„prawacki dzbanie” to nie wyzwisko wedlug moderacji. aha.
to bardzo pouczające, jak sformułowanie mocne wyzwiska pozwala wygodnie na stosowanie podwójnych standardów: przemoc słowna lewackich troli jest akceptowalna, ale ośmieszanie kogoś pastą o serwerowni już było nieakceptowalne. obrażanie abstrakcyjnych kolektywów też jest nieakceptowalne. wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze. i tak się żyje na tej wsi.
#lurker #moderacja

5

@Macer, Jeden "brak mocnych wyzwisk" jest większy niż inny "brak mocnych wyzwisk"
@Macer, serio za dzbana się spłakałeś? i to do kogo innego? xDD
@lipathor, nie lubię chamstwa ogólnie.
@lipathor, sprawdźmy jak się spłaczesz, lewacki bukłaku na spermę.
@lipathor, przyklej wary do fujary, jak tam u tęczowych lubicie. Mam chwilę przed pracą, to możemy sobie popisać.
przyklej wary do fujary,
@drdpr, i to ma mnie obrażać?
Mam chwilę przed pracą, to możemy sobie popisać
szkoda mi czasu na taką miernotę
@lipathor, skądże, coś z czym się identyfikujesz nie powinno obrażać, życzyłem ci po prostu miłego początku dnia.
@Macer, Obraziłeś się za "dzbana"? Popieram Twój wniosek.
@Tyfon, ja nie, to było wobec kogoś innego. ale nie jestem w stanie patrzeć obojętnie, jak polityczne trole obrażają ludzi.
@Macer, Rzeczywiście ktoś inny. Wybacz, nie zwróciłem uwagi.
W istocie zagadnienia hm.. No coś w tym jest. Pozdro!
@Macer, Nie ma sensu wchodzić z tym prymitywem w jakiekolwiek dyskusje, cała jego tęczowa aktywność na Lurku to ignorancja i brak wiedzy połączone z nienawiścią.
@JFE, a, tam, nie jest az takim prymitywem. znam gorszych. i zwykle się dobrze bawię, jak go gdzieś spotkam.
@Macer,
brak mocnych wyzwisk
@Enviador, jakie mocne wyzwiska padają w tym tekście i względem kogo?
Enviador kończył nocną wartę w serwerowni lurkera. Za oknem zadłużonej willi wrocławskie krasnalki ocierały się częściami, których moderator wolałby nigdy nie mieć. Przypomniał sobie o żonie, którą widywał głównie w niedzelne poranki.
Stękanie ćwiczącego lewicę Dyrygenta dobiegało zza rzędu lurkowych monitorów. Enviador automatycznie podłożył ociekające potem dźwięki pod obraz żony osadzonej na knadze Dyrygenta. Intuicja podpowiadała mu, że lekko otyły kolega z pracy przebiera palcami po najkrótszej części ciała oglądając zdjęcia Enviadorowej połowicy na fejsbuku. Nie mylił się. Czuł jednak dziwaczną dumę połączoną z rozbawieniem, które przyniosła mu owa wizja.
,,Puk puk".
Pierwsza myśl - KsiegaRekordowSzutki. k**wiszcze, które zrobiłoby wszystko za status moderatora w serwisie.
Enviador poczuł się ważny. Myśl o zdradzie żony przerodziła się w pewność, że w tę sobotnią noc powstaje dziecko, na które po badaniach DNA nie musiałby wyłożyć ani grosza. Zatliła się w jego biednym umyśle żądza zemsty. Ocknąwszy się wstał i nonszalancko otworzył drzwi.
KsiegaRekordowSzutki. Czarna owca rodu stała w progu oparta o framugę ze swoim kurewskim uśmieszkiem woźnej. Baletki, krótka spódniczka i motzno zarysowany dekolt jaśniały kontrastującą z nocnym krajobrazem bielą. - wstawiona jak zwykle - pomyślał Enviador.
Ksiega położyła palec na ustach. Enviador domyślił się, że odseparowany od świata zewnętrznego Dyrygent nie usłyszał pukania aktywnej lurkowiczki, która właśnie przyniosła im kanapki. Spod granicy ukraińskiej.
Ksiega sprawnie zzuła obuwie i figlarnie mrugając ruszyła w stronę Dyrygenta. Enviador podążał wzrokiem za opalonymi stópkami zmierzającymi w stronę drugiego moda, nie mogąc powstrzymać wewnętrznego rozbawienia. Za chwilę miał wyjść na jaw fakt, którego nikt z pracowników lurkera osobiście nie widział, choć był świadom jego istnienia. Fakt, który miał zburzyć spokój Dyrygenta na zawsze.
