3 fakty, które każdy powinien zaakceptować
Postęp boli

I kosztuje. W roku 1970 na biurku prof. Ernsta Stuhlingera znalazł się poruszający list napisany przez przebywającą w Zimbabwe siostrę Jacundę. Zakonnica z wyrzutem stwierdziła, że nie godzi się wydawać horrendalnych sum na eksplorację kosmosu, kiedy Afryka głoduje. Taka postawa choć jest naiwna (nie-Pozdrawiam Anję Rubik), to jednak zrozumiała; a dotyka w sposób szczególny fizyki i nauk pokrewnych. Misja na Marsa? A jak wytłumaczyć, że czasami poświęcamy miliony i miliardy na badania, które wcale nie muszą zakończyć się powodzeniem? Jak przekonać przeciętnego obywatela o konieczności finansowania prac teoretyków? Niezwykle ważne jest informowanie społeczeństwa, przypominanie, iż swojego czasu prąd czy samolot również wydawały się zbędnymi fanaberiami. Istnieje też bardziej niewymierna cena postępu. Wystarczy zapytać o zdanie, któregokolwiek ekologa, żeby zobaczyć jakie kontrowersje budzi ludzka ingerencja w środowisko, nie wspominając już o eksperymentach przeprowadzanych na zwierzętach albo ludziach. Jak było w przypadku Hisashi ouchi, mężczyzny, który przyjął podwójna śmiertelną dawkę promieniowania? Podtrzymywano go 83 dni przy życiu podczas, gdy lekarze doskonale wiedzieli, że to tylko wydłużanie jego cierpień. Sam Hisashi po jakimś czasie powiedział "Nie zniosę tego dłużej, nie jestem królikiem doświadczalnym". Dzięki temu mężczyźnie wiemy o wiele więcej o chorobie popromiennej i procesie jej leczenia. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak powszechne są doświadczenia na gryzoniach i jak wiele nam dały, eksperymenty na ludziach oczywiście są już nielegalne, ale w czasach wojen również były powszechne i czy się z tym zgodzimy czy nie – pomogły nam. Czy nauka mogłaby się rozwijać bez tej ofiary krwi? Odpowiedzi w jednym z wywiadów udzielił biolog Krzysztof Turelski: “Organizm jest tak nieprawdopodobnie złożonym systemem, że bardzo wielu rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Mamy wiele hipotez, a która się sprawdzi, możemy się dowiedzieć wyłącznie w doświadczeniu. Niektóre sprawy da się sprawdzić poza organizmem żywym, ale w części przypadków niestety to zadanie niewykonalne”.
Ludzkość nie stworzy raju

Kolejnym pokoleniom filozofów i badaczy towarzyszyło przekonanie, że mają receptę na pełne uszczęśliwienie ludzkości. Tomasso Campanella, Charles Fourier i dziesiątki innych utopistów, prześcigało się w publikowaniu projektów idealnego ustroju, prawa i gospodarki. Koncepcje Marksa i Engelsa jak wiemy, doczekały się nawet weryfikacji, zakończonej spektakularną porażką. Powstało setki pomysłów i obietnic gwarantujących nowy ład, ale jednocześnie ze sobą sprzecznych. Jedni chcą pełnej równości, inni hołdują indywidualizmowi. Jedni żądają wolności kosztem wszystkiego, drudzy wyżej stawiają bezpieczeństwo i dobrobyt. Niektórzy biorą pod uwagę jedynie obraz świata zgodnego z ich poglądami, inni marzą o złotej tolerancji. Nie ważne czy rozwiążemy problemy energetyczne Ziemi, czy nauczymy się chronić przyrodę lub wynajdziemy lek na raka – nadal będziemy niezadowoleni. W ciągu ostatnich kilku wieków standard życia przeciętnego Europejczyka podniósł się w sposób trudny do wyobrażenia. Pisarze wieków XVII, XVIII a nawet XIX, w najbardziej fantazyjnych wizjach nie przypuszczali, że przeciętny człowiek będzie miał kiedyś powszechny dostęp do edukacji na każdym szczeblu, komunikacji z całym globem, szerokiej wolności słowa i poglądów, całego repertuaru wytworów kultury i dóbr konsumpcyjnych. I co? Nadal spora część świata dosłownie walczy o przetrwanie i to nie dlatego, że brakuje środków produkcji. Rzecz nie dotyczy tylko Afryki subsaharyjskiej, ale np. Indii, w których mimo imponującego wzrostu gospodarczego, wskaźnik ludzi żyjących na skraju ubóstwa od lat ani drgnie. A ci którzy powiedzmy jasno – mają to o czym marzyły lub nadal marzą masy? No cóż, nieszczęście znajdą nawet w problemach z dostawą internetu. Nie oznacza to, że mamy zaprzestać szukania bram do raju, ale musimy być świadomi, że nasze starania nigdy nie zakończą się pełnym sukcesem.
Wojna napędza

Nie jest tajemnicą, że pierwsze ogromne komputery, oparte na tysiącach lamp elektronowych, powstały na potrzeby US Army. Internet, z którego w tej chwili korzystamy wszyscy, wykluł się z zainicjowanego przez Pentagon przedsięwzięcia ARPANET. Satelita Sputnik została wyniesiona na orbitę przez lekko przebudowaną wersję pocisku balistycznego R‑7. Pierwszą elektrownię jądrową uruchomiono prawie dekadę po historycznej detonacji bomby atomowej w Nowym Meksyku. Nie mam zamiaru podawać w wątpliwość tezy, że każda wojna to tragedia, a rykoszetem obrywają niemal wszyscy, niezależnie od strony i zaangażowania. Jednak obok wszystkich okropności, konflikty stanowią niezawodny motor napędowy ludzkości. Nic nas tak nie mobilizuje do natychmiastowego działania i ponoszenia ogromnych kosztów jak rywalizacja i nadciągające zagrożenie. Moim ulubionym przykładem jest Projekt Manhattan. Niesamowita, nawet jak na dzisiejsze standardy inicjatywa, która skupiła kilkanaście najtęższych umysłów i szereg noblistów swojej epoki w pracy nad jednym projektem. Wynalazek ten okazał się narzędziem zagłady, lecz przy okazji w rekordowym czasie pozwolił ujarzmić energię atomu. Co osiągnęlibyśmy dzisiaj, finansując podobną placówkę i angażując tuzin noblistów?
#historia #spoleczenstwo #nauka

10

@Forgotten, jak zwykle najwyższy poziom… Szacunek za wiedzę, merytoryke, umiejętność jej przekazania, a także za ciekawe połączenie faktów z różnych dziecin w spójna i logiczna całość.