że nie ma przed sobą kilkuletniego dziecka, które intelektem dorównuje psu, a ma żywego człowieka ze swoimi planami, marzenia etc.
Jestem w stanie uwierzyć, że mieli dobre intencje, ale wcale ich to nie usprawiedliwia. Możecie mi nie wierzyć, ale ja też nie opisuję wszystkiego. Dostaliście dużo czarnego, a białe jest ukryte. Na przykład dobrze zawsze wspominałem święta i mama się starała. Ojciec zabierał mnie na basen, nad jezioro, na przejażdżki rowerowe. Bez ich wsparcia finansowego nie mógłbym wrócić do Polski itp.
Szkoda się rozpisywać. Jednak za całokształt z ojcem już nie rozmawiam w ogóle.
Czy ich staram się trochę wybielić? Tak. Pewnie niektórzy z was mogą mieć z tym problem, na pewno ci, którzy trochę na tagu już siedzą, ale czy mieliście problem, kiedy jechałem po nich po całości?
Ten jeden wpis nie zmieni całego odbioru obrazu jaki przedstawiłem, ale chciałbym zwrócić uwagę, że jednak każde działanie może mieć drugie dno, którego nie zauważamy.
W takim wypadku największym błędem moich rodziców i rzeczą niewybaczalną, było wierzenie w własną nieomylność i brak refleksji. Pozbawienie się zatrzymania, przemyślenia i wzięcia pod lupę swoich dotychczasowych zachowań. To nie cały świat się myli tylko ja? Dlaczego powtarzanie ciągle tych samych zachować nie daje innych efektów? Może to ja jestem problemem?
#depresja #przemyslenia
Erytrytol
3
Wokulski
0
Verum
1
Może chodzi im o formę. Wiele rzeczy może być niezrozumiałych. Chociaż meritum jest raczej czytelne. Panuje też tutaj duży chaos i masa powtórzeń.
"Możecie mówić, że gówno prawda, ale to gówno prawda"
"Jestem w stanie uwierzyć, że mieli dobre intencje, ale wcale ich to nie usprawiedliwia. Możecie mi nie wierzyć, ale ja też nie opisuję wszystkiego."
"Czy ich staram się trochę wybielić? Tak." - jakoś nie odczułem
Generalnie jest bałagan - raz opisujesz ich jako dobrych, raz jako złych, a wszystko w totalnym nieładzie.
Gdybym nie znał poprzednich wpisów spod tagu to mógłbym pomyśleć że to z tobą jest kłopot i że wypominasz rodzicom przymuszanie do nauki.
Wpis może być, ale wcześniej dużo czytaniej opisywałeś swoje przemyślenia.
Wokulski
1
"Możecie mówić, że gówno prawda, ale to gówno prawda"
Akurat to było zamierzone
Zazwyczaj staram się, aby każdy wpis był oddzielny. Tutaj jednak odniosłem się do poprzednich moich wpisów bez powtarzania się.
Faktycznie jest tutaj chaos i musiałbym chyba oddzielny wpis dodać, żeby wytłumaczyć o co mi chodziło.
Jednak po części też chciałem, żeby wpis był zrozumiały dla tych co znają tag.
Verum
1
Takie uroki uzewnętrzniania emocji. One rzadko kiedy są uporządkowane
Erytrytol
1
Pisz, pisz i jeszcze raz pisz.
Wokulski
0
Wszystkie teksty napisałem w maksymalnie dwie godziny
Erytrytol
1
Wokulski
0
Erytrytol
1