Ksiega wczołgała się pod biurko i sprawnie wyskoczyła po drugiej stonie. Dyrygent wybałuszył oczy i odskoczył w tył z naprężonym kutasem w ręku. - Ale…
Spojrzenia Enviadora i Dyrygenta spotkały się. Dyrygent był zażenowany całą sytuacją, o czym świadczył wyraźny rumieniec na jego aryjskiej twarzy.
Śmiech Ksiegi rozniósł się po pomieszczeniu.
- Mała pała jak na administratora. - powiedziała Ksiega, ledwie powstrzymując śmiech. Dyrygent spąsowiał bardziej. Ręce machinalnie powędrowały w stronę rozporka, gdy podchmielona Ksiega rzuciła się w tę samą stronę.
- Zostaw. - powiedziała stanowczo.
Zaskoczony Dyrygent wypuścił pytonga z ręki. Dziesięciocentymetrowy organ bezwładnie opadł lekko kołysząc się na boki, gdy Ksiega doskoczyła do sparaliżowanego grubaska niczym wygłodniała kura i stanowczym ruchem opuściła nieco za duże spodnie. Od czasu nieudanego eksperymentu z rurkami Dyrygent powrócił bowiem do starych nawyków, co ułatwiło lurkowiczce zadanie.
- Jesteś pijana. - wystękał, gdy Ksiega chwyciła go za lekko przywiędniętą pałę i chichocząc zaczęła prowadzić w stronę Enviadora, który obserwował sytuację z zaciekawieniem. Moderator nie protestował jednak zbyt zaciekle. Był to pierwszy raz, kiedy kobieca ręka spoczęła na jego wypustce. Było to niewątpliwie ciekawe doznanie, gdyż sam Dyrygent zdawał się zapomnieć o dziwnych okolicznościach, w jakich doszło do tego przełomowego momentu.
Enviador nie mógł już powstrzymać rozbawienia, obserwując zesztywniałego Dyrygenta kroczącego za dzierżącą jego orzeszek Księgą. Wybuchnął serdecznym śmiechem, mimowolnie puszczając krótkiego bąka o dosyć wysokiej tonacji.
- Przepraszam, - rzekł Enviador przez łzy - ale nie bardzo rozumiem sytuację.
Ksiega puściła Dyrygentowe przyrodzenie i kołysząc biodrami powoli podeszła do administratora o podkrążonych od pracoholizmu oczach, zalotnie kręcąc loczek wydłubany spod natapirowanej burzy blond włosów.
- Nie planowałam tego. Zawsze byłam spontaniczna. - wyszeptała prowokacyjnie, gmerając już teraz palcami w okolicy guzików różowej koszuli Enviadora.
Dyrygent zastygł jak posąg w centrum serwerowni. Nie zdawał sobie sprawy, jak komicznie wyglądał z opuszczonymi do kostek spodniami kupionymi przez mamę w second-handzie, z włosami łonowymi w nieładzie i zaczerwienioną od uścisku knagą smętnie zwisającą między otłuszczonymi udami. Poczuł ukłucie zazdrości widząc pierwszą kobietę, której pozwolił się dotknąć, z zapałem liżącą opalony tors Enviadora. To on powinien być na jej miejscu.
Enviador zamknął oczy, czując wilgotne pociągnięcia Ksiegowego języka po swojej klacie. Nie była to zdrada, był to gwałt. Stąd też, domyślając się dalszego przebiegu sytuacji, nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Aby jednak im zapobiec, wyobraził sobie że jego żona jest właśnie posuwana przez murzyna. ,,Co za k**wa" - pomyślał. Czuł się całkowicie oczyszczony z zarzutów.
Ksiega przeszła do lizania twarzy, by w końcu zbliżyć się do ucha Enviadora.
- Wiesz, do czego tasował twój kolega? - szeptnęła, po kurewsku przenosząc wzrok na jego twarz. - Do zdjęć twoich przeróbek zrobionych przez…
- Nie kończ. - przerwał jej Enviador. Nie chciał, by słowo codziennie odmieniane przez przypadki w miejscu jego pracy ostudziło podniecenie. Na moment jednak otrzeźwiał i odepchnął rozpaloną Ksiegę od siebie.
- Czego tak właściwie chcesz, hm? - zapytał, badawczo spoglądając na Ksiegę. Nie doczekał jednak odpowiedzi, gdyż Dyrygent niespodziewanie zwinnie, biorąc pod uwagę jego warunki fizyczne, chwycił drukarkę Samsunga i ogłuszył Ksiegę celnym uderzeniem w tył głowy. Ksiega bezwładnie osunęła się na ziemie, potwierdzając swoją renomę kobiety upadłej. W sekundę
później Dyrygent stanął z roznegliżowanym Enviadorem twarzą w twarz, oko w oko. Ich ****e równiez były całkiem blisko. Zszokowany Enviador nie rozpoznawał nieśmiałego dotąd kolegi. Coś w nim zdecydowanie pękło, a w spojrzeniu moderatora była niewidoczna dotąd determinacja.
