Dawno temu w północnych Indiach oświecenie osiągnął człowiek o imieniu Siddhartha Gautama. Znany teraz jako Budda, czyli ten, który się obudził. Podróżował pieszo od miasta do miasta, odpowiadając na pytania ludzi.
Pewien człowiek, garncarz imieniem Gupta, usłyszał, że Budda będzie odwiedzał jego miasto i był bardzo podekscytowany. Odliczał dni do przybycia Buddy i nadwyrężał swój mózg, próbując wymyślić najlepsze pytanie, jakie można by zadać mędrcowi.
Każde pytanie, o którym mógł pomyśleć, choć się obawiał, było niewłaściwe. "Czy istnieje życie po śmierci?" Przypuśćmy, że odpowiedź brzmiałaby „Tak” - a co by było, gdyby nie warto było żyć. "Jak mam żyć?" Przypuśćmy, że odpowiedź brzmiałaby po prostu „Dobrze!” i nie było zadowalające. „Jak powstał wszechświat?” Przypuśćmy, że odpowiedź brzmiałaby, że to się nigdy nie zaczęło! "Jak mogę się wzbogacić?" Z pewnością takie pytanie byłoby niemądre, aby zadać Buddzie - może ktoś inny wiedziałby lepiej, a zresztą co by było, gdyby bogactwo nie było najlepszą rzeczą?
Gupta spędzał więc każdą chwilę, aż przybył Budda. Wszyscy w mieście zadawali Buddzie jedno pytanie. Mimo to Gupta nie mógł wymyślić dobrego pytania. Mały chłopiec przybiegł do Gupty, „Gupta! Gupta! Przegapiłeś Budde! Opuszcza miasto”.
Gupta biegł tak szybko, jak jego nogi mogły go unieść za odchodzącym mędrcem. Zwolennicy Buddy powiedzieli mu, że jest już za późno, ale Budda okazał współczucie. Podbiegł bez tchu. "Chodź, mój synu!"
W końcu zdyszany, wyczerpany i gotów zaryzykować wszystko, Gupta wyrzucił z siebie pytanie:
„Jakie jest najlepsze pytanie, które mogę ci zadać i jaka jest odpowiedź?” - zapytał.
Budda spojrzał na niego z lekkim uśmiechem na twarzy.
„Oto jest pytanie i oto odpowiedź”.
Myślę, że mądrość z tego taka, że powinniśmy zawsze kwestionować nasze decyzje i postawy, szukać odpowiedniejszej alternatywy i nie dać się ponieść emocjom. Gupta mając świadomość, że ma tylko jedno pytanie do wykorzystania zaczął szukać tego najodpowiedniejszego, tego które mogłoby być wskazówką na drogę świadomego i szczęśliwego życia. Ostatecznie nie informacja zwrotna była sensem jego wątpliwości, lecz sam proces szukania i niezłomna postawa. Bez względu jak dobrze naszym zdaniem wygląda obecna sytuacja nigdy nie powinniśmy zaprzestać kwestionowania teraźniejszości czy porzucać szukania lepszych rozwiązań. Również nie dajmy się ponieść na pozór dobrym propozycjom czy rozwiązaniom, powinniśmy z chłodnym umysłem przeanalizować wszystkie możliwości. Wiecie dlaczego nie potrafimy cieszyć się tym co mamy i zamiast tego szukamy kolejnego celu działania? To wynika z naszej pierwotnej natury. Człowiek pierwotny gdyby był usatysfakcjonowany upolowaną zdobyczą nie odczuwałby już potrzeby polowania efektywniej i szybciej. Taki człowiek zapewne prokrastynowałby i zachwycał się "Widzieliście co upolowałem? Piękny prawda?!" podczas gdy jego koledzy obmyślaliby coraz bardziej złożone narzędzia i taktyki polowań. Nie cel jest ważny, a proces - to on nas rozwija intelektualnie, kształtuje nasz charakter. To o czym piszę świetnie obrazuje Thomas Shelby z serialu "Peaky blinders". Tommy przez wszystkie sezony uśmiechnął się może z parę razy, nigdy nie jest usatysfakcjonowany swoimi osiągnięciami. Podczas gdy inni świętują, on rozmyśla nad kolejnymi strategiami, celami i rozwiązaniami. Jego ambicja nigdy się nie zatrzymała, a wręcz rozpędzała się z kolejnymi odcinkami. Najpierw Birmingham, potem Londyn, następnie rozszerzenie działalności o Nowy Jork, podczas tego niesutannie napotykając kolejnych, potężniejszych i bardziej wpływowych przeciwników. Słysząc "Zobacz ile już osiągnęliśmy", "To już nie ten poziom", "Zabiją cię" wciąż odpowiadał "Będę kontynuować, dopóki nie znajdę przeciwnika, którego nie mogę pokonać". I właśnie takie podejście uczyniło go tak silnym i wpływowym człowiekiem. Swoją drogą polecam ten serial, ponieważ jest jednym z nielicznych po którym moje myślenie nieco się zmieniło.
https://youtu.be/iVXZWQ16SNY
#filozofia #przemyslenia #przypowiesc
Pewien człowiek, garncarz imieniem Gupta, usłyszał, że Budda będzie odwiedzał jego miasto i był bardzo podekscytowany. Odliczał dni do przybycia Buddy i nadwyrężał swój mózg, próbując wymyślić najlepsze pytanie, jakie można by zadać mędrcowi.