- Zerżnij mnie. - wycedził Dyrygent. - Zerżnij mnie motzno w odbyt. - powtórzył. Powieka nawet nie drgnęła podczas wypowiadania tych słów.
Enviador w swoim zaskoczeniu wydał niezidentyfikowany dźwięk, lecz Dyrygent natychmiast położył mu palec na ustach.
- Nikt się nie dowie. Ta k**wa Ksiega i tak ci już powiedziała. Nie mam nic do stracenia. - powiedział. Nie czekając na reakcję Enviadora, przeszedł od słów do czynów.
Świat Enviadora wywrócił się do góry nogami, starał się jednak chłodno kalkulować, jak wiele nieoczekiwana przygoda gejowska mogła zmienić w imidżu samca alfa, na który tak ciężko pracował. A Dyrygent nie żartował. Był silniejszy od niego, co potwierdził brutalnie atakując Ksiegę kilkanaście sekund wcześniej. Setki podobnych myśli przelatywały mu przez głowę, gdy rudawy moderator delikatnie rozchylił mu wargi, by włożyć mięciutki palec do ust i wymusić odruch ssania.
Patrząc odważnie w oczy Enviadora, Dyrygent zrobił kilka kroków w tył i zdjął t-shirt jednym pewnym ruchem. Biała delikatna skóra i puchate sutki Dyrygenta były dziwacznie atrakcyjne, choć jeszcze kilka minut wcześniej podobna myśl nie miała szans pojawić się w umyśle Enviadora.
- Wojtek, ty tak na serio? Oddasz mi się? - zapytał z niedowierzaniem. Dyrygent skinął głową i oswobodził się ze spodni, które aż do tej chwili pętały mu kostki. Odwrócił się i ułożył w pozycji tylnej, która byłaby dla większości mężczyzn upokarzająca. Ciasna dziurka moderatora zachęcająco przezierała przez gąszcz delikatnych włosków, aż prosząc się o rozepchanie. Penis Enviadora zareagował na ten widok od razu, ciekawie wynurzając się z rozpiętych jeszcze przez Ksiegę spodni. - Raz się żyje - pomyślał Enviador. Wyruchanie kolegi z pracy mogło się okazać bardziej męskie, niż przypuszczał. To on miał przecież być stroną dominującą.
Enviador pozbył się resztek odzienia i pewnym krokiem podszedł do wypiętego Dyrygenta. Postanowił zaatakować znienacka. Napluł na rękę i jednym ruchem wbił naprężonego kutasa w miękki odbyt moderatora. Sięgnął ręką do podbrzusza, by przekonać się, że i **** Dyrygenta był tak nabrzmiały, jakby miał eksplodować. Dodało mu to siły i pewności siebie. Poczuł sie atrakcyjny.
Pierwsze ruchy były jeszcze dość powolne, lecz Dyyrygent starał się przyjąć jak najwięcej pomimo słabego nawilżenia. Kolejne centymetry napiętej pały Enviadora znikały w czeluściach jego odbytu, a zwierzęce sapanie Dyrygenta tylko podniecało właściciela dość dużej jak na polskie warunki kutangi. Enviador złapał Dyrygenta za biodra i przyciągnął do siebie. - Chciałeś rżnięcia? To masz. - wycedził i zaczął miarowo, całym ciężarem napierać na puszyste ciałko kolegi. - p***dol mnie, Andrzej! - krzyknął resztkami sił Dyrygent, uginając się do samej podłogi, a odgłosy największego rżnięcia w historii firmy ocuciły omdlałego Ksiegę, leżącego od dwa metry dalej.
Ksiega wstała i zataczając się podeszła do sapiącego Enviadora. - Hej, chłopakii... - z ust dziewczyny wychodził pijacki bełkot, który trudno było rozszyfrować. - mogę się przyłączyć?
- Wyp***dalaj stąd! - wrzasnął Enviador i odtrącił rękę Ksiegi, która zaczęła mierzwić jego włosy.
Ksiega prychnęła i odeszła na kilka kroków. Udawała obrażoną, choć ciekawie zerkała na Enviadora, który bez opamiętania p***dolił Dyrygenta jak maszyna. Sam Dyrygent odwrócił się w jej stronę i złośliwie wystawił język na wierzch. Wygrał tę partię.