Każde pytanie, o którym mógł pomyśleć, choć się obawiał, było niewłaściwe. "Czy istnieje życie po śmierci?" Przypuśćmy, że odpowiedź brzmiałaby „Tak” - a co by było, gdyby nie warto było żyć. "Jak mam żyć?" Przypuśćmy, że odpowiedź brzmiałaby po prostu „Dobrze!” i nie było zadowalające. „Jak powstał wszechświat?” Przypuśćmy, że odpowiedź brzmiałaby, że to się nigdy nie zaczęło! "Jak mogę się wzbogacić?" Z pewnością takie pytanie byłoby niemądre, aby zadać Buddzie - może ktoś inny wiedziałby lepiej, a zresztą co by było, gdyby bogactwo nie było najlepszą rzeczą?
Gupta spędzał więc każdą chwilę, aż przybył Budda. Wszyscy w mieście zadawali Buddzie jedno pytanie. Mimo to Gupta nie mógł wymyślić dobrego pytania. Mały chłopiec przybiegł do Gupty, „Gupta! Gupta! Przegapiłeś Budde! Opuszcza miasto”.
Gupta biegł tak szybko, jak jego nogi mogły go unieść za odchodzącym mędrcem. Zwolennicy Buddy powiedzieli mu, że jest już za późno, ale Budda okazał współczucie. Podbiegł bez tchu. "Chodź, mój synu!"
W końcu zdyszany, wyczerpany i gotów zaryzykować wszystko, Gupta wyrzucił z siebie pytanie:
„Jakie jest najlepsze pytanie, które mogę ci zadać i jaka jest odpowiedź?” - zapytał.
Budda spojrzał na niego z lekkim uśmiechem na twarzy.
„Oto jest pytanie i oto odpowiedź”.
Myślę, że mądrość z tego taka, że powinniśmy zawsze kwestionować nasze decyzje i postawy, szukać odpowiedniejszej alternatywy i nie dać się ponieść emocjom. Gupta mając świadomość, że ma tylko jedno pytanie do wykorzystania zaczął szukać tego najodpowiedniejszego, tego które mogłoby być wskazówką na drogę świadomego i szczęśliwego życia. Ostatecznie nie informacja zwrotna była sensem jego wątpliwości, lecz sam proces szukania i niezłomna postawa. Bez względu jak dobrze naszym zdaniem wygląda obecna sytuacja nigdy nie powinniśmy zaprzestać kwestionowania teraźniejszości czy porzucać szukania lepszych rozwiązań. Również nie dajmy się ponieść na pozór dobrym propozycjom czy rozwiązaniom, powinniśmy z chłodnym umysłem przeanalizować wszystkie możliwości. Wiecie dlaczego nie potrafimy cieszyć się tym co mamy i zamiast tego szukamy kolejnego celu działania? To wynika z naszej pierwotnej natury. Człowiek pierwotny gdyby był usatysfakcjonowany upolowaną zdobyczą nie odczuwałby już potrzeby polowania efektywniej i szybciej. Taki człowiek zapewne prokrastynowałby i zachwycał się "Widzieliście co upolowałem? Piękny prawda?!" podczas gdy jego koledzy obmyślaliby coraz bardziej złożone narzędzia i taktyki polowań. Nie cel jest ważny, a proces - to on nas rozwija intelektualnie, kształtuje nasz charakter. To o czym piszę świetnie obrazuje Thomas Shelby z serialu "Peaky blinders". Tommy przez wszystkie sezony uśmiechnął się może z parę razy, nigdy nie jest usatysfakcjonowany swoimi osiągnięciami. Podczas gdy inni świętują, on rozmyśla nad kolejnymi strategiami, celami i rozwiązaniami. Jego ambicja nigdy się nie zatrzymała, a wręcz rozpędzała się z kolejnymi odcinkami. Najpierw Birmingham, potem Londyn, następnie rozszerzenie działalności o Nowy Jork, podczas tego niesutannie napotykając kolejnych, potężniejszych i bardziej wpływowych przeciwników. Słysząc "Zobacz ile już osiągnęliśmy", "To już nie ten poziom", "Zabiją cię" wciąż odpowiadał "Będę kontynuować, dopóki nie znajdę przeciwnika, którego nie mogę pokonać". I właśnie takie podejście uczyniło go tak silnym i wpływowym człowiekiem. Swoją drogą polecam ten serial, ponieważ jest jednym z nielicznych po którym moje myślenie nieco się zmieniło.
https://youtu.be/iVXZWQ16SNY
#filozofia #przemyslenia #przypowiesc
edziupedziu
0