Poszukiwania piersiówki w torebce w panterkę okazały się owocne. Ksiega pociągnęła resztkę bimbru dla kurażu i postanowiła nie rezygnować z szansy zostania moderatorką swojego ulubionego serwisu. Stanęła na wysokości oczu Enviadora i ostentacyjnie rozpoczęła striptiz. Na pierwszy ogień poszła spódniczka. Dopiero w tym świetle znac było ślady spermy i wymiocin, które pokrywały jasny materiał. Ksiega zaplątała się w bluzkę, lecz niezrażona tym faktem wciąż starała się wyglądać seksi. Będąc już w samej bieliźnie odwróciła się i wypięła prosto przed twarzą Dyrygenta, który niewiele myśląc splunął prosto na naddarty materiał Ksiegowych majtek. Ksiega wybuchnęła śmiechem. Po zdjęciu stanika ułożyła się na podłodze i uchyliła majtki, pokazując nieco zarośniętą cipkę o wyraźnie zarysowanych wargach. - Nudzi mi się. - powiedziała. - Długo jeszcze będziecie się p***dolić?. Enviador jednak nie odpowiedział, zbyt zaaferowany stanem przedorgazmicznym, który sobie zafundował.
Największa kurewna lurkera postanowiła zabawić się sama. Sięgnęła ręką po trzonek od łopaty, która była maskotką serwisu i zaczęła nim jeździć po wargach sromowych. Śluz gęsto skapywał na podłogę, a Ksiega pociągała się za sutki, wijąc się jak piskorz po tanich panelach. Trzonek wszedł w luźną jamę Ksiegi jak w masło. Prawdopodobnie nie czuła niczego, a choć starała się zwrócić na siebie uwagę przez jęki i udawane podniecenie, Enviador i Dyrygent byli zajęci sobą. Spojeni w jedność dochodzili właśnie razem, o czym obwieścił światu pierwotny ryk rudego moderatora. Zmęczony Enviador od razu wyszedł z Dyrygenta, racząc się widokiem ciepłego jeszcze ciasteczka z kremem. Na pożegnanie przytulił się do mięciutkiego tyłeczka kolegi, który dostarczył mu wiele satysfakcji. I - jak podpowiadała mu intuicja - miał dostarczyć jeszcze nieraz. Kutas Enviadora pokryty był lekko kałem, lecz Dyrygent sprawnie sobie z tym poradził, naprędce zlizując brązową maź z mięknącego już ****a administratora lurkera. - Byłeś zajebisty, nikt mnie jeszcze tak nie j***ł. - powtarzał zmęczonym głosem Dyrygent. - Zdejmij skarpetki, chcę ci podziękować jeszcze bardziej.
Zdziwiony Enviador zsunął białe stopki z nóg, po czym Dyrygent rzucił się do ssania dużego palca. Znudzona Ksiega naprędce znalazła się obok niego, próbując zmieścić w ustach jeszcze więcej palców, by zyskać sobie przychylność Enviadora. Ten zaś był w siódmym niebie. Nie spieszyło mu się już do domu tak, jak kilka godzin wcześniej. Dyrygent wykorzystał rozmarzenie kolegi, by na koniec usiąść mu na twarzy i zmusić go do ssania swoich kulek. W oczach Enviadora pojawiły się pierwsze ślady przywiązania, co bardzo Wojtka wzruszylo. Nie zepsuło tej chwili nawet faux-pas Ksiegi, która odepchnięta zapachem stóp Enviadora zwymiotowała na jego nogi. Życie w serwisie już nigdy nie miało być takie samo.
@Macer, za długie żeby czytać całe. Zgaduję, że Lurkowa wersja pasty o serwerowni.

Szanuję, że Ci się chciało
@Enviador, dziękuję. na szczęście czytanie tego arcydzieła pastopisarstwa jest całkiem znośne.
@Enviador, i wedlug jakich standardów „dzban” to nie jest mocne wyzwisko? to jest najpopularniejsze w ostatnich latach słówko do obrażania z najgorszymi intencjami przeciwników w dyskusjach.
@Macer, jak dla mnie nazwanie kogos prawakiem to wlasciwie konplement bo to zwrocenie uwagi na to iż jest prawy, szlachetny itd, a laczenie tego z czyms pogardliwym jak dzban tylko swiadczy o niskim poziomie intelektu tego kto łaczy te dwa slowa ze soba. Czyli nie dosc ze komplementuje kogos to jeszcze nawet nie wie o tym i obnaza swoja glupote
@motomax, no wiadomo ze tak jest, ale mimo wszystko od tego jest moderacja zeby dbala o kulture na forum.
acz najwyrazniej ona sama ma odmienne zdanie, mniejsza o chamstwo, byle linia ideologiczna byla zachowana.
@Macer, myślę że spokojnie możemy przystać że to "stwierdzenie faktu "